Byle nie ksiądz w cywilu

Boję się, żeby ludzie nie traktowali mnie jak pół-księdza - mówi Bogdan. - Bo diakon stały nie ma rywalizować w parafii z proboszczem.

04.12.2005

Czyta się kilka minut

Ks. Krzysztof Dębiec, dyrektor Ośrodka Formacji Diakonów Stałych w Przysieku koło Torunia: - W Kościele w Polsce wciąż pokutuje myślenie, że bez księdza nic się nie może dziać. Najwyższy czas to zmienić. Mają w tym pomóc diakoni stali, którzy zaangażują się w odnowę duszpasterską.

Nowe powołanie

Bogdan. Dziennikarz telewizyjny, żonaty, dwoje dorosłych synów. Od dziecka blisko ołtarza: ministrant, potem lektor, wreszcie nadzwyczajny szafarz Eucharystii, czyli świecki udzielający Komunii. W młodości myślał o kapłaństwie. W końcu wybrał świeckie studia teologiczne. Ożenił się.

- Małżeństwo wybrałem świadomie - zastrzega. Nigdy nie żałował, że nie został księdzem. Na początku lat 80. razem z żoną wstąpił do Odnowy w Duchu Świętym:

- Tam nauczyłem się, co znaczy czuć się odpowiedzialnym za Kościół.

Jarosław. 32 lata, żonaty, trójka dzieci.

Z wykształcenia pedagog, pracuje z tzw. trudną młodzieżą. - Nigdy nie myślałem o kapłaństwie - zarzeka się. Zawsze chciał mieć rodzinę. W szkole średniej przeżył - jak mówi - “głębokie nawrócenie". Poszedł do neokatechumenatu.

Tomasz. 36 lat, żonaty. Po maturze wstąpił do zakonu. Po czterech latach przełożeni poradzili, aby poszukał czegoś innego:

- Przez pierwsze miesiące nie mogłem się odnaleźć. Nie jest miłe, gdy ktoś ci mówi, że coś, czego pragniesz, nie jest dla ciebie - wspomina. Po pierwszym szoku zaczął szukać innego powołania. Był w różnych wspólnotach. Trafił do Szkoły Nowej Ewangelizacji. Poznał Izę. Wzięli ślub.

Dwa w jednym

Ks. Dębiec: - Kiedy powstał nasz ośrodek, odebraliśmy kilkaset telefonów od mężczyzn z całej Polski. Większość z nich i tak mocno angażowała się w różne ruchy czy życie parafii. Wierzymy, że po święceniach diakonatu będą działać z jeszcze większym zapałem.

O tym, żeby zostać diakonem stałym, Bogdan marzył od 25 lat. Zorientował się jednak, że ta instytucja fukcjonuje tylko na Zachodzie. Gdy cztery lata temu Episkopat dopuścił możliwość wyświęcania żonatych mężczyzn, nie zastanawiał się ani chwili. Decyzja biskupów zbiegała się z jego urodzinami.

- Odebrałem to jako dobry znak - mówi.

Twierdzi, że wyświęcenie na diakona stanowi sakramentalne potwierdzenie jego zaangażowania w życie Kościoła: - To pieczęć, która mnie umocni w tym, co robię.

Po chwili przyznaje: - Wiem, że to brzmi strasznie pobożnie. Ale jeśli odrzucimy wiarę w pomoc Boga, diakonat stały nie ma sensu.

- Dojrzewałem do tego przez kilka lat - opowiada Jarek. - Wybrałem małżeństwo, ale czułem silne pragnienie służenia Kościołowi. Chciałbym służyć jak kapłan albo siostra zakonna. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, a nie tylko od święta.

Tomek wierzy, że w końcu znalazł właściwe powołanie. Czasem myśli nawet, że diakonat stały stworzono właśnie dla niego. - Jestem szczęśliwy i spełniony w małżeństwie - mówi. - A jeżeli zostanę diakonem, będę równocześnie bardzo blisko Kościoła, o czym zawsze marzyłem. To jakby dwa powołania w jednym życiu.

W trybach Kościoła

Ks. Dębiec: - Przez trzy lata chcemy sprawdzić, czy ich motywacja jest szlachetna i czysta. Czy nie przyszli po to, żeby realizować ludzkie ambicje.

Bogdan: - W Polsce do końca jeszcze nie wiemy, kim powinien być diakon stały. Gotowych wzorców nie ma. Na Zachodzie to chyba prostsze. Wiadomo: brak księży, diakon zastępuje kapłana. Tymczasem w Polsce diakoni muszą wpasować się w tryby Kościoła tak, żeby mechanizm z ich powodu nie iskrzył, ale obracał się z większą płynnością. Jeżeli dobrze przetrzemy szlaki, następcom będzie łatwiej.

Jarek wierzy, że skoro Kościół przewidział możliwość wyświęcania stałych diakonów, w takim razie znajdą się i ludzie, którzy odkryją w sobie takie powołanie. Źle by było, gdyby diakonem kierowały niespełnione ambicje kapłańskie: - Ale po to mam trzy lata, żebym rozeznał, czy moja decyzja nie jest błędem. Jeżeli stwierdzę, że się pomyliłem, odejdę.

