Chrystus, sierp i młot

„Nie możemy czuć się lepszymi” - mówił w Boliwii Franciszek, znowu mówiąc o duchowym Alzheimerze.

09.07.2015

Czyta się kilka minut

Prezydent Boliwii Evo Morales wręcza Franciszkowi figurę Chrystusa ukrzyżowanego na sierpie i młocie. La Paz, 8 lipca 2015 r. /  / fot. AFP / East News
Prezydent Boliwii Evo Morales wręcza Franciszkowi figurę Chrystusa ukrzyżowanego na sierpie i młocie. La Paz, 8 lipca 2015 r. / / fot. AFP / East News

Papieska pielgrzymka do Ameryki Łacińskiej to prawdziwy tour de force, który z trudnością zniosłaby osoba młoda i w pełni sił. Dokonuje go natomiast 78-letni człowiek, który nie ma części prawego płuca.

W niedzielę papież przemieścił się z upalnego Rzymu do bardzo chłodnego Quito. W czasie lotu, ze względu na różnicę czasu, przyszło mu cofnąć zegarek o osiem godzin, a lądując znalazł się na wysokości 2800 m. n.p.m. Już następnego dnia w celebrował mszę św. w Guayaquil w 40-stopniowym upale, w mieście znajdującym się na poziomie morza, gdzie wilgotność powietrza wynosiła 90%. Wieczorem i następnego dnia znów wysokość i chłód Quito. Z Ekwadoru samolot przeniósł go do boliwijskiego El Alto znajdującego się na wysokości 4008 m n.p.m. El Alto, podobnie jak i sąsiadujące La Paz, w dniach bezpośrednio poprzedzających wizytę, pokryte było śniegiem. Każdy, kto miał okazję odwiedzić te andyjskie miasta, zdaje sobie sprawę z trudności, które przeżywa organizm nieprzyzwyczajony do podobnych wysokości. Po czterogodzinnym pobycie w niemalże mroźnym La Paz papież przeniósł się do tropiku Santa Cruz de la Sierra, miasta znajdującego się na wysokości 416 m. n.p.m. i o klimacie charakterystycznym dla regionu dorzeczy Amazonki, które niestety w tych dniach dosłownie pływa w wodzie. Podróż, trwająca zaledwie tydzień, zakończy się w Asunción w Paragwaju, gdzie wilgotność powietrza w tych dniach wynosi 100%. To wszystko ukazuje różnorodność i bogactwo krajobrazowe kontynentu. Ale równocześnie staje się próbą fizycznej wytrzymałości dla osoby, która pragnie w krótkim czasie odwiedzić te miejsca.

Z daleka od kurii

Program wizyty jest niezwykle bogaty: każdego dnia papież wygłasza po kilka przemówień dziennie, gdzie często odchodzi od tekstu wcześniej przygotowanego, celebruje msze św., spotyka się z różnymi grupami wiernych, z szefami państw, z duchowieństwem... Chce uścisnąć dłoń niemalże każdemu, zatrzymuje się, gdy ktoś prosi go o możliwość zrobienia pamiątkowej fotografii... i zawsze jest uśmiechnięty.

Gesty spontanicznej serdeczności ludzi wymykają się nierzadko spod kontroli osobistej ochrony, jak miało to miejsce w czasie ceremonii pożegnania na lotnisku w Quito oraz w czasie powitania w El Alto, gdzie dzieci zwyczajnie rzuciły się na papieża, żeby go uściskać.

Papież rezygnuje ze sjesty, aby spotkać się z dawno nie widzianymi przyjaciółmi, celebruje w formie prywatnej urodziny osób towarzyszących mu w podróży, jak te czterdzieste dziewiąte o. Antonio Spadaro, dyrektora La Civiltá Cattolica, obchodzone w Guayaquil.

Pomimo tego tempa papież jest nadzwyczaj sprawny. Ameryka służy Franciszkowi i łatwo można się przekonać, że jest szczęśliwy z powrotu do domu, z dala od wszelkich kurialnych intryg i kłopotów. „Osobiście sam się dziwię, skąd we mnie ta siła, której brakowało mi w ciagu ostatnich dwóch lat” – przyznał się papież w rozmowie z o. Federico Lombardi.

