Było ludobójstwo, nie ma sprawiedliwości

Hasło Czerwonych Khmerów brzmiało: “Oszczędzić ich - żadna korzyść. Zabić - żadna strata". Od upadku ich reżimu mija właśnie 25 lat, ale żadna z osób odpowiedzialnych za wymordowanie jednej czwartej społeczeństwa Kambodży nie poniosła dotąd kary. Proces oprawców przed specjalnym kambodżańskim trybunałem, powołanym dopiero kilka lat temu, ma ruszyć wiosną tego roku. Wątpliwe jednak, by udało się ukarać winnych.

25.01.2004

Czyta się kilka minut

Był 16 kwietnia 1975 roku, gdy mieszkańcy Phnom Penh usłyszeli w radio komunikat Komunistycznej Partii Kambodży (KPK): “Ukochani bracia, siostry, robotnicy, młodzi, studenci, nauczyciele i urzędnicy. Nadszedł czas! Mówi do was Narodowo-Ludowa Armia Wyzwolenia Kambodży. Bracia, powstańcie! Powstańcie i wyzwólcie Phnom Penh". Następnego dnia do stolicy wkroczyły pierwsze oddziały Czerwonych Khmerów. Tak rozpoczął się najciemniejszy rozdział w historii Kambodży i jeden z najbardziej mrocznych w XX wieku.

W ciągu czteroletniej dyktatury Khmerów i ich wodza Pol Pota, zginęło 1,7 miliona ludzi - 25 proc. populacji. Statystycznie liczba ta stawia Khmerów na pierwszym miejscu w rankingu ludobójstwa, obok hitleryzmu i stalinizmu. Eksterminacja mniejszości etnicznych oraz prawie wszystkich wykształconych mieszkańców zrujnowała kraj, pogrążając go w trwającym do dziś kryzysie ekonomicznym i społecznym. Było to także zbiorowe samookaleczenie, czy nawet samobójstwo - dokonane przez Khmerów na Khmerach.

Studenckie dyskusje bywają groźne

Źródła tragedii sięgają - jak spora część problemów Trzeciego Świata - czasów kolonializmu. Kambodża wraz z dzisiejszym Wietnamem i Laosem tworzyła francuską kolonię: Indochiny. Paryż utrzymywał w Kambodży marionetkową monarchię, nie była jednak przedmiotem specjalnego zainteresowania metropolii, której bardziej zależało na Wietnamie. Francuska administracja - w odróżnieniu od polityki brytyjskiej - w nikłym stopniu stymulowała rozwój ekonomiczno-społeczny kolonii. Kambodża była krajem agrarnym, słabo uprzemysłowionym. Pod koniec Pierwszej Wojny Indochińskiej, w 1953 r., książę Norodom Sihanouk (ur. 1922), dzisiejszy król Kambodży, korzystając z osłabienia pozycji francuskiej na skutek inwazji oddziałów wietnamskich, ogłosił niepodległość. O stanie kambodżańskiego społeczeństwa w tamtym okresie świadczy fakt, że gdy rok później w Genewie oficjalnie potwierdzono niepodległość Kambodży, w kraju były 144 osoby z wykształceniem średnim - i żadnej wyższej uczelni.

Dwa lata przed ogłoszeniem niepodległości powstała Ludowo Rewolucyjna Partia Khmerów (LPKR), prekursorka późniejszej KPK. Początkowo była silnie związana z komunistami wietnamskimi, walczącymi o niepodległość pod przywództwem generała Ho Chi Minha. Później związki te nie tylko zerwano, ale Wietnamczycy stali się wrogiem numer jeden Czerwonych Khmerów.

