Co słychać na Północy

Trump prezydentem USA? Mieszkańców kanadyjskiej Arktyki ekscytowała w ostatnich dniach zgoła inna historia.

14.11.2016

Czyta się kilka minut

Kto mnie spłoszył? / Fot. Louise Murray / REX / EAST NEWS
Kto mnie spłoszył? / Fot. Louise Murray / REX / EAST NEWS

Kiedy trzy tygodnie temu Paul Quassa, deputowany do parlamentu Nunavut, wygłaszał swoje oświadczenie, nie spodziewał się, że przykuje uwagę całego świata. Bo cóż wykraczającego poza sprawy lokalne (choć „lokalne” w Nunavut, należącym do Kanady terytorium o powierzchni siedmiokrotnie większej niż Polska, ma, rzecz jasna, osobliwe znaczenie) pomieścić mógł w dwuminutowej interpelacji, wplecionej między wspomnienie o zmarłym przyjacielu (deputowana Monica Ell-Kanayuk) a pochwałę występu drużyny hokejowej (deputowany Paul Okalik)?

„Panie przewodniczący – zwrócił się Quassa do prowadzącego obrady – w ostatnich tygodniach dochodzą do mnie niepokojące wieści. Przynoszą je ludzie, którzy w Aukkannairjuaq, znanym też pod nazwą »Cieśnina Fury i Hecla«, słyszeli dziwne dźwięki (...). Dochodzą one z dna morskiego”.

Następnie wyjaśnił: tajemnicze odgłosy, przypominające gwizdanie (według innych – brzęczenie lub szum) sprawiły, że z wód cieśniny – dla innuickich myśliwych jednego z najważniejszych rejonów polowań na foki – ostatniego lata zwierzęta te niemal całkiem zniknęły.

Świadkowie...

Deputowany Quassa nie był pierwszy. Kilka miesięcy temu o tajemniczych odgłosach w głębinach Oceanu Arktycznego opowiedziała na antenie miejscowej rozgłośni załoga jachtu turystycznego (tak, również w Nunavut są turyści). Po audycji zgłosili się następni świadkowie – i tak sprawa zainteresowała polityków. Do tego stopnia, że pod koniec października w rejs po cieśninie wybrał się inny deputowany lokalnego parlamentu, George Qulaut. Nic nie usłyszał. Jego wyprawa nie rozwiała jednak wątpliwości Innuitów, ponieważ po powrocie oświadczył równocześnie, iż lata polowań na foki sprawiły, że niemal całkiem stracił słuch.

W tym momencie ta historia zaczęła komplikować się jeszcze bardziej i wykraczać daleko poza Nunavut. Na wniosek deputowanych do akcji wkroczyła bowiem kanadyjska armia. W minionym tygodniu należący do niej samolot przez 1,5 godziny krążył nad Cieśniną Fury i Hecla, nasłuchując przy pomocy specjalistycznego sprzętu dźwięków o wszystkich możliwych częstotliwościach. Niczego nie zarejestrował. „Załoga zaobserwowała tylko dwie gromady wielorybów i sześć morsów” – poinformowało w komunikacie ministerstwo obrony Kanady. „Źródło dźwięków – dodał rzecznik resortu – pozostaje tajemnicą”.
Za sprawą zaangażowania wojska, wiadomości o tajemniczych podwodnych odgłosach w Arktyce podały największe światowe agencje. Z ich depesz, w równym stopniu, skorzystały BBC czy „The Guardian”, jak i portale poświęcone zjawiskom nadprzyrodzonym.

...i oskarżeni

Opowieść z Nunavut można oczywiście potraktować jako zabawną ciekawostkę z peryferii planety. Jednak w tle są sprawy poważne: spór o przynależność złóż naturalnych, ekologię, a nawet – wielka polityka.

Co jest źródłem tajemniczych dźwięków? Najpierw podejrzenie padło na firmy zajmujące się wydobyciem rud żelaza. Jedna z nich, utrzymująca kopalnię na Ziemi Baffina (to jedna z największych wysp świata, leży na północ od Cieśniny Fury i Hecla), prowadziła w przeszłości podmorskie badania przy użyciu sonaru. Górnicy oświadczyli jednak, że już dawno wycofali z morza swój sprzęt.

Kolejnymi oskarżonymi zostały organizacje zajmujące się ochroną środowiska. Miejscowi mają z nimi na pieńku co najmniej od lat 80. XX w., kiedy Greenpeace zaczęło protestować przeciwko polowaniom na foki, do niedawna stanowiącym podstawę materialnej egzystencji Innuitów. „W przeszłości członkowie takich grup umieszczali na morskim dnie urządzenia, które przy pomocy dźwięków miały wypłaszać zwierzęta z rejonów naszych polowań”, mówił publicznemu radiu CBC deputowany Qulaut. Przedstawiciele Greenpeace zaprzeczyli: stresowanie fok dźwiękiem – wyjaśniali – nie należy do ich działalności statutowej.
W końcu zaczęto podejrzewać wojsko. Co ciekawe, wcale nie kanadyjskie.

Cieśnina Fury i Hecla leży w pobliżu Przejścia Północno-Zachodniego, najkrótszej trasy morskiej łączącej Europę z Dalekim Wschodem. Choć oddziela od siebie ziemie kanadyjskie, wyłącznie Ottawa uznaje Przejście za swoje morze terytorialne – dla reszty świata są to wody międzynarodowe. Kiedy CBC ujawniło, że w swojej wewnętrznej korespondencji urzędnicy ministerstwa obrony początkowo nie wykluczali, że źródłem dźwięków mogą być obce łodzi podwodne, w internecie zawrzało od teorii spiskowych. Według jednej z nich foki, zwierzęta są płoszone przez rosyjskie lub amerykańskie batyskafy, które sporządzają podwodne mapy terenu – po to, aby przy ich pomocy zakwestionować prawa Kanady do tego, coraz ważniejszego, szlaku handlowego.

Minęły dwa tygodnie. Sprawy dźwięków – których, choć słyszało je wielu, tak naprawdę nie usłyszał nikt – na razie nie wyjaśniono. Fok jak nie było, tak wciąż nie ma. Niestrudzony Paul Quassa wezwał w minionym tygodniu myśliwych do informowania armii o wszystkich nierozpoznanych odgłosach. „Czasem dziwne rzeczy się zdarzają” – zakończył filozoficznie swoją trzecią już w tej sprawie interpelację poselską.

Na stronie internetowej lokalnej gazety „Nutatsiaq News” jeden z czytelników podsumował sprawę tak: „Wszystko to przypomina inne sytuacje, gdy wielu ludzi donosi, że było świadkami dziwnych zjawisk. Kiedy jednak pojawia się możliwość udowodnienia, że rzeczywiście miały miejsce, zjawiska »tajemniczo« przestają występować. Nie przypadkiem, gdy wszyscy zaczęli nosić telefony z aparatami, nagle spadła liczba doniesień o spotkaniach z UFO czy yeti”. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2016