Bilet wstępu do seminarium

Kolejny dzień papieskiej wizyty stał pod znakiem pożegnania z Ekwadorem i powitania Boliwii. W godzinach porannych, odwiedzając dom pomocy dla osób w podeszłym wieku prowadzony przez siostry Misjonarki Miłości, papież przypomniał swoimi gestami, że Bóg objawia się w słabości. Po wejściu do domu na chwilę zatrzymał się w niewielkiej kaplicy, a następnie pozdrowiał, obejmował i całował każdego z podopiecznych. Były to chwile zwyczajnie chwytające za serce, pełne prostoty i naturalnego ciepła: papież błogosławiący, czyniący znak krzyża na czole, pochylający się przy staruszkach unieruchomionych na łóżku lub na inwalidzkich wózkach. Opuszczając dom, pobłogosławił siostrom oraz pielęgniarkom, prosząc, aby otaczały szczególną troską tych, którzy są naszą pamięcią.

Kolejnym punktem dnia było spotkanie z duchowieństwem, z osobami konsekrowanymi i klerykami zgromadzonymi w sanktuarium maryjnym “El Quinche”. W czasie spotkania papież całkowicie porzucił uprzednio przygotowany tekst wystąpienia, gdyż - zażartował - "nie ma ochoty go czytać". I w serdecznym dialogu wskazał na dwa fundamenty życia konsekrowanego: pamięć i wdzięczność. Tak jak w bożonarodzeniowym spotkaniu z kurią rzymską, także i tutaj przestrzegł przed niebezpieczeństwem duchowego Alzheimera, czyli zagubieniem własnych korzeni. „Otrzymaliśmy wielki dar – mówił – za który musimy być ciągle wdzięczni. Dar w niczym nie zasłużony. Nie płaciliśmy za niego. Czy ktoś zapłacił za bilet wstępu do seminarium? – żartował. Wszystko jest darem, ponieważ "darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. I musimy – kontynuował – pamiętać, kim byliśmy, z jakich miejsc się wywodzimy. Nie możemy czuć się lepszymi. Pomyślmy o tych, którzy wstępując do seminarium, zapominają o swym narzeczu, o języku swych rodziców. Jesteśmy powołani do służby”.

Kończąc, papież podzielił się radą: „Każdego dnia, przed pójściem na spoczynek, skierujcie wzrok na Jezusa, aby Mu powiedzieć: Ty mi dałeś wszystko całkowicie gratis. Kto żyje, mając w sercu pamięć i wdzięczność, jest człowiekiem szczęśliwym. Umie się cieszyć każdą chwilą i każdym drobiazgiem”.

Kraj różnorodności

Był to ostatni, przed oficjalnym pożegnaniem na lotnisku w Quito, punkt wizyty w Ekwadorze. Samolot boliwijskiej BoA przeniósł papieża do Wielonarodowościowego Państwa Boliwii. Na lotnisku w El Alto papieża przywitał prezydent Evo Morales Ayma wręczając mu tradycyjną "chuspę": woreczek wypełniony liśćmi koki. Media jeszcze przed wizytą ukazywały Franciszka jako „El Papa sin oro” – papieża bez złota. I wiadomo było, że kwestie społeczne będą odgrywały ważną rolę w czasie pielgrzymki.

Prezydent przywitał papieża słowami "¡Jallalla Hermano Francisco!" – Witaj, Bracie Franciszku. W przemówieniu zwrócił uwagę na chrześcijańską opcję na rzecz ubogich: „Kto zdradza ubogiego, zdradza samego Chrystusa” – mówił. Wyraził wdzięczność papieżowi, że przybył do ich domu, którym jest Boliwia. Przybywa bowiem z orędziem pokoju, wiary i wyzwolenia.

Prezydent wskazał na wspólne cele łączące chrześcijaństwo z rewolucją socjalną i poprosił „brata papieża Franciszka”, aby wspomagał naród w jego walce z obcą dominacja, z formami podporządkowania i ucisku. „W Boliwii ludzie witają Cię z radością i nadzieją, jako tego, który przychodzi ze wsparciem w walce o wyzwolenie ludu."