Pol Pot dołączył do szeregów LPKR w 1962 r. Informacje na temat jego biografii są skąpe. Wiadomo, że urodził się pod nazwiskiem Saloth Sar w 1928 lub 1929 r. w rodzinie zamożnego farmera. Jego rodzeństwo i kuzyni służyli od dzieciństwa jako tancerze na dworze króla Monivonga (ojca Sihanouka), i tam też w wieku sześciu lat trafił mały Sar. Na królewskim dworze zdobył pewne wykształcenie i nauczył się francuskiego, co pozwoliło mu później na uzyskanie stypendium we Francji - tam żył od 1949 r., studiując w Paryżu elektromechanikę. Tam też wstąpił do Francuskiej Partii Komunistycznej. W 1953 r. - po czterokrotnym oblaniu egzaminu z mechaniki - stypendium zostało zawieszone i młody marksista musiał wracać do domu.

Niewiele wiemy o jego późniejszej działalności. W czasie zebrań partyjnych mówił mało, pozostawiając swoim zastępcom referowanie nawet najważniejszych spraw. Ludzie, którzy się z nim zetknęli - współpracownicy i przeciwnicy - wspominają go jako człowieka grzecznego i spokojnego. Chociaż Czerwoni Khmerowie wyryli swoją działalnością niezatarty ślad w historii XX w., sam Pol Pot długo był postacią nie tylko mało eksponowaną, ale w ogóle słabo znaną. W 1978 r. udzielił pierwszego wywiadu dziennikarzowi z Jugosławii i chociaż był wtedy u szczytu władzy, wiadomo było o nim tak niewiele, że wywiad musiał zacząć się od pytania: “kim pan właściwie jest?".

Biografia Pol Pota to opowieść o nieudanym przeszczepie komunizmu w rzeczywistość postkolonialną. W czasie, gdy przyszły wódz przebywał we Francji, późniejszy przywódca Wietnamu Ho Chi Minh zamiatał paryskie bruki (pracował jako dozorca). Wśród francuskich intelektualistów tamtego czasu marksizm i wszelkie ideologie komunistyczno-rewolucyjne cieszyły się sporą popularnością; dominowała również admiracja dla ZSRR. Niewielu Francuzów z lat 50. i 60. zdawało sobie sprawę, jak zbrodniczym systemem był komunizm w wydaniu sowieckim. Gdy po śmierci Stalina zaczęto ujawniać jego zbrodnie, Jean-Paul Sartre oświadczył, że dla dobra ruchu komunistycznego powinno się podobne informacje zataić.

W takiej atmosferze Saloth Sar i Ho Chi Minh przesiąkali marksizmem, który zabrali ze sobą do rodzinnych stron. A w czasach poprzedzających dekolonizację myśl Marksa była dla Trzeciego Świata atrakcyjna, pokazywała bowiem czarno na białym, w jaki sposób bogactwo rodzi się z ucisku i wyzysku. A to, że Europejczycy eksploatowali kolonie, jest faktem.

Ten mechanizm “eksportu" komunizmu do krajów Trzeciego Świata dotyczył zresztą nie tylko Indochin: paryscy intelektualiści, pogrążeni w kawiarnianym dymie i mieszczańskim dobrobycie, popijając rano kawę i zajadając chrupiące croissanty, rozwodzili się nad rajem sowieckiego komunizmu, widząc w nim alternatywę dla duchowej nędzy, w jaką popadały ich własne społeczeństwa wraz z rozwojem liberalnego kapitalizmu. Słyszeli to biedni przybysze z eks-kolonii, które borykały się z problemem tożsamości, po czym z głowami pełnymi rewolucyjnych haseł wracali do swych krajów, by mordować “wrogów klasowych" i “przeciwników rewolucji".

O tym, że pomysł wprowadzenia komunizmu w miejscu takim jak Kambodża jest absurdem także na gruncie marksizmu, nikt prawdopodobnie Saloth Sarowi nie powiedział.

