Agent w spódniczce

Rosyjskie szpiegostwo pokazuje światu twarz przeważnie młodej i przeważnie niebrzydkiej kobiety, która potrafi niejednemu zawrócić w głowie, aby zdobyć informacje potrzebne ojczyźnie.

02.11.2011

Czyta się kilka minut

Wdzięk, długie włosy, krótka spódniczka i starodawna radiostacja: to atrybuty rosyjskich szpiegów, ujawnionych w niedawnych aferach wywiadowczych - rosyjsko-amerykańskiej, rosyjsko-brytyjskiej, rosyjsko-indyjskiej, a w ostatnich dniach nawet rosyjsko-niemieckiej. Okazuje się, że na pierwszej linii niewidzialnego frontu walczą dzielne białogłowy. Czy tak szpieguje dzisiejsza Rosja?

Wpadka radiotelegrafistki

Dwoje cichych ludzi - małżeństwo Heidrun i Andreas A. - mieszka w wynajętym domu w willowej dzielnicy Marburga w Hesji. Mają austriackie paszporty. Sąsiadom grzecznie się kłaniają, ale niechętnie wdają się w rozmowy. Może dlatego, że mówią z lekkim, wschodnim - ni to rosyjskim, ni to polskim - akcentem.

Rankiem 21 października funkcjonariusze niemieckich służb specjalnych wkroczyli do ich domu i zastali Heidrun podczas odczytywania zaszyfrowanych danych przy pomocy specjalistycznego aparatu. Jej męża w tym samym czasie aresztowano w Badenii-Wirtembergii. Scenę zatrzymania Heidrun A. na gorącym uczynku można by wmontować do radzieckiego serialu "Siedemnaście mgnień wiosny", w którym radiotelegrafistka Kat pod kierownictwem nieprzeniknionego agenta Stirlitza słała bezcenne informacje do centrali w Moskwie.

W sprawie małżonków A. centrala w Moskwie nabrała wody w usta. Rosyjska ambasada w Niemczech oznajmiła, że nie komentuje "wiadomości z internetu". Niemieckie media natomiast wzięły smaczną aferę szpiegowską na warsztat: jedne kpią ze starodawnych metod przekazywania informacji w dobie ipadów, smartfonów i innych cudów techniki, inne zastanawiają się, jakiego rodzaju informacje mogli pozyskiwać skromni pseudo-Austriacy. Gazety piszą, że państwo A. zostali przysłani do Niemiec jeszcze w czasach ZSRR, w 1988 lub 1990 r.; spekuluje się, że nie byli grubymi rybami, a tylko przekaźnikami informacji zbieranej przez zakonspirowanych agentów.

Według bawarskiego radia, w Niemczech działa około 30 tys. rosyjskich i chińskich szpiegów (nie podano danych dotyczących samej tylko Rosji). Czy to możliwe? W zeszłorocznym raporcie niemieckiego Urzędu Ochrony Konstytucji (odpowiednik polskiej ABW) faktycznie po raz kolejny to właśnie Rosję i Chiny wskazano jako największe zagrożenie na niwie szpiegostwa przemysłowego na terytorium RFN. Ciekawe jest to, że autorzy raportu nie postrzegali wzmożonej działalności szpiegowskiej ze strony Rosji jako wrogiej - ich zdaniem nie stoi ona w sprzeczności ze strategicznym partnerstwem Moskwy i Berlina. Żadne afery szpiegowskie nie zachwiały dotąd współpracą rosyjsko-niemiecką - ani polityczną, ani gospodarczą. Czy tak będzie i tym razem? Śledztwo w sprawie małżonków A. trwa.

Melodie z dawnych lat

Wśród spekulacji wokół przyczyn wpadki państwa A. podaje się i taką: Niemcy zwrócili uwagę na Heidrun i Andreasa, gdyż kontaktowali się oni z Anną Chapman, najgłośniejszą agentką z grupy dziesięciu rosyjskich "nielegałów", zdemaskowanych w USA w 2010 r. Legenda legendą, na poziomie rozważań prasowych trudno ją zweryfikować. Ale skoro zadaniem tej pary był tylko kontakt z Moskwą przez przedpotopową krótkofalówkę, po co mieliby się porozumiewać z Chapman, która nie działała w RFN?

Tak czy inaczej, nazwisko Anny Chapman znowu pojawiło się w światowej prasie. Szpieg "90-60-90", jak ochrzciły ją media, w przeciwieństwie do kolegów z branży robi wszystko, żeby nie popaść w zapomnienie. A wypłynęła w związku z największą szpiegowską postzimnowojenną wpadką w relacjach rosyjsko-amerykańskich, w czerwcu 2010 r. Złapanych przez amerykańskie służby dziesięcioro "nielegałów" wymieniono na czterech Rosjan, odsiadujących wyroki za współpracę z Ameryką.

