Betanki: przed finałem

Po wielu miesiącach konflikt w klasztorze betanek w Kazimierzu Dolnym wchodzi w ostatni rozdział. Teraz głos mają władze świeckie, które wyznaczyły zbuntowanej wspólnocie, z Kościoła już wykluczonej, termin opuszczenia posiadłości. Za dwa miesiące, jeśli nie usuną się wcześniej dobrowolnie, wkroczy komornik. Zapewne zastosowane będą środki przymusu. Czy jedynym życzeniem wszystkich przeżywających tę historię nie tylko jako zgorszenie, lecz także jako ranę w Kościele polskim, jest, by byłe siostry wycofały się z Kazimierza po cichu, bez awantury?

09.07.2007

Czyta się kilka minut

Kontaktu z byłym klasztorem nie ma nikt poza rodzinami, które żadnym doświadczeniem się nie dzielą. Wolno przypuszczać, że mieszkanki tak się zachowują, bo dalej uznają się za jakąś wspólnotę religijną: z przełożoną, która nie dała się władzom kościelnym usunąć, z kapłanem, który już wcześniej popadł w konflikt. Tych dwoje ma prawdopodobnie pełną świadomość tego, co wywołują - cokolwiek by sądzić o ich uwarunkowaniach (także psychicznych). Reszta kobiet - do niedawna zakonnic - to zupełna niewiadoma. Może w tej dziwnej sytuacji zachowały przeświadczenie o swojej dobrej woli i powołaniu, a zatem i o niesłychanej krzywdzie, która je teraz spotyka? Gdy wyjdą, może ono zaciążyć na ich dalszym życiu, może je uniemożliwić. Nie wszystkie muszą mieć rodzinę, nie wszystkim rodziny zechcą pomóc. Mieszkańcy Kazimierza stwierdzą wreszcie, że dom betanek opustoszał i "sprawy już nie ma". Odetchną czy poczują troskę? Z jaką świadomością przyjmą wiadomość władze kościelne? Żywi ludzie, zagubieni, może zmanipulowani, a nawet uwiedzeni, znikną nam sprzed oczu, dalej jednak będą gdzieś żyli. Kilkadziesiąt kobiet, do niedawna "sióstr w wierze". Nie sposób przyjąć, że odzyskanie domu przez zgromadzenie i przywrócony spokój w miasteczku to całe dobro, jakiego mamy się spodziewać. I że mielibyśmy zawdzięczać je "świeckiemu ramieniu" władzy. Do samego końca konfliktu w Kazimierzu oby mu towarzyszyły pasterska obecność i zatroskanie. Choćby nie miały one zatryumfować.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2007