Diabeł stróż, czyli niepokój

Artur Rubinstein nazwał go jednym z najwspanialszych pianistów swojej generacji. Dziś odkrywamy też jego dorobek kompozytorski. Pisał o sobie: nigdy nie czułem, że do czegoś należę... nigdzie nie czułem się w domu. Kim był Andrzej Czajkowski?.

11.01.2004

Czyta się kilka minut

1. We wrześniu ubiegłego roku prof. Michał Bristiger opowiadał mi o grudniowych planach spotkań “De Musica" w Poznaniu, podczas których miały zostać wykonane utwory zmarłego przed dwudziestu laty Andrzeja Czajkowskiego. Wkrótce potem, podczas ponownej lektury “Dybuka" Hanny Krall, w tomie “Dowody na istnienie" odnalazłem opowiadanie “Hamlet". Rozpoczyna się ono hasłem przepisanym z “Encyklopedii Muzycznej": “Czajkowski Andrzej, ur. 1 XI 1935 Warszawa, zm. 26 VI 1982 Londyn...".

2. Studiował u Lazare Lévy’ego, Stanisława Szpinalskiego i Stefana Askenase (fortepian) oraz u Kazimierza Sikorskiego i Nadii Boulanger (kompozycja). W 1955 roku zajął ósme miejsce podczas V Międzynarodowego Konkursu im. F. Chopina w Warszawie, rok później - trzecie miejsce w Konkursie im. Królowej Elżbiety w Brukseli.

Zygmunt Mycielski, kompozytor i krytyk, notował w dzienniku pod datą 21 września 1955: “był u mnie Andrzej Czajkowski, świetny muzyk i pianista. Pokazywał mi swoje etiudy, które jednak nie wybiegają na razie poza dobrą, pianistyczną kompozycję, wywodzącą się z palców i muzykalności. Za to sam Czajkowski jest frapującym muzykiem i jest frapująco inteligentny". Półtora roku później Mycielski pisał, że Czajkowski robi karierę pianistyczną na Zachodzie (“wiedziałem, że to wspaniały muzyk i szalenie się cieszę, że mu to idzie").

Po brukselskim konkursie Artur Rubinstein nazwał go jednym z najwspanialszych pianistów swojej generacji. Czajkowski, wedle własnych słów, lubił grać na fortepianie, “jak po dwudziestu latach współżycia można jeszcze lubić żonę - z domieszką rezygnacji i cierpliwości. Natomiast kompozycja pożera mnie po prostu, jak największa miłość". Wśród jego utworów znajdziemy m.in. “Inwencje fortepianowe" (1962), cykl pieśni “Ariel" oraz “Siedem sonetów do słów Szekspira" na głos i fortepian (1967), koncerty fortepianowe (1957, 1971), kwartety smyczkowe (1970, 1975), “Trio Notturno" na skrzypce, wiolonczelę i fortepian (1978), operę “Kupiec wenecki" według Szekspira (1968-1982).

3. W 1988 roku, w sześć lat po śmierci Czajkowskiego, nakładem PIW-u ukazał się tom listów “...mój diabeł stróż": niezwykły zapis niecodziennego związku, studium miłości i przyjaźni kompozytora-pianisty z Haliną Sander. Przez dwadzieścia pięć lat powstało ponad trzysta listów; Czajkowski i Sander widzieli się w tym czasie zaledwie trzykrotnie.

Pierwszy list nosi datę 12 października 1956 roku: “Halinko... proszę Cię, napisz, wyremontuj mnie trochę... Kocham Cię jak jeszcze nigdy nie kochałem, beczę jak noworodek". W jednym z ostatnich, datowanym na 3 marca 1982, czytamy: “Mordko kochana... Proponuję Ci nową zabawę: będziemy porównywać operację. Myślę, że chyba wygram, bo po pierwsze, miałem ich ostatnio dwie, a po drugie miałem naprawdę raka...".

