Bigos hultajski

09.01.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Ktoś dziś zapyta, po „Sylwestrze Marzeń”, co oto jest ciekawe, czy w ogóle jest cokolwiek interesującego tu i teraz, w kraju, z którego Jacek Kurski wyjechał bądź zaraz to zrobi? Oto najciekawsza tu jest prawica. Prawicowość jest tematem szokująco interesującym, choć wymaga może doszczegółowienia – chodzi nam mianowicie raczej o ludzi prawicy, a nie o mgławicową, bo już nie do zdefiniowania, ideologię. W odróżnieniu od akademików, którzy z mozołem starają się prawicowość ubrać w nowe, bardziej przystające do dzisiejszych realiów formułki, my, jak tu ponuro siedzimy, musimy postarać się o krzesanie obrazu świata nieco mniej schematycznego.

Chciałoby się rzec, może pochopnie, że nigdy w naszej historii nie było formacji umysłowej tak jednolitej pod każdym – popatrzmy – względem, tak zbiorowo widzącej to samo i tak samo widzącej wciąż te same kształty i w tych samych kolorach. Nigdy nie mieliśmy w kraju tak wielu ludzi, tak zgodnie i bez wątpliwości, identycznie smakujących życie, a jest to – zważmy nie bez zawiści – smakowanie dające wielkie szczęście. Ktoś teraz powie, że pochopnie zbliżamy się do granicy oceny schematycznej. Że brniemy w uproszczenia, które zawsze są krzywdzące. Owszem, ale nikt nie jest – jak powiadają Anglicy – doskonały. Choć nasze – każdy to przyzna – epokowe odkrycie, że w Polsce każde danie dąży do smaku bigosu, jest oceną może schematyczną, ale właśnie doskonałą.

Tu musimy zatrzymać się na sekundę, bowiem zewsząd słyszymy głosy, byśmy choćby pokrótce objaśnili polskie dążenie wszystkiego do bigosu. No więc, by zrozumieć, o co idzie, trzeba zjeść po kolei każde danie, w każdej w Polsce restauracji: chińskiej, wietnamskiej, koreańskiej, japońskiej, włoskiej, francuskiej, amerykańskiej, południowoamerykańskiej, każdej afrykańskiej, słowem dowolnej niemającej w swej ofercie dań kuchni polskiej. Otóż wszystkie te dania bez wyjątku są na etapie specyficznego rozwoju czy może raczej przemiany. Owidiusz ongiś zsumował i omówił – wydaje się – wiele mitycznych metamorfoz, że oto człowiek – czytamy u niego – może zmienić się w drzewo bądź w rzekę, bądź, jak kto woli, w chmurę czy w kamień. Podobnie jak Owidiusz zauważamy, choć chyba jednak idziemy ku celowi odważniej i bardziej twórczo, że wszystko zmienia się w bigos. Wszystko ku bigosowi dąży, ku niemu mknie, bądź pełznie, Eppur si muove! Ku bigosowi! – jak by rzekł Galileusz. Smak ten jest już wszędzie obecny choćby śladowo, bądź nieunikniony, jest przeznaczeniem i zapewne końcem ewolucji smaków. Tak uważamy, marząc o tym i owym po ostatnim „Sylwestrze Marzeń”, tak mniemamy patrząc na Jacka Kurskiego, który albo już to zrobił, albo za moment stanie na lotnisku Okęcie, by tamże wsiąść – a jakże – do dreamlinera.

Wracając do odnotowanej tu identyczności w postrzeganiu świata, a zwłaszcza w jego smakowaniu, wypadałoby teraz podać jakiś przykład. Najlepiej nienachalny i nieskrajny, ale jednak reprezentatywny. Niewątpliwie obecna europosłanka Beata Kempa z PiS-u spełnia te warunki, nadto jej reprezentatywność i reprezentacyjność jest idealna, jeśli chodzi o prawidłową prawicowość widzianą najwłaściwiej. Jest to prawicowość zbalansowana, wolna od na jej temat złudzeń bądź mitów. Jest ona, europosłanka Kempa, w stu procentach zawsze zwyczajna, przewidywalna, zrozumiała i, jako się rzekło, szczęśliwie smakująca właśnie. Jej ocena jedzenia podawanego na stacjach benzynowych firmy Orlen niech nam będzie skromnym przykładem, zacytujmy: „Tanie paliwo, świetna kawa i obłędne polskie jedzenie! Niech inne kraje się uczą!”. Popatrzmy do jadłospisu punktów żywienia ­Orlen: panini neapolitańska i konkret burger, karkówka sous-vide. To rzecz jasna nie wszystko, bo są i pierogi, i schabowy, ale wszystko to razem pokazuje, że przemiana każdej materii w bigos jest u nas możliwa, ona się dzieje. Niech inne kraje się uczą.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2023