Arcybiskup oskarżony

Mogło by się zdawać, że już istnieje kanon zasad, odnoszący się do publikacji opartych na archiwalnych materiałach służb bezpieczeństwa. Zasada pierwsza i oczywista, to zasada prezentacji niewątpliwych dokumentów. Jeśli takowych brak (np. zostały zniszczone) lub zachowane fragmenty nie są wystarczające do jasnej konkluzji - pozostaje w mocy zasada domniemanej niewinności. Ogłaszanie hipotez i poszlak trąci pomówieniem, groźnym nie tylko dla oskarżanego, ale i dla oskarżycieli, którzy tracą wiarygodność. Poprzedzony sporą reklamą artykuł "Gazety Polskiej" o rzekomej współpracy nowego arcybiskupa Warszawy ze służbami nie cytuje żadnych dokumentów ani do nich nie odsyła. W takiej sytuacji merytoryczna dyskusja nie jest możliwa. Nowym elementem w sprawie jest zwięzły komunikat watykańskiego biura prasowego, w którym czytamy, że "podejmując decyzję o mianowaniu nowego arcybiskupa warszawskiego, wzięto pod uwagę wszystkie okoliczności jego życia, wśród nich te dotyczące jego przeszłości. (...) Znaczy to, że Ojciec Święty obdarza arcybiskupa Stanisława Wielgusa pełnym zaufaniem i z pełną świadomością powierzył mu misję pasterza archidiecezji warszawskiej".

03.01.2007

Czyta się kilka minut

Samo w sobie oświadczenie Watykanu jest uzasadnione, bo oskarżenia arcybiskupa są w istocie rzeczy oskarżeniami Papieża - mianowicie o dokonanie błędnej nominacji. Niektórzy w interpretacjach idą nawet dalej, przypisując Stolicy Apostolskiej chęć tuszowania win popełnionych przez duchownych. Mimo wszystko pozostaje faktem, że w zwyczajach Watykanu nie leży odpowiadanie na wszystkie stawiane Papieżowi zarzuty. Komunikat ma więc ogromną wagę, rzuca bowiem na szalę autorytet i wiarygodność Stolicy Apostolskiej. Skoro napisano: "wzięto pod uwagę przeszłość", to na pewno wzięto. Z drugiej strony: czy jest do pomyślenia, żeby Arcybiskup, który jak nikt inny zna prawdę, przyjmując nominację wystawiał się na śmiertelny cios?

Zakończenie tej historii będzie jasne: albo będą przedstawione dowody współpracy, albo się okaże, że ich nie ma. Jeśli są - najbardziej ucierpi wiarygodność Stolicy Apostolskiej. Jeśli nie ma - akcję "Gazety Polskiej" będzie można uznać za dość nikczemny atak na Kościół. Niezależnie od tego, sprawa stanowi kolejny fragment zmagania się Kościoła z niedawną przeszłością i jeszcze jeden dowód na to, że dawne problemy trzeba gruntownie wyjaśnić. Jeżeli Kościół-instytucja się w to nie zaangażuje, to i tak - mamy dziś tego dotkliwy przykład - będą się tym zajmowali inni.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 53/2006