Baran w Heraklionie

Przeczytałam felieton Marcina Króla “Barany i turystyka" (“TP" nr 31/03) i zrobiło mi się przykro. Po pierwsze dlatego, że właśnie dowiedziałam się, iż jestem baranem. Po drugie, bo nie sądziłam, że pan Marcin Król może napisać coś tak obraźliwego dla tysięcy ludzi, którzy właśnie teraz mają pierwszą w życiu szansę, by wyjechać i zobaczyć to, o czym dotąd tylko czytali, co oglądali w albumach lub TV. To prawda, że Arezzo, Gubbio czy inne miejsca są pełne uroku, ciszy i spokoju, i że to właśnie w takich miejscach można naprawdę poczuć śródziemnomorskie klimaty. Nurtuje mnie jednak pytanie. Właściwie retoryczne. Czy pan Król nie zwiedził już dawno, dawno temu Rzymu, Wenecji, Florencji i wielu innych “obowiązkowych" miejsc wymienianych w przewodnikach? Jeśli już to wszystko dobrze zna, nie musi stawać się baranem i w tłumie innych zwierzaków (zapewne bezmyślnych i niedouczonych! - ach, ta nuta wyższości) odwiedzać te miejsca w tak niekomfortowych warunkach. Nie każdy jednak miał tyle szczęścia. Jeszcze kilkanaście lat temu niełatwo było o paszport czy pieniądze. Teraz już można i wszyscy starają się zobaczyć choć trochę świata. Może, gdy zaspokoją pierwszy głód i zobaczą to, co koniecznie trzeba znać, odkryją inne miejsca, dalekie od hałaśliwych, turystycznych szlaków? Ale takie są zawsze początki. Najpierw TRZEBA być na Akropolu, na Forum Romanum, w Luwrze, a potem MOŻNA (o ile starczy życia i funduszy) jechać w inne miejsca. I nigdy nie uwierzę, że pan Król rozpoczął włoskie wojaże od Gubbio (i od spotkania z potomkiem wilka od św. Franciszka). Bo i Miłosz tak nie zaczynał, i Herbert, i Słowacki, i w ogóle nikt. A że tłok i zgiełk? Cóż, teraz i w Wysokich Tatrach trudno o spokój i ciszę, a jeszcze 20 lat temu...

Ja Baran, jeden ze stada, tym się tylko pocieszam, że przynajmniej w jednym spełniam zalecenia pana Króla - zawsze jestem przygotowana na spotkanie miejsc, które chcę zobaczyć. Wiem, co mnie interesuje i na co mam zwrócić uwagę. Np. do Heraklionu (modnego przecież i przez barany tłumnie odwiedzanego) pojechałam tylko po to, by zobaczyć Sarkofag z Hagia Triada, tak pięknie opisany przez Zbigniewa Herberta w “Labiryncie nad morzem".

ELŻBIETA KWIATKOWSKA

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2003