Czerwone flagi na placu Bastylii

01.06.2003

Czyta się kilka minut

Francuskie związki zawodowe wyprowadziły ponad milion ludzi na ulice.

W całym kraju protestowali: pracownicy komunikacji i poczty, lekarze, nauczyciele, policjanci, pracownicy telekomunikacji, gazowni i elektrowni. Co ich zjednoczyło? Rząd chce, by Francuzi pracowali dłużej (nie 37,5 lat, ale 40, a docelowo 42), płacili wyższe składki, ale dostawali niższe świadczenia. Przewiduje też wprowadzenie minimalnej emerytury w wysokości 85 proc. minimalnej płacy.

Francuskie społeczeństwo się starzeje, brakuje osób w wieku produkcyjnym, dzięki którym możliwe byłoby wypłacanie emerytur na dotychczasowym poziomie, a to zmusza budżet państwa do miliardowych dopłat: bez reformy w 2020 r. dziura w kasie ubezpieczeń społecznych może osiągnąć nawet 50 mld euro.

Czy z protestów francuskich pracowników sektora publicznego (z tych samych powodów protestowali też Austriacy i Niemcy) coś wynika dla Polaków? Tak. Za kilkanaście lat wiek emerytalny osiągnie powojenny wyż demograficzny, a w 2050 r. - dzisiejsi maturzyści. Jednak już około 2020 r. większością wśród osób w wieku nieprodukcyjnym będą ludzie starsi, a nie np. dzieci czy młodzież przygotowująca się do wejścia na rynek pracy. Jeśli tak, kto zapracuje na emerytury tych, którzy podejmą właśnie pierwszą pracę? O ile ją znajdą - 600 tys. młodych zamiast pomnażać dochód narodowy, bezskutecznie szuka zatrudnienia. Równocześnie trudno wymagać od młodych ludzi licznego potomstwa (które kiedyś zapracowałoby na ich emerytury), jeśli trudno im znaleźć źródło stałych dochodów. Wysokość dopłat do systemu emerytalno-rentowego stanowi ponad 50 proc. budżetowych wydatków społecznych i są to dopłaty nieporównywalnie wyższe od sum przeznaczanych na edukację czy ochronę zdrowia. Aby nie łudzić się, że Polacy nauczyli się liczyć tylko na siebie także, gdy chodzi o zapewnienie godnej starości, warto zwrócić uwagę na badania CBOS-u (marzec 2003 r.): 81 proc. Polaków oczekuje od państwa wysokiego poziomu świadczeń społecznych.

Wystarczy przypomnieć np. wysokość zasiłków macierzyńskich, socjalnych czy pomocy dla bezrobotnych, żeby uświadomić sobie, że polskie państwo opiekuńcze nie istnieje. Zyje za to jego mit. Niewykluczone, że w jego obronie Polacy byliby tak zdeterminowani, jak Francuzi, Austriacy czy Niemcy. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2003