Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wtedy w Londynie, w przygotowanej na terenie Parku Olimpijskiego „strefie ABBA”, zaplanowano serię koncertów-widowisk szwedzkiego zespołu. Zapowiada się wydarzenie, na którego opis – dosłownie – brakuje słów. Ma to być „doświadczenie” z pogranicza światów i epok: zarejestrowane w technice wirtualnej rzeczywistości ruchy członków grupy zostaną naniesione na rzeczywistość z 1979 r., kiedy ABBA była w szczytowej formie, a następnie „rzucone” na scenę, na której – obok cyfrowych wersji czwórki ze Szwecji (poniżej) – pojawi się dziesięcioosobowy – już całkiem żywy – zespół akompaniujący. Bilety na widowiska są w sprzedaży od 7 września.
850 ekspertów z założonej przez George’a Lucasa firmy Industrial Light & Magic, filmowej fabryki efektów specjalnych, pracuje nad projektem od kilku lat, łącząc doświadczenie z Hollywood z lekcjami z poprzednich wskrzeszeń zespołu ABBA (musicalu i dwóch filmów spod szyldu „Mamma Mia!” oraz multimedialnego „muzeum”, dziś jednej z większych atrakcji Sztokholmu). Publiczność londyńskich „koncertów” będzie wielopokoleniowa. Wydana w 1992 r. składanka największych hitów utrzymuje się bez przerwy na brytyjskiej liście przebojów od ponad tysiąca tygodni (w ostatnim była na miejscu 12.).
Zespół ABBA łatwo traktować z lekceważeniem. Jego pojawienie się na szwedzkim i brytyjskim rynku muzyki pop na przełomie lat 70. i 80. (w szczycie zimnej wojny, kryzysu naftowego i rewolucji thatcheryzmu) i ostentacyjne niezwracanie uwagi na świat wokół, nad który zespół przedkładał śpiewanie o miłości – bywa powodem do krytyki. Czasem jednak ostentację myli się ze szczerością. Słuchając dziś jednego z członków grupy, Björna Ulvaeusa, który odpowiadając na pytanie o najlepsze doświadczenie związane z zespołem, odpowiada: „wolność i niemartwienie się pieniędzmi” – można mu przecież również zazdrościć. I tak już od prawie pół wieku.©℗