Poznali się w 1953 roku podczas balu kostiumowego w warszawskim konserwatorium, gdzie ona właśnie zaczęła studia. Zamienili się strojami: “w jedwabnej sukni, długich kolczykach, czerwonej apaszce na głowie i barwnym makijażu przypominał operową Carmen". Po chwili do tańca poprosił go... pierwszy sekretarz warszawskiego oddziału partii.

Po jakimś czasie spotkali się w trolejbusie. Czajkowski zapytał: “Halinko! Czy chcesz mieć dużo dzieci?". Wysiadła, on złapał ją za rękę i powtórzył pytanie. “Chyba tak". “Szkoda, bo widzisz, chciałem się z tobą ożenić, ale skoro tak, to nie mogę. Będę kompozytorem, wielkim kompozytorem. W moim domu musi być spokój, cisza, żadnych dzieci!". I pobiegł na wykład.

Był homoseksualistą. Ona, podczas trwającej ćwierć wieku znajomości, przeżyła dwóch mężów (obaj, jak Czajkowski, zmarli na raka). Z Andrzejem wciąż planowali spotkanie, ale już w trakcie snucia planów piętrzyli trudności (“czy nas to spotkanie zachwyci czy też rozczaruje"; “najpierw przyjedź, później zawsze będzie czas uciekać"). Byli ludźmi, którzy nie mogą bez siebie żyć, ale nie umieją ze sobą rozmawiać.

Listy bywały nieraz okrutne (“to, co czujesz, to wcale nie miłość, ale dotkliwy brak i pragnienie miłości"). Szczególnie bolesne są te pisane na przełomie 1978 i 1979 roku - pełne wzajemnych wyrzutów, ale też najgłębszej prawdy o sobie, tej najbardziej skrywanej, która wychodzi na światło dzienne, kiedy nie można już milczeć (“jeśli boisz się coś zrobić - zrób to natychmiast, inaczej strach będzie trwał przez całe życie").

Pisali do siebie o wszystkim: o związkach, rozstaniach, cierpieniach, twórczości, kryzysach. O swoich lekturach: “Przy drzwiach zamkniętych" Sartre’a, “Zapiskach z podziemia" Dostojewskiego, “Malowanym ptaku" i “Krokach" Kosińskiego (“czy to literatura, czy też tylko onanizm sadysty"), dramatach Witkacego (“są jednocześnie niezrozumiałe i fascynujące"), “Mistrzu i Małgorzacie" Bułhakowa (“to najgenialniejsza powieść rosyjska od czasów Dostojewskiego"), “Towards a Poor Theatre" Grotowskiego, “Upadku" Camusa. Ona wpisywała w listy wiersze Poświatowskiej i Szymborskiej, dołączała swoje opowiadania (Halina Sander vel Anita Janowska jest doktorem filozofii, pisarką i autorką ok. 40 prac naukowych z dziedziny socjologii i kryminologii; do dziś mieszka w Warszawie). On opisywał nowe miejsca, streszczał koncertowe plany, recenzował występy, wysyłał fragmenty autobiografii.

Niekiedy padały frapujące zdania: “»Bądź wola Twoja« to najmądrzejsze zdanie, jakie znam, nawet jeśli nie wiem, do kogo czy czego się to »Twoja« odnosi" (30 VI '70, podobną myśl Czajkowski zapisał w liście z 1 grudnia 1977); “Chodzi o to, żeby nadawać sens swojemu życiu. To tak, jak mówi Gorki: »Jeśli wierzysz w Boga - jest Bóg, jeśli nie wierzysz - nie ma Boga«. Co do Boga, to ja się z tym nie zgadzam, bo to jest z założenia postać obiektywna, a z sensem życia tak właśnie jest" (1 II '72).