Masakra: cele i mechanizmy

Eksterminacja ludności cywilnej rozpoczęła się w momencie zdobycia Phnom Penh. Między 17 a 19 kwietnia z miasta wygnano całą ludność cywilną, czyli około dwóch milionów ludzi. W tym samym czasie przeprowadzono “ewakuację" wszystkich większych miast Kambodży. Mieszkańców przetransportowano do obozów pracy. Przeprowadzono też selekcję obywateli. Jej celem było oddzielenie zarówno tych mieszkańców, którzy należeli do mniejszości etnicznych, jak i wszystkich z jakimkolwiek wykształceniem.

Głównym dążeniem pseudokomunistycznego reżimu było przekształcenie Kambodży w gigantyczną, niezależną i izolowaną wspólnotę agrarną. Wiązała się z tym realizacja wielu celów typowych dla rewolucji społeczno-politycznych: wyzerowanie kalendarza na wzór XVIII-wiecznej rewolucji francuskiej, zmiana stosunków własności, wprowadzenie komun i kołchozów oraz nadzór policyjny. Plan Pol Pota był jednym z największych przedsięwzięć z zakresu tzw. inżynierii społecznej XX w. Przypominał eksperymenty chińskie: “Wielki Skok" i “Rewolucję Kulturalną" - i takie porównanie historycy podnoszą często; także wpływ maoizmu na wydarzenia w Kambodży był oczywisty.

Podobne, a nawet gorsze, były rezultaty: w kategoriach względnych (procent liczby ludności) w Kambodży zginęło więcej ludzi niż w Chinach, gdzie realizacja pomysłów przewodniczącego Mao pociągnęła 20-30 milionów śmiertelnych ofiar, przy czym większość zginęła na skutek głodu, a nie mordów.

20 maja 1975 r. na nadzwyczajnym posiedzeniu KPK przedstawiono plan wstępnej przebudowy kraju. Na podstawie wspomnień uczestników tego spotkania udało się dość dokładnie odtworzyć jego brzmienie:

1. Ewakuować wszystkich mieszkańców miast.

2. Zlikwidować wszystkie place targowe.

3. Usunąć z obiegu pieniądze używane przez rząd Lon Nola (generała, szefa rządu przed objęciem władzy przez Khmerów) i wprowadzić rewolucyjną walutę, którą wcześniej wydrukowano.

4. Zlikwidować wszystkie klasztory buddyjskie, a mnichów przenieść do pracy na polach ryżowych.

5. Zlikwidować liderów reżimu Lon Nola, poczynając od najważniejszych.

6. Ustanowić w całym kraju komuny rolne ze wspólnym spożywaniem posiłków.

7. Usunąć całą mniejszość wietnamską.

8. Rozmieścić na granicach (szczególnie z Wietnamem) oddziały wojskowe.

Obiektem ataku byli więc głównie mieszkańcy miast, pracownicy administracji Lon Nola, mnisi i duchowni oraz osoby, które współpracowały z cudzoziemcami. Chociaż terminy “inteligencja" i “mieszczaństwo" niezbyt pasowały do społeczeństwa Kambodży, tak określone grupy społeczne Pol Pot postanowił wyeliminować. Następne w kolejności były mniejszości. W 1975 r. Khmerowie stanowili 80 proc. ludności, resztę Wietnamczycy, Chińczycy, Laotańczycy, Tajowie i ludność Cham (wyznający islam potomkowie Hindusów). Wśród mniejszości szczególnym obiektem ataków stali się znienawidzeni przez Czerwonych Khmerów Wietnamczycy, których “usunięto" w stu procentach.

Czerwoni Khmerowie podzielili ludność na “podstawową" i “nową". Do “nowej" zaliczali się deportowani mieszkańcy miast i osoby przebywające w momencie rewolucji na terenach kontrolowanych przez Lon Nola. “Podstawowi" to Khmerowie, głównie chłopi, którzy wspierali rewolucję. Większość “wrogów klasowych" znajdowała się w pierwszej grupie, jednak również druga została zdziesiątkowana. Wymordowano połowę (200 tys. ofiar) Chińczyków, jedną trzecią (100 tys. zabitych) wiejskiej populacji Cham oraz jedną czwartą etnicznie khmerskich mieszkańców miast.

