Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sam prezydent Aleksander Kwaśniewski, komentując wizytę Hu, wspomniał wprawdzie o “różnicach poglądów dotyczących systemu wartości i praw człowieka", momentalnie jednak zastrzegł, że nie powinny one “wpływać na rozwój stosunków polsko-chińskich". Nie omieszkał też dodać, że Polska uznaje jedno państwo chińskie i popiera pokojowe zjednoczenie Chin z Tajwanem. Lada dzień do Pekinu udaje się Andrzej Lepper.
W Chinach rocznie wykonuje się 10 tys. egzekucji, w najlepsze funkcjonuje system obozów pracy Laogai, w więzieniach na porządku dziennym są tortury, w sądach nie ma często mowy o jawności rozpraw i prawie do obrony. Praktykowane są przymusowe aborcje.
Zwolennicy hołubienia stosunków z Pekinem tłumaczą: Kraj Środka staje się światową potęgą gospodarczą i na kontaktach z nim Polska może zarobić -wykorzystując chiński boom inwestycyjny i inwestując na miejscu. Podkreślają - podpierając się tezami niektórych sinologów - odrębność kultur. Sugerują też, że może sukces ekonomiczny pociągnie za sobą demokratyzację i liberalizację. Kłopot w tym, że na razie w Polsce jest tylko jedna chińska inwestycja produkcyjna (spółka Changchun Tractor Works i Fabryki Maszyn Rolniczych w Opalenicy). Pozostajemy dla Chińczyków jedynie rynkiem zbytu - i mamy tu olbrzymi deficyt (tylko w ub. roku obroty handlu wyniosły 3,1 mld dol. - z czego Polska sprzedała towary za niespełna 250 mln dol., a importowała aż za 2,8 mld.). Podpisany dla okraszenia obecnej wizyty Hu kontrakt z KGHM Miedź Polska opiewa na 815 mln dolarów - tyle że rozłożony jest na 5 lat Nie lepiej jest z polskimi inwestycjami w Chinach: udało się jak dotąd też tylko jednej firmie (Rafako) i to ledwie na 10 mln dolarów. Nie pomogła ani szumna wizyta prezydenta Kwaśniewskiego (z tabunem rodzimych przedsiębiorców) w Pekinie w 1997 r., ani kontakty SLD z chińskimi towarzyszami. Po prostu: chińscy biznesmeni inwestują tam, gdzie im się opłaca, a nie gdzie każe im władza. Opłaca się zaś póki co w swoim regionie i Trzecim Świecie - oraz w wysoko rozwiniętych krajach Zachodu.
Ceną - płonnych, jak widać - nadziei na zarobek, może być cena twarzy.