Franciszek podziękował prezydentowi za serdeczne przyjęcie, a następnie oddał cześć Boliwii, nawiązując do poetyckich słów preambuły Konstytucji tego kraju: „W zamierzchłych czasach powstały góry, rozlały się rzeki, ukształtowały jeziora. Nasza Amazonia, nasze Chaco i nasz płaskowyż, nasze doliny i wzgórza pokryły się zielenią i kwiatami. Zamieszkujemy świętą Matkę Ziemię, mając różne twarze, i dlatego rozumiemy, skąd ta różnorodność wszystkich rzeczy i nas samych”. Papież wskazał na wielkie bogactwo 36 różnych kultur i ras zamieszkujących Boliwię, które uczą wzajemnego poszanowania i dialogu. Pomijając w zupełności odniesienia do żywej w tym kraju kwestii dekolonizacji, wskazał na przyszłość, którą wspólnie mają tworzyć grupy od tysiącleci zamieszkujące te tereny, jak i ludzie, którzy napłynęli z różnych stron do Ameryki. „Jakże wielką radością jest fakt, że język hiszpański, który przybył na te ziemie, współegzystuje tutaj z 36 językami lokalnymi, tworząc, tak jak narodowe czerwono-żółte kwiaty kantuta e patujú, piękno jedności w różnorodności.”

Wskazując na unikatowe piękno kraju i nawiązując do encykliki Laudato si’ powiedział, że właśnie tutaj o wiele łatwiej dostrzec, że świat to coś więcej niż problemy do rozwiązania; to radosna tajemnica, którą należy kontemplować w radości i w uwielbieniu.

            Papież z wielką sympatią odniósł się także do społecznego eksperymentu Boliwii, wskazując na niewątpliwe sukcesy w poprawie sytuacji ekonomicznej mieszkańców, którym udało się wyjść „z nędzy i analfabetyzmu”. Wskazał na Kościół, którego zadaniem jest towarzyszenie tym wszystkim zmianom socjalnym, mającym tworzyć wspólnotę sprawiedliwą i solidarną. „Głos pasterzy – podkreślił mocno papież – musi być profetyczny i ich zadaniem jest mówić w imieniu Kościoła, wychodząc zawsze z preferencyjnej opcji na rzecz ubogich. Nie można wierzyć w Boga Ojca nie dostrzegając brata w każdej osobie. Nie można naśladować Chrystusa nie ofiarowując życia za tych, za których On umarł na krzyżu”.

Krzyż od Moralesa

Pomimo sporego opóźnienia, z którym papież przybył do Boliwii, program wizyty nie uległ zmianie. Po ceremonii powitania papież wsiadł do papamobile i udał się do La Paz, gorąco witany przez mieszkańców. Zatrzymał się na chwilę modlitwy w miejscu, gdzie 21 marca 1980 r., czyli trzy dni przed męczęńską śmiercią arcybiskupa Romero, został zamordowany z rąk oprawców ówczesnej prawicowej dyktatury o. Luis Espinal, jezuicki kapłan zaangażowany w sprawy społeczne. Po przybyciu do La Paz papież udał się do Pałacu Prezydenckiego, gdzie miało miejsce spotkanie z Evo Moralesem. W czasie spotkania papież otrzymał liczne upominki, spośród których najbardziej charakterystycznym był wykonany w drewnie Chrystus ukrzyżowany na młocie i sierpie.

Po spotkaniu z prezydentem papież udał się do katedry, gdzie miało miejsce spotkanie z przedstawicielami władz cywilnych. W przemówieniu Franciszek poruszył liczne kwestie społeczne, jak również polityczne (konflikt z Chile o dostęp Boliwii do morza). Szczególną uwagę zwrócił na wartość, jaką jest rodzina, której ochrona i promocja powinny stanowić priotytet dla rządzących.

Zmęczony papież udał się w drogę powrotną na lotnisko El Alto, gdzie oczekujący samolot przeniósł go do Santa Cruz. Już po 22.30 przybył na lotnisko Viru Viru w Santa Cruz i udał się na spoczynek do rezydencji swojego przyjaciela, bardzo ciężko chorego, kard. Julio Terrazas.


Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]