Będzie bolało

Ośmielam się powiedzieć to, co wielu ludzi boi się powiedzieć głośno: biskupi, którzy ukrywali straszne przestępstwo, przenosząc z miejsca na miejsce księży pedofilów, powinni złożyć na ręce papieża rezygnację z urzędu.

25.03.2019

Czyta się kilka minut

 / GRAŻYNA MAKARA
/ GRAŻYNA MAKARA

1

W naszym kraju ciągle wrze. Odnoszę nawet wrażenie, że po mordzie na Pawle Adamowiczu wrzenie się nasiliło. Teoretycznie wszyscy uznali, że nienawistne słowa i działania należy potępić, ale szybko pojawiła się chęć wykorzystania tej śmierci w interesie swojego obozu politycznego. Po moim wystąpieniu na pogrzebie prezydenta Gdańska też posypały się oskarżenia, że wezwanie do zaprzestania pogardy skierowałem tylko do jednej strony, mianowicie do partii rządzącej. Od tego czasu mijają dwa miesiące, a ja wciąż otrzymuję listy, esemesy i telefony (często niewybredne) w tej sprawie. Na nic najszczersze zapewnienia, że to rozpaczliwe wezwanie kierowałem do wszystkich.

Dlatego czuję się w obowiązku jeszcze raz wyraźnie powiedzieć, że słowa wypowiedziane podczas pogrzebu prezydenta Adamowicza adresowałem nie tylko do Jarosława Kaczyńskiego, ale także do Lecha Wałęsy, Donalda Tuska, Grzegorza Schetyny, Radosława Sikorskiego, Bronisława Komorowskiego, Pawła Kukiza i do wszystkich „aktorów” naszego życia publicznego. Wszyscy jesteśmy bardzo podobni do siebie. Jest w nas światło i dlatego jesteśmy zdolni do czynienia dobra. Ale zalegają w nas także mroki i dlatego jesteśmy zdolni do zła, a nawet do nienawiści.

Najgorsze w tym wszystkim nie jest to, że się wzajemnie nienawidzimy. Większym problemem jest oskarżanie o nienawiść wyłącznie drugiej strony i robienie z siebie wzorca ukochania Polski i Polaków. Pogarda, zacietrzewienie, przekonanie o własnej jedynej słuszności pozbawiają człowieka zdrowego rozsądku. Sprawiają, że wszyscy uczestniczymy w jakimś obłędnym, nieprzytomnym, „chocholim” tańcu.

Dopóki każdy z nas z osobna nie dostrzeże w sobie samym pokładów ciemności, dopóki każdy z osobna nie będzie zdolny do samokrytycyzmu, dopóty nie wyzbędziemy się pogardy i nienawiści, i nie będziemy zdolni do budowy sprawiedliwego i w pełni podmiotowego społeczeństwa.


O. LUDWIK WIŚNIEWSKI: OSTRZEGAM
Zarzucono mi, że swoim wystąpieniem na pogrzebie prezydenta Gdańska dzielę Polskę i mówię głosem jednej strony. To nieprawda.


2

W ostatnim czasie obozy polityczne zbierają siły, mobilizują się, zabezpieczają „tyły”, a wszystko po to, by pokonać przeciwnika w kolejnych wyborach. Nie wiem, może tak trzeba, ale istnieją poważne obawy, że ta mobilizacja ugruntuje podziały, a może nawet wybuduje nowe mury.

Jak powietrza potrzeba Polsce ludzi świadomie budujących mosty między zwaśnionymi rodakami. A jeżeli budowanie takich mostów „od góry” jest niemożliwe, trzeba to robić „od dołu” – w gminach, w powiatach, w województwach. W lokalnych społecznościach jest wiele palących problemów, które można rozwiązać jedynie wspólnym wysiłkiem. Dobro wsi, gminy, miasta, województwa może i powinno stać się zadaniem, w którego rozwiązywaniu uczestniczą wszyscy obywatele, niezależnie od wyznawanego światopoglądu i preferowanej opcji politycznej. Trzeba przekonywać ludzi, że takie wspólne działanie jest zarówno obowiązkiem, jak obywatelskim działaniem par excellence.

3

Tylko kto ma to robić? Nie tak dawno prymas Polski abp Wojciech Polak powiedział: „Na to, co się w Polsce dzieje, Kościół nie może patrzeć spokojnie. Najwyższy czas, abyśmy ocknęli się – jako chrześcijanie i jako Polacy. Nadszedł czas, że Kościół powinien podjąć rolę mediatora wśród okładających się stron”.

