Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Medioznawców, socjologów i psychologów społecznych od wielu lat intrygował społeczny mechanizm wytwarzania miłości do ludzi zwanych teraz celebrities - znanych z tego, że są znani. Wiadomo, że są oni wytworem kultury popularnej. Kiedy oko kamery, mikrofon radiowy, aparat fotograficzny dziennikarza tabloidu zaczyna konsekwentnie wybierać kogoś innego, ponoszą medialną śmierć. Muszą wtedy opuścić publiczną scenę i wrócić do tak pogardzanej prywatności.
O tych intrygujących sprawach pisze niezwykle ciekawie profesor Wiesław Godzic. Znany medioznawca, autor wielu ważnych książek ("Oglądanie i inne przyjemności kultury popularnej", "Rozumieć telewizję", "Po Wielkim Bracie. Telewizja i jej gatunki"), tym razem skoncentrował się na zjawisku, które na Zachodzie obrosło ogromną literaturą, ale w Polsce było mało znane. Przypuszczam, że przy pisaniu tej pracy profesor musiał nieźle się bawić. Świadczy o tym jej tytuł: "Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów". Bohaterami są oczywiście sławne osoby, które uzyskują w społeczeństwie status medialnych ikon, ale prawdziwą bohaterką jest wyszydzana i pogardzana kultura popularna. To jej uniwersalne mechanizmy wytwarzają uwielbienie dla sławnych postaci, i to ona, jak pozbawiony emocji kat, odbiera im możliwość dalszego medialnego istnienia.
Autor nie zgadza się na pobłażliwe i niesprawiedliwe traktowanie "zjawisk, które powodują, że ich uczestnicy stają się coraz lepsi; że wiedzą, jak postępować w życiu; że mają wzorce postępowania i identyfikują się z innymi na trudnej drodze negocjowania sądów i wyobrażeń". I dalej pisze: "Jestem pewien, że dzisiejsze polskie celebrities są źródłem takich postaw - na ogół płytkie to i kiczowate źródło, zarzuci oponent. Odpowiem mu: cieszymy się, że istnieją jakiekolwiek, bo dzięki nim dysponujemy pewną wiedzą o społecznie modelowanej wyobraźni, a ponadto dzięki tej wiedzy będziemy w stanie produkować dobre, mądre i szlachetne celebrities, jeśli jako elity dojrzejemy do tych ról w nowych warunkach".
Książka pokazuje, jak w czasach rozpadu tradycyjnych społeczności tworzą się nowe wspólnoty, ponad społecznymi i kulturowymi granicami. Spaja je postać obdarzana uwielbieniem i podziwem. Podczas lektury odnosi się wrażenie, że okrutny ludzki świat produkuje zbyt dużo miłości, która mało rozumnie koncentruje się - na przykład - na Michale Wiśniewskim, Dodzie, Mandarynie, Agnieszce Frykowskiej czy niezniszczalnej Maryli Rodowicz. Trudno ocenić społeczną produktywność tych wspólnot postmodernistycznego świata, gdyż realizują głównie indywidualne tęsknoty. Najłatwiej bowiem zaspokoić pragnienie sławy, identyfikując się z medialnym idolem.
Mechanizmy identyfikacji nie są do końca znane, ale bardzo ważna jest, jak się zdaje, społeczna zwyczajność celebrytów. Trudno ich nazwać intelektualnymi i emocjonalnymi herosami. Są sławni, ale jednocześnie przez swoje słabości, których nie kryją w licznych wywiadach, znosząc silne do niedawna granice między światem publicznym i prywatnym, są bardzo podobni do wielbiącej ich wspólnoty.
O tym dziwnym mechanizmie pisze we wstępie Zygmunt Bauman: "Te serca biją jak nasze. Te sny do złudzenia nasze marzenia (a czasem koszmary) przypominają. Te wzloty i upadki to nasze małe satysfakcje i przykre potknięcia, tyle że na wielki ekran rzucone, by więcej ludzi, i dokładniej, mogło się im przyjrzeć, a przyglądając się, tłumnie im wagi przysporzyć. Żywoty celebrytów biją tym samym, co nasze rytmem - tyle że głośniej. Schodzą się i rozchodzą, kłócą się i godzą, popadają w nałogi i z nałogów się leczą, zbierają oklaski i gwizdy. Hołdując celebrytom, składamy hołd sobie. Naszym kłopotom i naszym z nimi zmaganiom. Naszym pragnieniom i obawom przed ich zniszczeniem. Naszym cnotom i przywarom. Uznając poczynania celebrytów za godne uwagi, pozyskujemy uznanie dla swoich. A wszak trudno o krzywdę okrutniejszą i boleśniejszą od odmowy uznania".
Świetna książka Wiesława Godzica pokazuje, że tak nachalnie objawiana miłość do celebrytów jest w istocie poszukiwaniem uznania dla siebie samego. Warto zatem zapytać: dlaczego tak wielu ludzi ma tak mało satysfakcji z własnego życia, że musi szukać źródeł szacunku do siebie w marnej i równie nieciekawej, chociaż przedstawianej bardzo spektakularnie, egzystencji osób publicznych.
Wiesław Godzic, "Znani z tego, że są znani. Celebryci w kulturze tabloidów", Warszawa 2007, Wydawnictwa Akademickie i Profesjonalne.