Czajkowski pisał też o swoim niemal kafkowskim niezakorzenieniu: “nigdy nie czułem, że do czegoś należę... nigdzie nie czułem się w domu - ani wśród Polaków, ani wśród Żydów, ani wśród homoseksualistów. Im bardziej chcieli włączyć mnie do jakiejś grupy, tym mniej czułem z nimi wspólnego" (5 VII '77). Kolejną operę chciał skomponować według “wstrząsającej sztuki »Total Eclipse« Christophera Hamptona, o kryzysie wewnętrznym, który zmusił dziewiętnastoletniego Rimbauda do porzucenia na zawsze twórczości" (kilkanaście lat później tę sztukę zekranizuje Agnieszka Holland). Libretto miało być oparte na francuskim tłumaczeniu sztuki i fragmentach “Sezonu w piekle" Rimbauda. “Jak wiesz, Rimbaud, to... mój diabeł stróż" - tłumaczył przyjaciółce. Diabeł stróż, czyli dybuk. Czyli niepokój.

4. Znajoma skrzypaczka Haliny Sander, po wysłuchaniu nagrania któregoś z utworów Czajkowskiego, powiedziała: “nie wiem, czy ten Pan przeżył wojnę w Polsce, ale jestem tego pewna". “Hamlet" Hanny Krall powstał głównie w oparciu o wspomnienia Czajkowskiego. Oto babcia pianisty Celina, przed wojną jedna z pierwszych polskich kosmetyczek w Polsce, wróciła do getta po córkę oraz wnuczka. Wyprowadziła tylko chłopca, który dzięki wodzie utlenionej i sukience, przebrany za jasnowłosą dziewczynkę, wyszedł na drugą stronę.

Zamieszkał w szafie. “Ustawiono w niej nocnik. Odnajdywałeś go dotknięciem i nauczyłeś się siusiać bez hałasu". Nigdy nie potrafił o tym zapomnieć. Nigdy nie potrafił wybaczyć matce, że pozwoliła mu odejść, że go zostawiła. Początkowo, kiedy babcia przychodziła, by zostawić gospodarzom pieniądze i utlenić mu na nowo włosy, pytał jeszcze o matkę. Później już nie.

Czajkowski wyznał kiedyś, że były dwie osoby, których nienawidził: jedną z nich była właśnie babka. To ona “postanowiła, że zostaniesz pianistą... światowej sławy... uprzytomniła ci, że spoczywa na tobie pewien obowiązek: musisz udowodnić, że zasługujesz na życie". Kiedy umierała, spędzał noc z pewnym starszym kompozytorem. Zadzwonił później do niego. “Nie byłem przy niej. Zostałem ukarany, zasłużyłem, bo wybrałem ciebie. Ukarano mnie jej śmiercią...".

Hanna Krall pisze, że Czajkowski grając opowiadał nie utwór, lecz własny stan ducha. Ci, którzy przeżyli, nie potrafią inaczej. Dręczyły go złe sny, ciągle łykał proszki: na sen, na przebudzenie, na nerwy, na brzuch, na bóle głowy... Pisze też, że chorował na syndrom ocalonych. Że bał się grać, dostawał rozstrojów żołądka, siedział bez ruchu przed otwartą klawiaturą. nie potrafiąc się zdobyć się na żaden gest. “Psychiatrzy wymyślili określenie - nerwica oczekiwań. Im mocniej człowiek czegoś chce, tym bardziej się boi".

Prócz listów do Haliny, pisał zawsze po angielsku. Nawet wspomnienia, poza czterema zanotowanymi kiedyś w hotelu w Caracas słowami “Boże, bądź wola Twoja". Po wojnie, przed Dniem Matki, w szkole kazano dzieciom ułożyć wiersz: Czajkowski zapisał rozmowę, którą odtworzył po trzydziestu latach, również po angielsku.