Czystki rasowe czy klasowe

Do stosowanego powszechnie repertuaru tortur, Czerwoni Khmerowie dodali swoje pozycje, jak np. wyrywanie wnętrzności człowieka i smażenie wątroby żyjącego jeszcze skazańca na jego oczach. Egzekucje dokonywały się albo w obozach (najsłynniejszy z nich to Tuol Sleng położony w Phnom Penh, gdzie budynki szkoły przekształcono w obóz koncentracyjny), albo gdziekolwiek: na poboczach dróg, polach ryżowych, placach, ulicach miast czy w domach i urzędach. Z analizy szkieletów ofiar wynika, że większość umarła na skutek uszkodzenia czaszki (cios zadany jakimś narzędziem). Na drugim miejscu jako powód śmierci znajdują się rany postrzałowe, później powieszenie, uduszenie i pobicie. Bojownicy nie mieli zmiłowania dla nikogo. Znane są przypadki tortur trwających przez kilka dni.

Nie wszystkie grupy społeczne traktowano tak samo. Najgorszy los spotkał chłopów i robotników, których torturowano i zabijano przy pomocy metod “ręcznych", natomiast wojskowi i urzędnicy mogli liczyć na szybką śmierć przez rozstrzelanie. Zmiana technik zabijania następowała wraz z czasem upływającym od przejęcia władzy. Najszybciej usunięto tych, którzy stanowili zagrożenie, czyli wojskowych; ich rozstrzeliwano. Potem, kiedy na egzekucje było więcej czasu, stosowano mniej kosztowne i bardziej sadystyczne metody; stąd spadek użycia broni palnej niemal do zera pod koniec panowania reżimu Pol Pota.

Nie ustalono precyzyjnej liczby ofiar i chociaż szacunki wahają się, sięgając do 3 milionów, najbardziej prawdopodobna wydaje się liczba między półtora a dwa miliony, najprawdopodobniej ok. 1,7 mln. Na skutek porozumienia, jakie w 1991 r. podpisali przedstawiciele Czerwonych Khmerów i ONZ, z punktu widzenia prawa międzynarodowego wydarzenia w Kambodży nie mają statusu ludobójstwa. A przecież nie ma wątpliwości, że działania takie zasługują na miano ludobójstwa w takim sensie, jak definiuje je Konwencja Narodów Zjednoczonych z 1948 r. Co więcej, czystka przeprowadzona w latach 1975-79 była zaplanowana i wykonywana z pełną świadomością. Większość egzekucji odbywała się daleko od miejsca zamieszkania ofiar, co miało ułatwić zatarcie śladów. Rzadkie były akty spontanicznego mordowania, a większość ofiar pochowano w zbiorowych mogiłach. Wreszcie, przesiedlenia, selekcje i egzekucje mieszkańców miast nastąpiły natychmiast po wkroczeniu do Phnom Penh i przebiegały w sposób uporządkowany.

Tematem sporów między historykami jest kwestia, czy zbrodnie te należy uznać za czystki klasowe czy rasowe. Liczni historycy opowiadają się za drugim rozwiązaniem, jako argument podając okrutne potraktowanie islamskiej mniejszości Cham, która obok Wietnamczyków była głównym obiektem eksterminacji. Nie tylko poddawano ich zbiorowym egzekucjom, ale starano się zniszczyć ich kulturowo-religijną tożsamość, zmuszając do jedzenia wieprzowiny i zakazując modlitw oraz czytania Koranu. Wątpliwe jest uznawanie rewolucji Czerwonych Khmerów za typowo komunistyczną, choć tak głosiła ich ideologia (główny cel reżimu Pol Pota - przywrócenie dawnych metod uprawy roli i stosunków społecznych w Kambodży - jest sprzeczny z podstawowym postulatem marksizmu o nieodwracalności procesów dziejowych).

