Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kto pamięta "Imię róży", ten wspomni dysputę między Wilhelmem z Baskerville a Jorgem na ten temat. Dla starego mnicha Jorge śmiech był oznaką głupoty i czymś zgoła nieludzkim, gdyż "wstrząsa ciałem, zniekształca rysy twarzy, czyni człowieka podobnym do małpy". Jezus się nie śmiał, gdyż nie opowiadał bajek ani nie pisał komedii, lecz jedynie przejrzyste przypowieści - argumentował.
Śmiech jednak śmiechowi nierówny, nie każdy też jest dobry (np. radość z cudzego nieszczęścia: Schadenfreude), a samo poczucie humoru bardziej kojarzy nam się z uśmiechem niż ze śmiechem. Niejednokrotnie uśmiech wywołuje lektura Biblii. W Starym Testamencie jest pewien tekst, który zawsze mnie wprawiał w dobry humor: "W owym dniu zagwiżdże Pan na muchy przy końcu odnóg nilowych w Egipcie i na pszczoły w ziemi asyryjskiej" (Iz 7, 18). Wyobraźnia kazała mi widzieć w tym miejscu Pana Boga gwiżdżącego na palcach, by zwołać muchy i pszczoły. W Boga z poczuciem humoru wierzył ks. Jan Twardowski, który wezwawszy w "Suplikacjach": "Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty", prosił: "dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno / uśmiechnij się nade mną".
Myślę, że nie da się sformułować przekonujących argumentów na to, że poczucie humoru nie jest boskim przymiotem, a śmiech nie przystoi Jezusowi. Zbawcze było nie tylko Jezusowe cierpienie, ale całe Jego życie, całe "wydarzenie Jezusa" - w tym także jego radość. Dokładne wczytanie się w Ewangelię pokazuje, iż - jak twierdzi Ubaldo Terrinoni w swoim "Nauczaniu ewangelicznym w zarysie" - Jezus miał "niezrównane poczucie humoru". Przecież zapraszany na uczty był nie dla ponurej miny, nie dla niej garnęły się do Niego dzieci. Można przypuszczać, że niejednokrotnie uśmiech gościł na Jego obliczu.
Poczucie humoru jest jednym z najbardziej ludzkich przymiotów. I to chyba dlatego nosimy w sobie potrzebę Boga, który współ-czuje z człowiekiem nie tylko w bólu i cierpieniu, ale także w radości. Ponuractwo jest fałszywym, a bardzo rozpowszechnionym obrazem chrześcijaństwa. Wynika z jakiegoś podskórnego przekonania, że wszystko, co nosi znamiona przyjemności, jest złe, a w konsekwencji grzeszne i oddalające od Boga.
Kto wie jednak, czy czasem smutek nie jest bliższy grzechowi niż radość? W Wielkim Poście to nie wykreowany smutek, ale radość jest czymś właściwym. Jezus przestrzegał: "Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. (...) Ty zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu" (Mt 6, 18).
A prawdziwa radość wybuchnie w dniu Zmartwychwstania zgodnie z pieśnią wielkanocną: "Wielkie tam wesele mieli, Gdy Zbawiciela ujrzeli, Którego z dawna żądali. Alleluja! Alleluja!". Czy widzieli na twarzy Zmartwychwstałego tylko ślady męki? I zero uśmiechu?