“Mamo, gdzie jesteś? / ...Właśnie, dlaczego? / ...Dobrze wiem. / Wolałaś Alberta, prawda? / ...Ale wolałaś z nim umrzeć, niż żyć ze mną. / ... - Kochanie / ...Chciałam tylko, żeby udało się tobie. / - ...Nie potrzebowałem tego. / Potrzebowałem ciebie. / Miałem dokładnie takie samo prawo do śmierci, co ty. / ...I oszukałaś mnie jak ostatnia zdzira, pamiętasz? / ...Od razu wiedziałem, że kłamiesz. / ...Tęsknić za tobą? / Ty głupia sentymentalna pizdo. / ...Matko, czy to prawda, że czasem dopływ gazu był słaby, / i ludzie umierali przez kilka dni? / ...Przepraszam za wszystko, co powiedziałem, ale na to mi odpowiedz". Krall napisała, że to Hamlet krzyczy na Gertrudę, “oszalały z zazdrości i tęsknoty syn. Hamlet po Treblince...".

5. Hamlet? W testamencie Czajkowski zapisał: “dysponuję, aby ciało moje, lub jakakolwiek jego część, zostało użyte do celów lecznictwa zgodnie z przepisami Ustawy o Tkance Ludzkiej (...) z wyjątkiem mojej czaszki, którą ofiaruję Royal Shakespeare Company do użycia w spektaklach teatralnych".

Tekst “Hamleta" znał na pamięć, całe życie marzył o aktorstwie. Często błaznował. Po jednym z koncertów w Stanach Zjednoczonych powiedział wpływowej i bogatej damie, że jest homoseksualistą, przepada za marksistami, je palcami, nie kąpie się i popiera równouprawnienie Murzynów; podobno przestano go po tym zapraszać do Ameryki.

Miał nieprawdopodobną pamięć. Uczył się w samolotach, grał raz widziane czy też słyszane utwory. Podpisał kontrakt na zagranie w Nowej Zelandii wszystkich dwudziestu pięciu koncertów Mozarta, a umiał zaledwie kilka. “Z dnia na dzień uczyłem się koncertów i modliłem, by podczas występu nie zagrać przez pomyłkę w jednym koncercie jakiejś części z innego".

W Norwegii miał zagrać koncert Ravela: nie znał go, partyturę zostawił w domu. Okazało się, że harfista się zatruł i trzeba zagrać coś innego; w grę wchodził Mozart. Po koncercie oświadczył: “nigdy w życiu nie grałem Ravela, pamiętałem jeden koncert Mozarta, to ja otrułem harfistę". Nikt się nie roześmiał...

Podobno podliczył, ile państwo polskie wydało na jego edukację i po paru latach pobytu na Zachodzie przesłał odpowiednią sumę pod adresem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Zygmunt Mycielski (5 stycznia 1957): “wystarczyło zobaczyć jego inteligencję, temperament i muzykalność, gdy miał 16 i 17 lat, żeby wiedzieć, że to on narzuci drugim swoją indywidualność, a nie świat jemu. Oczywiście, jak wszystko, co naprawdę twórcze i mocne, musi stąd uciekać, bo tu zawsze jest grób wszystkiego, co ponad pewną miarę wyrasta. My możemy tolerować zaledwie miernotę. Może to cecha każdej »prowincji«".

6. Podczas grudniowych spotkań w Poznaniu usłyszeliśmy “Inwencje" na fortepian (Maciej Grzybowski) oraz “Trio Notturno" (Marcin Suszycki - skrzypce, Karol Marianowski - wiolonczela, Maciej Grzybowski - fortepian). W połowie maja w Krakowie zostanie wykonanych “Siedem sonetów do słów Szekspira", w końcu maja w Warszawie podczas Festiwalu Radiowego ma odbyć się wielki koncert monograficzny Czajkowskiego. Jak powiedział prof. Bristiger na antenie radiowej Dwójki: o Andrzeju Czajkowskim nie można już dłużej milczeć.

Informacje i cytaty za:

Anita Janowska, “...mój diabeł stróż. Listy Andrzeja Czajkowskiego i Haliny Sander", Wrocław 1996, Siedmioróg.

Hanna Krall, “Dowody na istnienie", Kraków 2000, wydawnictwo a5.

Zygmunt Mycielski, “Dziennik 1950-1959", Warszawa 1999, Iskry.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2004