Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Statystyki są prowadzone już od 51 lat. Najbardziej wyjątkowy pod tym względem był pandemiczny sierpień 2020 r., kiedy liczba turystów przekroczyła 30 tys.
W tym roku na szczyt samych Rysów (2503 m n.p.m.) rekordowego dnia weszło 1976 osób – o 788 więcej niż przed rokiem. Statystyki polskiego parku narodowego (bardziej miarodajne, opierające się bowiem na liczbie sprzedanych biletów) pokazują, że przełomowy był rok 2021. Wcześniej TPN odwiedzało około 3,6 mln osób rocznie; później nastąpił spowodowany koronawirusem spadek do 3,3 mln (2020). Od dwóch lat mamy nowe rekordy – do polskiej, znacznie mniejszej od słowackiej części Tatr przyjeżdża ponad 4,5 mln ludzi. Niewiele więcej biletów sprzedaje 42 razy większy park narodowy Yellowstone w Stanach Zjednoczonych. Jednak z lamentowaniem nad „zadeptanymi Tatrami” trzeba być ostrożnym, bo turystyka skupia się tutaj w kilku głównych punktach. W mniej popularnych dolinach, zwłaszcza na Słowacji, tłumów nie zobaczymy.
Niepokój przyrodników i władz obu parków narodowych budzi rosnąca popularność turystyki specjalistycznej – wspinaczki, skitouringu. Trwa dyskusja o nowym regulaminie TANAP, który zamyka niektóre rejony przed wspinaczami i ogranicza możliwość spacerowania z psami. Podczas tegorocznego „spisu turystów” naliczono aż 321 tych zwierząt. „Ludzie chcą wykorzystać ostatnią okazję, aby zabrać swoje psy w alpejskie środowisko” – skomentował Pavol Majko ze słowackiego parku narodowego.©℗