Czas na wspólne stanowisko

Podczas niedawnej konferencji na temat AIDS w Toronto, w trakcie ekumenicznej debaty zabrakło muzułmanów i katolików, którzy nie podzielają spojrzenia większości na metody walki z chorobą. Wypunktował to zwierzchnik Kościoła luterańskiego w USA, mówiąc, że zastąpiono pragmatyzm, czyli wychowanie seksualne i profilaktykę, moralnością, co doprowadziło m.in. do uznania prezerwatywy za zło. Co jednak, jeśli nacisk na abstynencję i wierność okazuje się bardziej pragmatyczny?.

27.11.2006

Czyta się kilka minut

Plakat "Lekarzy bez Granic" /fot. KNA-Bild /
Plakat "Lekarzy bez Granic" /fot. KNA-Bild /

Powszechna wydaje się wiedza o tym, jak zatrzymać pandemię AIDS: promować bezpieczny seks, edukować prostytutki, zapewniać jednorazowe igły i strzykawki narkomanom, używać prezerwatyw. Jednak Kościół katolicki nieustannie sprzeciwia się temu ostatniemu. Gdy parę lat temu kard. Alfonso Lopez Trujillo, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny powiedział, że ufność, iż prezerwatywa uratuje czyjeś życie, jest jak gra w rosyjską ruletkę, posypały się na niego gromy. Clou wypowiedzi kardynała stanowiło stwierdzenie, że prezerwatywy mają mikropory, przez które może przeniknąć wirus. Ten często powtarzany przez przedstawicieli Kościoła argument media traktują jako niedorzeczny. "Watykan wciąż upowszechnia fałszywe informacje na temat prezerwatyw i ich nieskuteczności w walce z rozprzestrzenianiem się wirusa. Wbrew ustaleniom naukowców oraz stanowisku organizacji zwalczających HIV/AIDS, w tym Światowej Organizacji Zdrowia, Kościół utrzymuje, że prezerwatywy posiadają mikrootworki, przez które wirus HIV może przedostawać się na drugą stronę" - informuje internetowy biuletyn Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny z marca 2004 r. "Rzecznik prasowy UE Fabio Fabii oświadczył, że istnieją liczne i rozstrzygające dowody na to, iż prezerwatywy są najlepszym sposobem powstrzymania i zapobiegania AIDS" - czytamy w dokumencie.

Na pytanie o owe niezależne od światopoglądu dowody Edward C. Green, specjalista prewencji AIDS z Uniwersytetu Harvarda [zob. rozmowa w najnowszym numerze "TP" - red.], odpowiada: "Jak dotąd nie mamy żadnych dobrych dowodów na to, że prezerwatywy odnoszą skutek w powszechnych epidemiach AIDS, takich jak ta w subsaharyjskiej Afryce". Przeciwnie: kraje o najwyższym poziomie rozdawnictwa prezerwatyw mają najwyższy poziom zachorowań. Zimbabwe, gdzie zużywa się ich najwięcej, jest jednocześnie krajem, któremu grozi utrata do 2020 r. 30 proc. ludności w wieku produkcyjnym z powodu chorób związanych z AIDS. Dlaczego?

Stałe użycie prezerwatyw podczas stosunków z osobami płci przeciwnej zmniejsza szanse zakażenia o średnio 85 proc. Jednak trzeba pamiętać, że osiąga się ten wynik tylko wtedy, gdy używa się prezerwatyw podczas każdego stosunku. Trudno oczekiwać, że uda się uzyskać taką stałość w skali całego społeczeństwa.

Odkładając na bok kwestię przepuszczających wirusa porów, trzeba przyznać, że prezerwatywy mogą być zawodne z powodu słabej jakości. To częsty przypadek w Trzecim Świecie, gdzie przechowuje się je zbyt długo i w nieodpowiedniej temperaturze. Dochodzi problem ludzkiego błędu. Badania przeprowadzone wśród Amerykanów wskazują, że wśród mężczyzn korzystających stale z prezerwatyw, w 13 proc. stosunków seksualnych ich użycie jest błędne na tyle, że może grozić zakażeniem HIV. Mowa tu o ludziach wykształconych, dla których kontakt ze środkami antykoncepcyjnymi stanowi rutynę.

Jeśli chodzi o samą Afrykę, do problemów technicznych dochodzi niechęć ludności do używania prezerwatyw i związane z tym przesądy i przekonania (np. takie, że stosunki z prezerwatywą nie sprawiają dostatecznej przyjemności). Szacuje się, że ze 198 mln rozdanych w RPA w 1999 r. prezerwatyw 111 mln nie zostało użytych. Problemem jest też samo zachęcanie do ich używania. Promocja prezerwatyw może się bowiem wiązać z promowaniem ryzykownego stylu zachowań seksualnych.

Co pozostaje, skoro na szczepionkę trzeba będzie czekać wiele lat, a prezerwatywy nie zawsze są skuteczne w walce z rozprzestrzenianiem się HIV? Pomysł na prewencję wydają się mieć autorzy stanowiska opublikowanego w prestiżowym piśmie medycznym "The Lancet" (nr 364 z 27 listopada 2004) pod znaczącym tytułem: "Nadszedł czas na wspólne stanowisko wobec zapobiegania seksualnej transmisji HIV". Jego autorami i sygnatariuszami jest ponad stu pięćdziesięciu naukowców i działaczy zajmujących się AIDS.

"Wzywamy do zakończenia spolaryzowanej debaty - napisali - i ponaglamy społeczność międzynarodową do zjednoczenia się wokół globalnego, opartego na dowodach podejścia, aby spowolnić rozszerzanie się HIV przenoszonego drogą płciową, na bazie następujących zasad". Tu wymienia się, po pierwsze, zakorzenienie metod w lokalnym kontekście kulturowym i respektowanie praw człowieka. Wszelkie działania muszą opierać się na zasadach epidemiologii, co oznacza, że inaczej trzeba podejść do grup wysokiego ryzyka, a inaczej do całego społeczeństwa.

Jako drugą zasadę autorzy wymieniają zastosowanie metody ABC ("abstain, be faithful or use condoms"; A - abstynencja seksualna, B - bycie wiernym, C - użycie prezerwatyw), która przyniosła efekty w Ugandzie. Zaznaczają, że program zakłada odpowiednią równowagę miedzy "A", "B" i "C", ale każda organizacja może się zaangażować w odpowiadające jej działania. Wyraźnie podkreślają, że w stosunku do młodzieży należy dążyć do opóźnienia wieku inicjacji seksualnej, dlatego tu przesłaniem powinna być abstynencja. Tym, którzy są już aktywni seksualnie, należy udostępniać prezerwatywy, informując jednak, że są one skuteczne w 80-90 proc. i tylko wtedy, gdy są używane zawsze. Dorosłych żyjących w stałych związkach trzeba informować, że najpewniejszą drogą zabezpieczenia jest wierność wobec partnera. Jeśli nie wiadomo, czy partner jest zdrowy, należy umożliwiać mu testy oraz wspierać w poprawnym i stałym używaniu prezerwatyw. Dla grup ryzyka podstawowym przesłaniem jest stałe i poprawne używanie prezerwatyw.

Po trzecie, metoda musi jak najszerzej angażować społeczeństwo, oddziałując poprzez Kościoły, organizacje społeczne, lokalne media, pracowników służby zdrowia. Programy prewencyjne muszą dotykać problemów takich jak stygmatyzacja chorych, nierówność między płciami, relacje międzypokoleniowe, przymus seksualny i seks jako element transakcji.

---ramka 474704|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006