Z żoną na Syberię

Ks. Dębiec: - Świeccy, którzy chcą się włączyć w dzieło ewangelizacji, nie są zagrożeniem dla Kościoła, ale jego wielkim skarbem. Diakoni stali mogą trafić do wielu środowisk, do których kapłan nie dotrze.

- Jako ministrant byłem obecny przy niejednym chrzcie, ślubie czy pogrzebie - mówi Bogdan. - To nie będzie dla mnie nowa sytuacja.

Ale nie chciałby się ograniczać do służby przy ołtarzu. Jest przekonany, że jako mąż i ojciec może być dla wielu wiarygodnym świadkiem: - Są tacy, którzy chętnie posłuchają faceta z długim stażem małżeńskim, a nie księdza, który z problemami rodzinnymi styka się tylko w teorii.

A co, gdy biskup nie pozwoli mu angażować się w ewangelizację? Po dłuższym zastanowieniu Bogdan odpowiada: - Jeśli młody chłopak nie wie, czy wytrzyma bez kobiety przez całe życie, niech nie idzie do seminarium. Jeśli dziewczyna ma kłopoty z milczeniem, niech nie idzie do zakonu kontemplacyjnego. I ja muszę przyjąć diakonat z dobrodziejstwem inwentarza.

- Co będę robił jako diakon, to dla mnie rzecz wtórna - tłumaczy Jarek. - Neokatechumenat przygotował mnie na wszystko. Jak biskup każe mi jechać na Syberię, zabiorę żonę, dzieci i pojedziemy. Chcę być stale otwarty na to, co Bóg mi ześle. Dlatego może i dobrze, że nie mam konkretnych planów.

Tomek: - Chcę dawać innym Jezusa.

I podporządkować temu całe życie. Ważne, że wspiera mnie w tym żona. Jeszcze na początku, jak się poznaliśmy, powiedziała, że nie będzie się sprzeciwiać memu powołaniu. Chociaż wtedy nie mieliśmy jeszcze pojęcia, że zechcę zostać diakonem.

Nieuniknione

Ks. Dębiec: - Diakonat nie jest pełnią kapłaństwa. Ustanowienie diakonów stałych nie oznacza też przymiarek do zniesienia celibatu.

Niedawno artykuł o stałych diakonach jedna z gazet opatrzyła tytułem: “Świecki ksiądz". Bogdan był wściekły: - Musimy pamiętać o tym, żeby broń Boże nie zastępować księdza. Diakon to nie pół-ksiądz czy ksiądz w cywilu.

Tego właśnie obawia się Bogdan: - Jeżeli ktoś mówi: po co diakon stały, skoro mamy tylu księży, to znaczy, że chce mnie w przyszłości widzieć jako niby-księdza.

Gdyby w Kościele miał zostać zniesiony celibat, Bogdan nie chciałby, żeby zmiana nastąpiła za jego życia. - Po prostu sobie tego nie wyobrażam - rozkłada bezradnie ręce.

Różnice między kapłanem a żonatym diakonem Bogdan przedstawia obrazowo:

- Diakon nie zastępuje i nie wyręcza księdza w posługach przeznaczonych dla kapłanów. To tak samo jak w szpitalu, gdzie chorym opiekują się lekarze i pielęgniarki. Przecież nikt rozsądny nie powie, że skoro mamy lekarzy, po co pielęgniarki?

Jarek: - Pewnie będą mówić: “Żonaty ksiądz". Ale nic na to nie poradzę. To nieuniknione.

Tomek chciał kiedyś wybrać życie w celibacie. Dlatego widzi jego sens: - Celibat to czytelny znak oddania całego życia Bogu - mówi. I broni się: - To nie tak, że nie wyszło mi w zakonie i teraz szukam rekompensaty. Ale zdaję sobie sprawę, że wielu tak właśnie pomyśli.

Tylko nie gorszyć

Ks. Dębiec: - W Kościele każda zmiana przyjmowana jest z rezerwą. Ze stałymi diakonami będzie podobnie.

Kiedy Bogdan został nadzwyczajnym szafarzem, na początku dłuższe kolejki ustawiały się podczas Komunii do księdza. Upłynęło sporo czasu, nim ludzie przyzwyczaili się do świeckiego: - Do obecności stałego diakona też będą musieli się przyzwyczaić - zapowiada.

Bogdan wie, że żonaty diakon nie spodoba się wszystkim księżom. Kapłanom, którzy są przeciwni stałemu diakonatowi, odpowiedziałby, że sami mają kłopot z powołaniem: - Znajdą się tacy, którzy będą zazdrościć, że nie mieli takich możliwości - mówi. - Są dwadzieścia lat po święceniach i duszą się w celibacie.

Tomek: - Czasem odczuwam lęk, że będę jak na świeczniku. Wszyscy będą mi się bacznie przyglądać. Ale przecież nie da się być idealnym, każdy ma słabości. Ważne tylko, żebym nikogo nimi nie gorszył.

Obawy Jarka? - Jak pogodzić pracę diakona z byciem mężem i ojcem - przyznaje. Dla niego to już poważny problem. Kiedy raz w miesiącu przyjeżdża na weekend do Przysieku, myśli o żonie, która w tym czasie została w domu z trójką małych dzieci: - Myślę, że mnie bardzo kocha, skoro godzi się na to, żebym tu był. W ogóle żony diakonów są chyba święte.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2005