To ważny głos. Ja również, wraz z wieloma moimi wierzącymi siostrami i braćmi, jestem przekonany, że Kościół ma do odegrania w Polsce wielką rolę. Ale tę rolę może wypełnić tylko wtedy, kiedy we własnych szeregach uporządkuje nieład, gorszący wielu ludzi.

Niestety, przeminęły te czasy, kiedy powszechnie ufano Kościołowi, reprezentowanemu przez polskich biskupów. Dziś coraz częściej pojawiają się głosy, że Kościół jest strukturą niewiarygodną, wręcz patologiczną, że jest systemem psychicznej opresji. Katolickich księży przedstawia się jako karierowiczów i ludzi o pustych, wypalonych z jakichkolwiek wartości wnętrzach. Z taką nienawiścią do Kościoła i do księży nie spotykaliśmy się nigdy, nawet w najgorszych czasach komunistycznych.

Można nad tym wszystkim przejść do porządku dziennego, przywołując słowa Chrystusa: „Mnie prześladowali i was prześladować będą”. Można się pocieszać i powiedzieć, że ludzie tak myślący to margines społeczeństwa. Jednakże marna to pociecha.

Nienawiść do Kościoła ze strony niewierzących to nie jest coś najgorszego, co mogłoby się nam przytrafić. Gorsze jest to, że coraz więcej autentycznych chrześcijan nie odnajduje się w naszym Kościele. Coraz więcej katolików jest zgorszonych zachowaniem biskupów i księży oraz tolerowaniem przez nich zła. Jakaś „smuta” zawisła nad polskim Kościołem. Jak można tego nie widzieć?

Zdaje się, że księża biskupi nie rozmawiają po bratersku z ludźmi i chyba nie zasiadają w konfesjonale, skoro nie wiedzą – a jeśli nie reagują, to znaczy, że nie wiedzą – co boli zatroskanych o Kościół; jak bardzo zachowanie księży i księży biskupów wydaje się nieewangeliczne, gorszące, trudne do zniesienia.

Nadszedł czas, kiedy trzeba podjąć radykalne kroki!


O. LUDWIK WIŚNIEWSKI: OSKARŻAM
W Polsce umiera chrześcijaństwo. Wykorzeniają je gorliwi członkowie Kościoła. Biskupi milczą, niestety.


4

Piszę to w kontekście haniebnego dramatu pedofilskiego. Kościoły w innych krajach potrafiły się z nim zmierzyć. A my? Najpierw udawaliśmy, że nas to nie dotyczy, a teraz zachowujemy się jak ktoś, kto przed rozpoczęciem niezbędnej do wykonania pracy boi się ubrudzić sobie ręce.

W grzechu, o którym tu mowa, są tak naprawdę trzy grzechy: sam czyn, wołający o pomstę do nieba; ukrywanie go, prowadzące często do recydywy; nieludzka obojętność na krzywdę dzieci. Przy opatrywaniu tej bolesnej rany nie można używać półśrodków. Jeśli Kościół chce się naprawdę oczyścić, musi zdecydować się na niecodzienne działania. Będzie bolało!

Ośmielam się powiedzieć to, co wielu ludzi boi się mówić głośno. Biskupi, którzy ukrywali to straszne przestępstwo, przenosząc z miejsca na miejsce księży pedofilów, powinni złożyć na ręce papieża rezygnację z urzędu. Biskupi emeryci, którzy też tak czynili, powinni odważnie i publicznie przyznać się do tego.

Wszyscy rozumieją, że w tym „ukrywaniu” mogło nie być złej woli. Biskup mógł się czuć bezradny, mógł naiwnie wierzyć, że sprawca się nawrócił, mógł także sądzić, że tego wymaga chrześcijańskie miłosierdzie. Jednakże w ten sposób dochodziło do niszczenia ludzi.

Jestem przekonany, że dopiero wtedy, kiedy my, duchowni, odważnie wyciągniemy wnioski w stosunku do samych siebie, będziemy potrafili pochylić się po bratersku nad ofiarami naszych czynów. I dopiero wtedy zaczniemy przywracać Kościołowi Twarz Chrystusa. ©


CZYTAJ WIĘCEJ ARTYKUŁÓW O. LUDWIKA WIŚNIEWSKIEGO OP >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dominikan, długoletni duszpasterz akademicki. W PRL działacz opozycji antykomunistycznej. Laureat Medalu Świętego Jerzego. Na łamach „Tygodnika Powszechnego” dokonywał wnikliwej diagnozy sytuacji w polskim Kościele, stawiając trudne pytania niektórym biskupom… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2019