Aplikacja Znana Niegdyś Jako Twitter

Elon Musk musi wierzyć, że siłą swojej charyzmy potrafi uczynić literę X znowu cool. Niestety, X przywodzi na myśl wiele rzeczy, ale nie cokolwiek, co jest faktycznie cool.

12.08.2023

Czyta się kilka minut

Aplikacja Znana Niegdyś Jako Twitter
„Nie ma jutra bez komputra”, ale lepsze jutro było wczoraj. / OLGA DRENDA

„Nazywam się X. Wiem, czego chcę. Kiedy jestem głodny, jem, kiedy chce mi się pić, piję Sprite”, głosiła telewizyjna reklama napoju gazowanego z lat 90. Agencje reklamowe i marki starały się wyciągnąć jak najwięcej z chwytliwego hasła „generacja x”, zapożyczonego z książki Douglasa ­Couplanda, podsuwając produkty wyluzowanej (i sceptycznej wobec konsumowania) młodzieży. Ówczesne marki jedną ręką czerpały z nadal modnego stylu grunge, a drugą z wizji zbliżającego się nowego milenium i wielkiej obietnicy – internetu. Litera X była tajemnicza, była nowoczesna, była na luzie. Była – uwaga, słowo z lat 90. – cool. Mniej więcej w tym samym czasie pewien genialny artysta, a zarazem megaloman, ogłosił się symbolem nadchodzącego tysiąclecia. Z tej okazji zmienił swoje sceniczne imię – z Prince’a na… niemożliwy do przekazania w druku symbol, łączący w sobie znak pokoju, Marsa i Wenus. Rozmach przedsięwzięcia uwiądł, gdy prezenterzy radiowi i prasa muzyczna z braku lepszych sposobów zaczęli używać sformułowania „Artysta Znany Niegdyś Jako Prince”.

Te dwa wątki przypomniały mi się w związku z Aplikacją Znaną Niegdyś Jako Twitter. Zabójca niebieskiego ptaszka, Elon Musk, jest miłośnikiem litery X – już w 1999 r. wykupił domenę x.com dla swojej firmy, która weszła w skład PayPal. Teraz reaktywował ten pomysł, przemianowując Twittera. Ma być to pierwszy krok do stworzenia aplikacji do wszystkiego – komunikacji, płatności, tworzenia treści i zarabiania na nich (powszech.net/x).

Elon Musk musi wierzyć, że siłą swojej charyzmy potrafi uczynić literę X znowu cool. Niestety, X przywodzi na myśl wiele rzeczy, ale nie cokolwiek, co jest faktycznie cool. Jest antynowatorska. Jest nijaka. Jest pójściem po linii najmniejszego oporu. Problem w tym, że to już było – tysiąc napojów energetycznych, wafelków, dezodorantów i pizzerii skorzystało z tego samego patentu. „Użyjmy litery X! To znaczy, że jest eXtremalna, eXtra, w rozmiarze XL i na maXa!”.

Odruchowe skojarzenie ze stronami internetowymi dla dorosłych czy logo – znak z systemu Unicode, który w powiększeniu kojarzy mi się z wodą kolońską ze średniej półki cenowej, to najmniejszy problem. Znacznie większym jest fakt, że nowe technologie powinny uruchamiać wyobraźnię w kierunku przyszłości, a nie przyszłości, która miała zaistnieć w 1999 r., ale się nie udała.

Ale za wielkim ego i arogancką gadaniną Muska kryje się, jak podejrzewam, nieuleczalny nostalgik z generacji X. Jego inne przedsięwzięcia to próby realizacji pomysłów podszeptywanych przez science fiction – niekoniecznie użyteczne, ale w podjęciu tych wyzwań, choćby daremnie, jest z pewnością coś ciekawego. Załogowy lot na Marsa to pomysł wręcz dla tego gatunku kanoniczny, a wszczepianie implantów do mózgu to wizja wybitnie z lat 90., a dokładniej z filmu „Johnny Mnemonic”. Była partnerka życiowa Muska, Grimes, obecnie przeobraża się najwyraźniej w nieznaną postać z gry „Final Fantasy VIII” (oczywiście wyprodukowanej w roku 1999). I śpiewa o tym, że chciałaby być oprogramowaniem. To właśnie pasja dla przestarzałej wizji cyberprzyszłości zapewne zbliżyła ich do siebie – na tyle, że nazwali wspólne dziecko X Æ A-12.

Nowa wizja Aplikacji Znanej Niegdyś Jako Twitter pod postacią „wszystkomającej” sieci w sieci może być próbą odtworzenia internetu takim, jak widziano go w 1999 r.: jako pirackiej przestrzeni wolności wypowiedzi i przedsiębiorczej inicjatywy. „Będziesz mówić, co chcesz, a cenzurować nie będziesz nigdy” – tak brzmiało pierwsze przykazanie internetu według Toma Mandela, założyciela Well, pierwszej znaczącej społeczności internetowej.

Sama tęsknię za takim wolnym od nadmiernej moderacji internetem i jestem przywiązana do zaufania, jakie niegdyś pokładano w samorządności i autonomii. Jednocześnie wiem, że pod rządami jednego człowieka swoboda taka musi pozostać symulowana, bo jej granicą jest opłacalność – dlatego deklarowana wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczyna się np. komentowanie wyborów w Turcji. Przyszłość Twittera wyobrażam sobie więc jako rodzaj prywatnego parku rozrywki, w którym można pobawić się w niby--libertariański raj, ale zależny od widzimisię kapryśnego cesarza (nie mówiąc o tym, że skoro nawiązujemy do wizji przyszłości, to pierwsze skojarzenie z parkiem rozrywki brzmi ­„Westworld”). O ile oczywiście ta wiara we własną wszechmoc nie zakończy się dla Elona Muska podobnie jak dla Prince’a, który, otrzymawszy nauczkę, wrócił koniec końców do dawnego imienia i zaczął grać dobry, klasyczny funk. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Badaczka i pisarka, od września 2022 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Autorka książek „Duchologia polska. ­Rzeczy i ludzie w latach transformacji”, „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” (Nagroda Literacka Gdynia) oraz rozmów „Czyje jest nasze życie” ­(… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Aplikacja Znana Niegdyś Jako Twitter