Borges mówi

Jorge Luis Borges, Osvaldo Ferrari: W DIALOGU I-II - "Około pięciuset lat przed nadejściem ery chrześcijańskiej w Wielkiej Grecji wydarzyła się najlepsza rzecz, jaką rejestruje historia powszechna - odkrycie dialogu" - pisze Borges.

08.07.2008

Czyta się kilka minut

Pochwała "kilku Greków", którzy "wątpili, przekonywali, spierali się, zmieniali opinie" i bez których nie sposób zrozumieć kultury Zachodu, otwiera jego krótki prolog do tej książki. Pod tekstem data:

12 października 1985 roku. Osiem miesięcy później autor "Alefa" umarł.

U końca swojej drogi, od dawna już niewidomy, z nadzwyczajną lekkością i humorem wędruje po rozległych obszarach pamięci, a szlak tej wędrówki wytyczają w równym stopniu tematy zaproponowane przez rozmówcę, co swobodne skojarzenia. Radiowe rozmowy Jorge Luisa Borgesa (rocznik 1899) z młodszym o pół wieku (rocznik 1948) Osvaldo Ferrarim rozpoczęły się w marcu 1984 roku. Zapis dziewięćdziesięciu spotkań przed mikrofonem Radio Municipal w Buenos Aires wypełnił dwa grube tomy. Pierwszy ukazał się po polsku w ubiegłym roku, drugi - w ostatnich dniach.

Borges nie chciał znać wcześniej tematu kolejnej rozmowy, Ferrari zaś nie przeszkadzał mu oddawać się dygresjom. Nie zamierzał prowadzić typowego dziennikarskiego wywiadu, wcielał się raczej w skromniejszego partnera dialogu, co najwyżej dyskretnie korygującego jego przebieg i podsuwającego kolejne wątki. "Wystarczyło wspomnieć o jednym z jego [tj. Borgesa] ulubionych pisarzy czy przywołać znane mu dzieło - wspomina Ferrari - by natychmiast podchwycił wątek, proponując nowe rozumienie, nową interpretację myśli pisarza czy utworu; wystarczyło zacytować myśl filozoficzną, która była mu bliska, czy też religię, która go interesowała, aby uzyskać odeń ich odmienną, całkowicie osobistą wizję. Wystarczyło przypomnieć mu podróże, które odbył, kraje, które poznał, aby przedstawił szczegółowy rejestr swoich wrażeń i jeszcze obraz literatury danego obszaru". Żywość umysłu starego pisarza sprawiła, że w tej swobodnej, meandrycznie prowadzonej rozmowie odsłoniły się zarysy jego prywatnego kosmosu, w którym świat realny stopił się z literaturą.

"Mam tylko kilka myśli i zawsze wyrażam je wielokrotnie" - żartuje w pewnej chwili Borges. Rozdział, w którym pada to zdanie, traktuje o motywach powracających w jego dziele: tygrysach, labiryntach, białej broni, lustrach. "Ja nie wybrałem tych tematów; to one wybrały mnie" - tłumaczy pisarz. Własna twórczość, ale też własna biografia jawią się tutaj jako dana z góry część większego planu, choć nie nakreślił go raczej osobowy Bóg chrześcijan.

"Rozmowa o klasykach łaciny doprowadziła nas do rozważań o entropii" - dziwi się nagle Ferrari. "W dialogu" przypomina trochę intelektualny kalejdoskop. Wergiliusz i Lukrecjusz, Skandynawowie, Anglosasi i Celtowie. Conrad, Melville, Henry James, Shaw, Yeats, Kipling i Chesterton, a obok Wolter ("Brak podziwu dla Woltera jest najwyższą formą głupoty") i Flaubert. Poe i poeci Nowej Anglii. Cervantes i wymyślony przezeń Alonso Quijano. Sokrates, Spinoza, Schopenhauer. Mistyk Swedenborg i racjonalista Bertrand Russell (jego "Historię filozofii Zachodu" zabrałby Borges na bezludną wyspę). Buddyzm i... feminizm; zachwycając się "Orlandem" Virginii Woolf, Borges tłumaczy, że jej "Własny pokój", manifest w obronie praw kobiet, mniej go interesował - "jestem feministą, więc nie trzeba mnie do feminizmu przekonywać". Oczywiście Szekspir ("czułem związek pomiędzy Szekspirem i nieskończonością") - i lądowanie na Księżycu, zdaniem Borgesa najważniejsze wydarzenie XX stulecia.

Lista niezmiernie długa, znajdziemy na niej jeszcze komentarze Borgesa do własnych utworów, portrety przodków i przyjaciół, a także skrócony kurs historii literatury argentyńskiej; czytelnikowi bardzo się przydają przypisy wydawcy polskiego. A zza tej mnogości wyłania się fascynujący autoportret wielkiego pisarza. (Wydawnictwo Helion, Gliwice 2007-2008, ss. 382 i 362. Tom pierwszy przełożyła Ewa Nawrocka, tom drugi - Pola Sobaś-Mikołajczyk.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2008