Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Poza tym nic nie słychać, bo do telewizji zaprasza się komentatorów, a raczej kolegów po piórze zamiast komentatorów, którzy mówią rozpaczliwie szybko i bez znaków przestankowych. A że nie jest to płynna i melodyjna mowa włoska, tylko język polski, pełen dźwięków "prz", "gźdź" i "szcz" - robi wrażenie, że jest to karabin maszynowy i do tego z demobilu.
- Co oni mówią? - pytam męża. - Nie mam pojęcia - odpowiada. - To dlaczego ich nie zamkniesz? - Bo czekam na prognozę pogody.
Zwroty
Dawniej ludzie piszący unikali powtórzeń i cenili oryginalność stylu. Dziś korzysta się z gotowców chętnie i bez kompleksów.
Żurnalizm ma dwa kolejne, ulubione zwroty. Pierwszy to czasownik "pochylać się". Dziś już nie wypada problemu dostrzec, zauważyć, zająć się nim, zrozumieć go czy rozwiązać. Dziś nad problemem trzeba się pochylić. Dawniej ten zwrot występował głównie w kazaniach i tekstach religijnych, potem dołączyły środowiska naukowe, teraz również sprawozdawcy sportowi.
Drugi zwrot to "zamieść pod dywan". Już się czegoś nie chce schować, ukryć, zbagatelizować, przemilczeć, przesłonić. Wszystko się zamiata.
Cała pochylona Polska zamiata pod dywan. Nic dziwnego, że coraz więcej osób skarży się na bóle kręgosłupa.
Dwie szkoły
Co może robić rząd w tych krótkich momentach, w których nie rządzi?
Pamiętam straszne oburzenie pewnych polityków, kiedy się okazało, że rząd, a raczej jego niewielka cząstka urwała się raz z narady, żeby rozegrać krótki mecz piłki nożnej. Mnie się to podobało. Oczywiście nie jako stały zwyczaj, ale obserwując dni i tygodnie rządowej harówki, uważam, że to im nie grozi. Odebrałam ten mecz jako normalny, ludzki odruch. O Boże, jak to przyjemnie, kiedy w rządzie własnego kraju są ludzie normalni!
Jest jednak i inna szkoła myślenia. Rządzenie absolutne jako jedyny cel i działanie. Nawet w nocy, kiedy się śpi. Zwłaszcza wtedy, kiedy się władzę utraci. Od tego - to ja już wolę trzy, no, może dwa mecze piłkarskie rocznie.