12/09

Gdzie kończy się życie

Z dużym niedosytem czytałem zapis rozmowy pt. "Pytania Eluany". I znowu, jak w licznych publikacjach w prasie, wypowiedziach w radiu i telewizji brak mi podstawowych informacji. Chodzi o definicję: co to jest eutanazja czynna, bierna, uporczywa terapia, stan wegetatywny? Ja to wiem (jestem anestezjologiem z 38-letnią praktyką z dużego klinicznego ośrodka), ale czy wiedzą to czytelnicy lub słuchacze, a co ważniejsze, dyskutanci? Mam zasadnicze wątpliwości. Większość dyskusji o eutanazji świadczy, że uczestnicy, a często polemiści, nie odróżniają eutanazji od przerwania uporczywej terapii! Czy czytelnicy wiedzą, jak wygląda umieranie w oddziale intensywnej terapii? Czy wiedzą, że nie znam żadnego anestezjologa, który byłby zwolennikiem eutanazji? A znam wielu, którzy nie mogą już patrzeć na wielotygodniowe konanie nieuleczalnie chorych, nieprzytomnych, których podstawowe funkcje życiowe są trwale, nieodwracalnie zniesione, a "leczy się" ich nadal.

Uwaga prof. Jana Hartmana o sumieniach lekarzy i braku stosownych uregulowań prawnych jest niezwykle trafna, ale cóż to obchodzi polityków, jak wiadomo, oni są nieśmiertelni.

W dyskusjach nadzwyczaj często okazuje się, że wobec braku regulacji prawnych działania nadzwyczajne, nieuzasadnione medycznie, traktowane są jako standard, a ich zaniechanie jako eutanazja.

Dodatkowy zamęt wprowadza pojęcie stanu wegetatywnego, a szczególnie brak precyzyjnych kryteriów: czy to jeszcze życie, czy nie? A przecież ks. prof. Bocheński pisał: "cóż mi po życiu, jeżeli nie mam świadomości?"... I jak ocenić, czy ta świadomość istnieje?

Rozwój technologii medycznych tak rozmył granicę życia i śmierci, że koniecznym wydaje się uregulowanie prawnego załatwienia tej kwestii. Prof. A. Zoll pyta: "Czy państwu wolno zrezygnować z ochrony życia obywatela?". A ja pytam, gdzie jest granica? Kiedy kończy się życie?

Na koniec uwaga osobista: nie chcę umierać z podłączonym respiratorem, aparatem do ultrafiltracji, z licznymi powikłaniami typowymi dla tego stanu. A wiem, o czym piszę.

Grzegorz Karlic

Prośba o pomoc

Jesteśmy rodzicami pięcioletniego Michałka, który urodził się z rzadkim schorzeniem o nazwie artogrypoza (wrodzona sztywność stawów). Choroba uniemożliwiła mu samodzielne chodzenie. Mimo że Michaś ma dopiero 5 lat, przeszedł już kilka operacji nóg. Od pierwszych miesięcy życia zaczął też rehabilitację, dzięki której udało się do pewnego stopnia zminimalizować jego niepełnosprawność. Wymaga jednak ciągłej i kosztownej pomocy, m.in. zaopatrzenia w przedmioty ortopedyczne i ciągłej pomocy medycznej. Jeśli chcieliby Państwo pomóc Michałkowi i nam, prosimy o wpłaty na konto:

CARITAS ARCHIDIECEZJI KRAKOWSKIEJ

Bank BSR o/Kraków

58 85 890006 0000 0011 1197 0001

z dopiskiem "Leczenie Michałka Nosala".

Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę.

Rodzice

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2009