Wydawałoby się, że po tej największej wsypie w najnowszych dziejach należałoby skrzętnie pozamiatać i nie wracać publicznie do tematu. Tymczasem przeciwnie: zdemaskowani agenci stali się ulubionymi bohaterami rosyjskich mediów. I nie tylko mediów. Szpiegów odznaczył prezydent Miedwiediew, a na specaudiencji przyjął ich premier Putin. Podobno śpiewał z nimi ku pokrzepieniu serc piosenki z radzieckich filmów szpiegowskich.

Na rozkładówce "Maxima"

Po spotkaniu w rozmowie z dziennikarzami - z błyskiem, jaki rzadko rozpala się w jego oku - Putin opowiadał, jak wymagające poświęceń jest życie agenta-śpiocha na obczyźnie. Taki "nielegał" musi wcielić się w inną osobę, mówić w obcym języku, zachowywać się zgodnie ze zwyczajami kraju, do którego został wysłany, i cały czas mieć się na baczności. Premier dał do zrozumienia, że przyczyną wpadki była zdrada. "A zdrajcy zawsze źle kończą" - dodał złowrogo. Do tego wątku wrócimy.

Największy lansik rozkręcono wokół 28-letniej rudowłosej Chapman. Już w sierpniu zapobiegliwa Anna Wasiljewna zarejestrowała swoje nazwisko jako znak towarowy w Rospatencie. Dzięki temu może firmować kubeczki, koszulki czy piwo. W sieci pojawiła się gra "Wojenka", w której jedną z postaci jest Chapman. W rodzinnym Wołgogradzie rozpisano konkurs na piosenkę o niej. Następnym krokiem było zatrudnienie jej w FundServiceBanku na stanowisku doradcy prezesa w zakresie innowacji, potem Chapman prowadziła program w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych. Z kolei przez telewizję państwową "rosyjska Mata Hari" została uznana za kobietę roku 2010.

Kolejnym etapem wylansowania się na skalę ogólnokrajową była sesja zdjęciowa dla czasopisma "Maxim", w którym kobieta-szpieg zaprezentowała zdumionej publiczności, że nie ma nic do ukrycia. Niektórzy odkryli, że pod seksowną bielizną bije prawdziwie patriotyczne serce, a rozbieranka ma zagrzać do walki i pracy rosyjską młodzież płci męskiej.

Oto jest głowa zdrajcy

Wdzięki pani Chapman zaprzężono wkrótce także do oficjalnej polityki: pod koniec 2010 r. Anna Wasiljewna weszła do rady prokremlowskiej organizacji młodzieżowej Młoda Gwardia. Od czasu do czasu jeździ na spotkania z młodzieżą i próbuje ją zagrzewać politycznie i patriotycznie. Kilka razy zdarzyły się wokół tych spotkań historie, które odnotowały media, np. z powodu komunikatu o podłożonej bombie na terenie Uniwersytetu Bałtyckiego w Kaliningradzie spotkanie ze studentami odwołano. A na niedawnym wykładzie na uniwersytecie w Petersburgu Chapman została wybuczana.

Wiosną media spekulowały, że logicznym ciągiem dalszym politycznej kariery Chapman będzie objęcie przez nią mandatu w Dumie. Ale ostatnio nic nie mówi się o tym, że roznegliżowany szpieg wystartuje w grudniowych wyborach - przynajmniej o jej ewentualnym starcie nie ma słowa na oficjalnej stronie internetowej annachapman.ru. Czyżby polityczny czar Anny Wasiljewny już prysnął?

Latem Anna Chapman złożyła obciążające zeznania w procesie pułkownika Aleksandra Potiejewa - człowieka oskarżonego o to, że wydał w ręce amerykańskich służb specjalnych dziesięcioro "nielegałów". Potiejew był funkcjonariuszem Służby Wywiadu Zagranicznego, pracował w jej wydziale "S" (operacje specjalne) i miał dostęp do akt "nielegałów". Gdy zwiał do USA, miał przekazać Amerykanom dossier "śpiochów". Niedawno został skazany za zdradę na 25 lat - zaocznie. Również zaocznie odwołał się od wyroku.

Kryzysowa narzeczona

Rosyjski publicysta Andriej Sołdatow, specjalizujący się w tematyce służb specjalnych, twierdzi, że przypisywanie winy za wpadkę zdrajcy to element starej sowieckiej mitologii specsłużb. "Skoro jest zdrajca, to nie trzeba analizować przyczyn niepowodzenia wywiadu - pisze. - Amerykański odbiorca historię z wsypą nielegałów odczyta jako degradację rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego: nie dość że szpiedzy przez 20 lat nie dotarli do żadnej cennej informacji, to jeszcze dali się złapać. Zaś dla Rosjan to historia wysoko wykwalifikowanej służby wywiadowczej, która do tej pory może robić to, co robiła w czasach ZSRR".

Sołdatow uważa, że SWR to jedyna rosyjska służba specjalna, która nie została zreformowana po upadku ZSRR. Jej metody działania pozostały niemal niezmienione. A jej cele jasno sformułował w 2007 r. ówczesny prezydent Putin: walka z terroryzmem, praca na rzecz przemysłowego i obronnego potencjału kraju, ocena zmieniającej się sytuacji gospodarczej na świecie, obrona interesów rosyjskich firm za granicą. Krótko mówiąc, niemiecki kontrwywiad ma pewnie rację, gdy twierdzi, że szpiegostwo przemysłowe to priorytet Rosji.

