Ameryka na kredyt

Prof. Scheherazade S. Rehman: Mamy ogromny deficyt budżetowy, ale jesteśmy jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się gospodarek. Żaden kraj świata nie mógłby tak funkcjonować. My stanowimy wyjątek.

07.10.2008

Czyta się kilka minut

Magdalena Rittenhouse: Plan Paulsona jest dobrym rozwiązaniem?

Scheherazade S. Rehman: Nie, ale mimo to musiał zostać przyjęty. Konieczne było uspokojenie rynku. Oczywiście krytycy zarzucają, że ratuje się tych, którzy do tego wszystkiego doprowadzili. Ale niestety taka jest natura programów ratunkowych. Podobnie było przy okazji interwencji w Meksyku, Brazylii czy w Azji. Ratujemy Wall Street, ale przede wszystkim ratujemy całą Amerykę.

Sceptycy mówią, że to doraźne działania, które nie dotykają podstaw kryzysu.

To prawda. Mamy dziś do czynienia z kilkoma fundamentalnymi problemami: stagnacją płac, wzrostem bezrobocia i coraz większym długiem publicznym. Ale żeby coś z tym zrobić, potrzebna będzie poważna debata. Więc chwilowo założyliśmy opatrunek, który pozwoli zatamować krwotok, a potem można się będzie zastanawiać, do którego szpitala zawieść pacjenta i który specjalista winien się nim zająć.

Opatrunek jest kosztowny: sekretarz skarbu poprosił Kongres o zwiększenie limitu deficytu budżetowego, i tak już rekordowo wysokiego, do niewyobrażalnego poziomu 11,3 bilionów.

Deficyt budżetowy będzie ogromny i ostatecznie będą go musieli sfinansować podatnicy. Ale proszę zwrócić uwagę, że amerykańska administracja nie dostaje zapomogi od MFW czy obcego rządu: mamy do czynienia z prywatnym kapitałem, który przypływa do nas z własnej i nieprzymuszonej woli. Tak, ów dług w końcu będziemy musieli spłacić. Ale nasza gospodarka rozwijała się zawsze na podstawie pożyczania i konsumpcji.

Można zaryzykować stwierdzenie, że to m.in. nadmierne zamiłowanie do konsumpcji i kredytu doprowadziło do kłopotów?

Jest w tym jakaś racja. Z jednej strony od 30 lat żyjemy na kredyt, mamy ogromny deficyt budżetowy i ogromny deficyt w handlu zagranicznym. Z drugiej strony, nadal jesteśmy jedną z największych i najbardziej dynamicznie rozwijających się gospodarek. Żaden inny kraj świata nie byłby w stanie tak funkcjonować. My stanowimy wyjątek. Zdaniem niektórych ekonomistów nie jest to problem, jeśli stan taki nie trwa zbyt długo, a problemy pojawiają się dopiero w dłuższej perspektywie i teraz właśnie mamy do czynienia z ową dłuższą perspektywą, więc konieczne są zmiany. Być może kryzys, który jest dla nas zimnym prysznicem, czegoś nas nauczy.

Jest Pani optymistką. Doniesienia o śmierci wolnego rynku są przedwczesne?

Jak najbardziej. Wolny rynek jest zbyt wydajny i przynosi zbyt wiele zysków, by można go było przekreślić. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałby sekretarz skarbu Paulson, byłoby przeprowadzenie socjalistycznej rewolucji na Wall Street. Przecież on sam jest z Wall Street i doskonale wie, jakie zalety ma rynek. Co nie oznacza, że nie będą konieczne reformy, np. zaostrzenie rozmaitych przepisów o kontroli i regulacji. Choć warto pamiętać, że podstawowym problemem była chciwość banków i indywidualnych konsumentów. Zaostrzanie nadzoru bankowego nic tu nie zmieni, to po prostu ludzka natura.

SCHEHERAZADE S. REHMAN jest profesorem finansów i spraw międzynarodowych w szkole biznesu Uniwersytetu George’a Washingtona. Kieruje też tamtejszym Centrum Badań nad Unią Europejską.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008