Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W uzasadnieniu czytamy o „rozdźwięku pomiędzy propozycjami artystycznymi” dyrektora a oczekiwaniami zespołu.
– Rada ma mieć prawo weta, decydować m.in. o tym, z którymi reżyserami współpracujemy i na które festiwale wyjeżdżamy. Chcemy przejąć współodpowiedzialność za kształt artystyczny sceny – mówi Radosław Krzyżowski, aktor NST [więcej: powszech.net/stary].
Oświadczenie ukazało się w symbolicznym momencie – dzień po pierwszej premierze za dyrektury Marka Mikosa – „Domu Bernardy A.” w reż. Alejandra Radawskiego. Premierze nie tylko spóźnionej, ale też – jak oceniają recenzenci – nieudanej.
Aktorzy NST jeden sezon już stracili. Głównym celem Rady ma być przedstawienie propozycji repertuarowych na sezon 2018/2019. Zapewne chodzi też o porozumienie z powstałą w ubiegłym roku Gildią Reżyserów i Reżyserek Teatralnych, która gromadzi najwybitniejszych polskich twórców. Bez Rady trudno sobie wyobrazić porozumienie między Gildią i Starym pod dyrekcją Mikosa. Uratowanie teatru będzie zależało od współpracy reżyserów z zespołem. ©℗
CZYTAJ TAKŻE:
O przyszłość zespołu aktorskiego Narodowego Starego Teatru w Krakowie pytają i publiczność, i reżyserzy, i ci, którzy w ostatnich latach byli z nim związani. Reportaż Anny Goc >>>