Ale nie należy tracić z oczu także żywych ludzi, dzięki którym można pozyskać cenne informacje. W Wielkiej Brytanii od kilku miesięcy trwa wyjaśnianie sprawy Jekatieriny Zatuliweter, 26-letniej asystentki posła Mike’a Hancocka z parlamentarnej komisji ds. obrony. Dziewczyna została aresztowana w grudniu 2010 r., jest podejrzewana o szpiegostwo. Okazuje się, że Zatuliweter nawiązała bliską znajomość nie tylko z Hancockiem, ale też z innymi osobami z brytyjskiego establishmentu. Podczas zeznań przyznała, że dzieliła z Hancockiem nie tylko biurko, lecz także łoże. To ostatnie zresztą nie tylko z Hancockiem.

Skompromitowany poseł złożył dymisję. Wypowiadający się dla mediów przedstawiciele brytyjskiego kontrwywiadu MI-5 podkreślali, że rosyjski wywiad jest bardzo aktywny na Wyspach. Była dyrektor tej służby Stella Rimington mówiła: "Rosja ma rozbudowany i dobrze wyposażony aparat wywiadowczy", zagrażający bezpieczeństwu Wielkiej Brytanii. Czy kochliwa Katia Zatuliweter była ogniwkiem tego łańcucha oplatającego Królestwo? Wyjaśnienia w toku.

"Miodowa pułapka" w Bollywood

Tymczasem, nim jeszcze wybuchł skandal szpiegowski na linii Waszyngton-Moskwa i nim aresztowano "narzeczoną" brytyjskiego posła, swój szpiegowski seks-skandal przemaglowała prasa indyjska. Poważne gazety i bulwarówki pisały w 2010 r. na pierwszych stronach o "szpiegowskim zagrożeniu ze strony Rosji" i "kobietach-szpiegach z zimnego kraju". Poszło o intymny związek między jasnowłosą tłumaczką Maszą a wysokiej rangi oficerem indyjskiej marynarki, mającym związek z intratnym kontraktem na zakup przez Indie lotniskowca "Admirał Gorszkow". Ale po kolei.

Historia sprzedaży Indiom "Gorszkowa" jest długa jak brody biblijnych proroków. Zbudowany pod koniec lat 80., służył niedługo, już w 1994 r. trafił do remontu. Nie było pieniędzy na jego ponowne uruchomienie i zastanawiano się, czy nie pociąć go na żyletki. Ale znalazł się kupiec: Indie. Mijały lata, strony negocjowały. Kontrakt na modernizację podpisano w końcu w 2004 r.: według umowy do 2008 r. Rosja miała zmodernizować okręt za sumę 970 mln dolarów, a Indie za taką właśnie kwotę miały kupić od Rosji samoloty bojowe.

Ale okazało się, że na modernizację nie starczy pieniędzy, Rosja chciała podwoić kwotę. Wybuchł skandal. Sprawa znów utknęła. Coś się ruszyło po wizycie premiera Putina w Delhi w marcu 2010 r. Jak pisał tygodnik "Ogoniok", rosyjska delegacja poinformowała dziennikarzy, że osiągnięto porozumienie: "Podpisano nowy kontrakt, uzgodniono cenę (2,3 mld dolarów) i termin dostarczenia »Gorszkowa« (2012 r.)". Indyjscy komentatorzy wyrażali zdumienie, jak Rosjanom udało się osiągnąć tak korzystne warunki dla, zdawać by się mogło, transakcji niemożliwej do uratowania...

Kilka tygodni później w ręce indyjskiej marynarki, a następnie na łamy prasy trafiły zdjęcia przedstawiające wysokiego oficera Sukhjindera Singha w sytuacji intymnej z jego rosyjską tłumaczką. Singh przez pewien czas był szefem indyjskiej misji, mającej nadzorować prace nad modernizacją "Gorszkowa" w Siewierodwińsku. "Miłość w zamian za lotniskowiec" - wołały nagłówki: łatwowierny Singh miał paść ofiarą "miodowej pułapki", w którą został zwabiony przez rosyjską agentkę. Chodziło o wykonanie kompromitujących zdjęć - i szantaż, w odpowiedniej chwili...

***

Scenariusz dla bollywoodzkiej wersji historii szpiegowskiej jest gotowy: nikt nic nie wie, wszyscy wszystkich podejrzewają, jasnowłosa wysłanniczka północnego mocarstwa wodzi na pokuszenie szlachetnego oficera indyjskich sił zbrojnych, a w tle miliardy za skorodowany lotniskowiec. Nic, tylko kręcić - w końcu wszyscy lubimy filmy szpiegowskie, nawet jeśli życie pisze ciekawsze scenariusze.

A tymczasem, podobno, Anna Chapman zamierza sprzedać swoją historię na filmowy scenariusz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2011