Dima jedzie do domu

„Na froncie było prościej: tam wiesz, co robić. A tu radź sobie, człowieku” – mówi „cyborg”.

19.01.2015

Czyta się kilka minut

Ukraiński „cyborg” – obrońca donieckiego lotniska, styczeń 2015 r. / Fot. Mstyslav Chernov / AP / EAST NEWS
Ukraiński „cyborg” – obrońca donieckiego lotniska, styczeń 2015 r. / Fot. Mstyslav Chernov / AP / EAST NEWS

Mały wiejski dom pomalowano kiedyś w kolorowe kwiaty. Zielone pędy pełzną wzdłuż ściany i kończą się w dziurze po pocisku, który rozerwał dach. O ścianę opiera się żołnierz, pali papierosa. To Dima, ukraiński ochotnik, obrońca Pisków koło donieckiego lotniska.

– Moździerz 82 milimetry – mówi spokojnym tonem znawcy. – Wczoraj Ruscy strzelali całą noc. Zaraz znów zaczną, lepiej zejść do piwnicy.

Z kolegą, którego mijamy w drzwiach, żegna się uściskiem dłoni. – Tak trzeba – mówi. – Zawsze żegnaj się z kolegą serdecznie. Nigdy nie wiesz, czy jeszcze go zobaczysz. To front, separy są blisko. Zginąć tu łatwo. A zabić? Myślisz, że łatwo jest zabić? Raz zużyłem cztery granaty na jednego człowieka.

Noc w Dniprze

Dima i jego dwaj koledzy mają kilkudniowy urlop. Cieszą się z przepustki. Zobaczą matki i dziewczyny, pójdą na piwo z przyjaciółmi, wykąpią się. Przejdą bez strachu przez ulicę. Auto z batalionu odwozi ich do Dniepropietrowska. To milionowa metropolia, stolica obwodu sąsiadującego z Donbasem.

Wysiadają pod dworcem. Dalej muszą sobie radzić sami.

Okazuje się, że trafiają w sam środek festynu. Dniepropietrowsk, dziś podobno najbardziej ukraińskie ze wschodnich miast, wita chocholim tańcem. W półmroku chłopaków otaczają postacie wyśpiewujące mantrę Hare Kriszna. Smukłe, kolorowe dziewczyny rozdają pączki i broszury zachęcające do poznania Prawdy.

– Prawda jest na wojnie. Ewakuujemy się stąd – zarządza Dima.

Na dworcu okazuje się, że bilety na najbliższe pociągi jadące dalej już się skończyły.

W Dniepropietrowsku nie ma wojny. Najbardziej widocznym jej śladem są tu oni: zagubieni żołnierze, próbujący dostać się do domów. Na froncie brakuje zasięgu komórek i internetu, nie mogli zarezerwować biletów. Kasjerka jest bezradna. Czeka ich tu noc. Solidarnie dzielą ze sobą upokorzenie bezdomnych wojennych rozbitków. Podają sobie ręce, wymieniają kolejne nazwy strategicznych punktów na froncie: Piski, Debalcewo, Janekijewo, Krasnoarmiwsk, Karłówka. Na dworcu jest chłodno. Ktoś przynosi herbatę z obskurnego baru.

Wtapiają się w nocny krajobraz miasta. Dziesiątki umundurowanych mężczyzn błądzą wśród pijanych, bezdomnych i prostytutek. Te ostatnie znalazły nowy sposób na zarobek. Bezzębna brunetka oferuje żołnierzom, że zaprowadzi ich na dworzec autobusowy za 20 hrywien. Recytuje rozkład busów i pociągów. Żaden nie pasuje.

W kącie dworca siedzi młody człowiek w mundurze, płacze. – Tylu dobrych chłopaków zginęło, za co my walczymy!? – łka.
– Załamanie nerwowe – kręcą głową jego koledzy. – Ma prawo. Był w Debalcowie od kilku miesięcy.

Przy płaczącym kuca prostytutka. Delikatnie głaszcze go po głowie.

Pościel, kakao, tramwaj

To Rosjanie pierwsi nazwali obrońców donieckiego lotniska „cyborgami”. Jakby nie wierzyli, że zwykli ludzie mogą tak długo bronić pozycji, które wojskowym strategom wydawały się stracone. Dziś „cyborgi” to nowi ukraińscy bohaterowie narodowi, wspólni dla ukraińskiego Wschodu i Zachodu.

Ale tu, nocą w Dniprze, „cyborgi” są bezsilne. Nie ma noclegu, nie ma transportu. Ukraińcy zapalają tysiące internetowych świec dla poległych bohaterów. Żyjącym nie są w stanie zapewnić sprawnego przejazdu na przepustkę do domu. Zrezygnowany Dima odkłada telefon; próbował znaleźć wyszukiwarkę tanich hoteli.

– Na froncie nie mieliśmy takich problemów. Wiesz, co robić; strzelają do ciebie, to odpowiadasz. Jest dowódca, jest jasny cel. A tu radź sobie sam, człowieku.

W sieci Ukraińcy zapalają świece dla poległych bohaterów. Żyjących zostawiają samym sobie.

Podchodzi chłopak w szarej kurtce. Pyta, gdzie stacjonują. Okazuje się, że byli sąsiadami: – O, ja też w Piskach, w 93. Brygadzie. Na lewo od posterunku pod mostem. Jestem Sasza. Zabieram was do domu.

Dystans między taksówką i kamienicą Saszy pokonują prawie biegiem. Z napięciem czekają na moment, gdy jego matka otworzy drzwi domofonem, wchodzą szybko. To takie przyzwyczajenie, do ostrzału. W mieszkaniu matka Saszy wita ich, jakby wszyscy byli jej dawno niewidzianymi synami: – Synkowie, położyłam wam świeżą pościel.

Stają w schludnym, choć biednym pokoiku. Jakby zawstydzeni matczyną czułością i obłoconymi mundurami. Tłumaczą, że szkoda marnować dla nich świeżą pościel. Lepiej, jeśli położą się na podłodze.

Matka Saszy ignoruje tę propozycję. Pyta, czy zrobić im kakao na sen. Kakao? Ach, kakao. Patrzą po sobie z zakłopotaniem. Znaleźli się w świecie zwyczajnych spraw i reguł, o których zapomnieli.

Dima śpi nerwowo. Zaciska spękane palce na poszewce kołdry. Na białej, wykrochmalonej pościeli zostaną ciemne smugi. Nie pomyślał, żeby umyć ręce.

Następnego dnia, w tramwaju, Dima odbiera telefon z Pisków. Złe wieści. Trwa zmasowany rosyjski atak na donieckie lotnisko, gdzie są ich koledzy. Runęła wieża kontroli lotów. Mówią, że sytuacja jest krytyczna.

Ludzie wokół jadą do pracy, szkoły. Mają inne problemy. Narzekają na topniejący śnieg, na przeciekający dach tramwaju.

Rozklekotany tramwaj mija miejski cmentarz. Wśród szarego śniegu i zaniedbanych mogił, żółto-niebieskie wieńce tu i tam jaśnieją na świeżych grobach.

W Dniprze poranek obojętnie przechodzi w popołudnie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2015