Dzieci-mordercy

Niedoinformowanie społeczeństwa na temat sytuacji w kraju i w regionie ułatwiło Czerwonym Khmerom prowadzenie indoktrynacji. Korzystając z powszechnej ignorancji, przywódcy powstania w dużej mierze wykreowali konflikt między chłopami a rządem Lon Nola. Tymczasem w Kambodży nie było sytuacji rzeczywistego konfliktu między grupami społecznymi. Mniejszości wcześniej nie prześladowano, a tradycyjnie buddyjskie społeczeństwo cechowało się dużą tolerancją dla odmienności religijnej i etnicznej. Poza tym wybuch rewolucji komunistycznej w takim kraju jak Kambodża ociera się o absurd: kategorie marksistowskiego opisu społeczeństwa i ekonomii nie stosowały się do zacofanej Kambodży. Walka klas była wymysłem Khmerów, służącym przejęciu i utrzymaniu władzy; klas w rozumieniu Marksa w ojczyźnie Pol Pota nie było.

Destabilizacja postkolonialna - połączona z amerykańskimi nalotami w czasie konfliktu w Wietnamie i później brakiem interwencji sił pokojowych - były warunkami sprzyjającymi działalności propagandowej i indoktrynacji, z czego skorzystali Khmerowie. Wśród ludności wiejskiej propagowali postawę zbliżoną do mentalności oblężonej twierdzy, roztaczając przez cały okres walki o władzę i później, w czasie czteroletnich rządów, wizję zewnętrznego i wewnętrznego zagrożenia.

Nie był to jedyny element indoktrynacji. Czerwoni Khmerowie wiele uwagi poświęcali “edukowaniu" dzieci i młodzieży. Większość “żołnierzy" wykonujących egzekucje i torturujących więźniów miała między 13 a 18 lat. Byli oni szkoleni w obozach rewolucjonistów ukrytych w dżungli. Od najmłodszych lat nie tylko wpajano im właściwą “świadomość klasową", ale szkolono w zabijaniu i torturowaniu.

Norodom Sihanouk, więziony przez Czerwonych Khmerów w pałacu królewskim w Phnom Penh wspomina, że pilnująca budynku straż złożona z kilkunastoletnich chłopców zabawiała się, torturując zwierzęta. O tym, że zadawanie cierpienia sprawiało młodocianym oprawcom przyjemność, mówiło wielu świadków zbrodni. Fakt, że dzieci poddawano od najmłodszych lat systematycznemu szkoleniu w tej dziedzinie, pozwala częściowo zrozumieć, dlaczego ofiary reżimu zabijano z tak bezwzględnym okrucieństwem.

Wyznanie Kissingera

Wobec ogromu przemocy i sadyzmu nasuwa się pytanie oczywiste i jednocześnie najtrudniejsze: jak to było możliwe?

Wiele czynników umożliwiło reżimowi Pol Pota dojście do władzy. Należały do nich bieda, marne wykształcenie mieszkańców, nieudolność władz, błędna polityka Francji i ogólna postkolonialna destabilizacja kraju i całego regionu, wywołana najpierw dwiema wojnami indochińskimi, a później wojną między Wietnamem Południowym a komunistyczną partyzantką i wojskami Wietnamu Północnego, z udziałem wojsk amerykańskich. Nie bez znaczenia jest też postawa państw zachodnich, zwłaszcza USA. Historyk Ben Kiernan uważa, że bombardowania Kambodży prowadzone przez Amerykanów, mające na celu zniszczenie partyzantów Wietkongu ukrywających się w kambodżańskiej dżungli, były “najważniejszym pojedynczym czynnikiem spośród wszystkich, które umożliwiły Czerwonym Khmerom dojście do władzy". Amerykańskie bombowce wykonywały naloty na całym zachodnim i południowym terytorium Kambodży; ich bilans był przerażający: zabito kilka razy więcej cywilów niż wietnamskich partyzantów.

