Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Samo w sobie oświadczenie Watykanu jest uzasadnione, bo oskarżenia arcybiskupa są w istocie rzeczy oskarżeniami Papieża - mianowicie o dokonanie błędnej nominacji. Niektórzy w interpretacjach idą nawet dalej, przypisując Stolicy Apostolskiej chęć tuszowania win popełnionych przez duchownych. Mimo wszystko pozostaje faktem, że w zwyczajach Watykanu nie leży odpowiadanie na wszystkie stawiane Papieżowi zarzuty. Komunikat ma więc ogromną wagę, rzuca bowiem na szalę autorytet i wiarygodność Stolicy Apostolskiej. Skoro napisano: "wzięto pod uwagę przeszłość", to na pewno wzięto. Z drugiej strony: czy jest do pomyślenia, żeby Arcybiskup, który jak nikt inny zna prawdę, przyjmując nominację wystawiał się na śmiertelny cios?
Zakończenie tej historii będzie jasne: albo będą przedstawione dowody współpracy, albo się okaże, że ich nie ma. Jeśli są - najbardziej ucierpi wiarygodność Stolicy Apostolskiej. Jeśli nie ma - akcję "Gazety Polskiej" będzie można uznać za dość nikczemny atak na Kościół. Niezależnie od tego, sprawa stanowi kolejny fragment zmagania się Kościoła z niedawną przeszłością i jeszcze jeden dowód na to, że dawne problemy trzeba gruntownie wyjaśnić. Jeżeli Kościół-instytucja się w to nie zaangażuje, to i tak - mamy dziś tego dotkliwy przykład - będą się tym zajmowali inni.