Czerwoni Khmerowie wykorzystywali bombardowania do swej propagandy i kiedy ogłaszali konieczność walki z zachodnim imperializmem, wielu chłopów ich słuchało i przyłączało się do ich oddziałów. Amerykanie zdawali sobie sprawę z tego, że Czerwoni Khmerowie rośli w siłę i stanowili zagrożenie dla prozachodniego reżimu Lon Nola, uważali to jednak za zło konieczne. A nawet, gdy stało się jasne, że nie utrzymają swoich pozycji w Wietnamie (komuniści zdobyli Sajgon w tydzień po tym, jak padło Phnom Penh), i że po wycofaniu się USA z regionu Czerwoni Khmerowie przejmą władzę, zaczęli ich wspierać.

Wynikało to ze skomplikowanej gry sił w Azji Południowo-Wschodniej. Amerykanie najbardziej obawiali się dominacji sowieckiej w tej części świata - i z tego głównie powodu zaangażowali się w Wietnamie. Trzecim graczem były Chiny, rywalizujące i z Ameryką, i z Sowietami. Czerwoni Khmerowie za głównych wrogów postawili sobie Wietnamczyków i niezbyt życzliwie odnosili się do Sowietów, sympatyzując z Chińczykami. USA, wiedząc, że wraz z upadkiem Lon Nola Kambodża wymknie się ze sfery zachodnich wpływów - i postępując zgodnie z zasadą “wróg naszego wroga jest sprzymierzeńcem" - popierały przy pomocy nieoficjalnych kanałów ruch Czerwonych Khmerów, zanim doszedł on do władzy (i namawiali władze chińskie, by pomagały rebeliantom). W jednym z wywiadów przyznał to publicznie Henry Kissinger, sekretarz obrony USA za czasów prezydentury Nixona.

Bez sprawiedliwości

Panowanie Pol Pota skończyło się w styczniu 1979 r., gdy wojska komunistycznego Wietnamu wkroczyły do Kambodży. Wietnamczycy ujawnili dokumenty i zdjęcia z miejsc zagłady. Niektórzy zachodni politycy i intelektualiści nie dowierzali tym doniesieniom, ale dowodom nie dało się zaprzeczyć. Rozpoczął się żmudny proces liczenia ofiar.

Konsekwencje czteroletniej dyktatury Pol Pota to nie tylko tysiące min, od których do dziś giną ludzie, ale społeczna dewastacja kraju. Czerwoni Khmerowie systematycznie eliminowali ludzi wykształconych, przez co Kambodża cierpi dziś na brak specjalistów potrafiących wyprowadzić kraj z zapaści. Rząd w Phnom Penh, który formalnie kontroluje całe terytorium, nie potrafi zapewnić obywatelom bezpieczeństwa. Policja zajmuje się głównie braniem łapówek, a wśród zwykłych ludzi panuje przekonanie, że jedyna możliwa sprawiedliwość to ta, którą wykonają samodzielnie, przez co samosądy są na porządku dziennym.

Ludobójstwo dokonane przez reżim Pol Pota - mimo obłudnej postawy ONZ, które zgodziły się na odmienną ich klasyfikację - jest teraz powszechnie znane. Mówi się jednak o niej niewiele. Część Czerwonych Khmerów nadal ukrywa się w dżungli. Część uciekła do sąsiedniej Tajlandii. Jeszcze inni piastują stanowiska we władzach państwowych.

Jan Sowa (ur. 1976) - tłumacz, eseista, podróżnik, redaktor magazynu “Ha!art". Tekst pochodzi ze zbioru esejów “Sezon w teatrze lalek", wydanego właśnie przez wydawnictwo Rabid. Skróty, tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

O tym, jak Kambodża nie może uporać się z przeszłością, pisaliśmy też w “TP" nr 1/2001.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2004