Życie jest święte

---ramka 315282|strona|1---KATARZYNA KOLENDA-ZALESKA: - Czy istnieje wartość cenniejsza od życia?

KS. ADAM BONIECKI: - Chrześcijanin, kiedy mówi o życiu, ma na myśli także życie wieczne. Wtedy odpowiada, że nie istnieje. Są wartości, za które można, i pewnie czasem trzeba, oddać życie doczesne.

- Może więc życie doczesne jest tylko przystankiem na drodze? Może w perspektywie zbawienia te kilkadziesiąt lat na ziemi nie ma znaczenia?

- Nie “przystankiem", ale drogą. Kilkadziesiąt lat to niby tak mało? Proszę najpierw je przeżyć, a potem mówić. To mnóstwo czasu, cudownych i strasznych zdarzeń, to czas miłości, nienawiści, nadziei, rozpaczy, zachwytów i rozczarowań. Te kilkadziesiąt lat na ziemi uważam za wspaniały dar Pana Boga. Przecież mogło mnie w ogóle nie być...

- Chrystus poświęcił ten dar i umarł na krzyżu.

- Życie ludzkie zawsze jest dobrem. Różni się zasadniczo od życia innych stworzeń - jest śladem obecności Boga. “Chwałą Boga jest człowiek żyjący". Jednak powtórzmy: życie doczesne nie jest dla wierzącego wartością absolutną. Człowiek może stanąć wobec konieczności oddania go dla wyższego dobra. Papież przytacza słowa Jezusa: “Kto chce zachować życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je". Jezus, owszem, złożył swe życie w ofierze. Za Nim idzie pochód męczenników. Ale nie jest męczennikiem ktoś, kto sam pcha się w objęcia śmierci. Czym innym jest gotowość oddania życia za braci, w imię wierności Bogu, czym innym samobójcze działania kamikadze. W tym sensie także męczeństwo jest darem.

  • Kto jest bliźnim

- Jedenastą encyklikę Jan Paweł II zatytułował “Evangelium vitae" (1995 r.). Ewangelia życia - o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego. Dlaczego “ewangelia"?

- Wysławianie wartości ludzkiego życia jest głoszeniem Dobrej Nowiny o Bogu, tak jak głoszenie Ewangelii. W każdym człowieku dostrzegamy ślad Bożej chwały, więc okazując szacunek życiu, oddajemy cześć Temu, który jest jego źródłem.

- Pismo Święte przekazuje Dobrą Nowinę o Bogu, Stwórcy całego świata. Jednak po lekturze encykliki wydaje się, że Papież termin “ewangelia życia" stosuje wyłącznie do życia ludzkiego.

- Rzeczywiście, Jan Paweł II jest dość wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o życie innych stworzeń, i tylko raz, przywołując starożytny tekst chrześcijański Pseudo-Dionizego Areopagity, przypomina, że “musimy wysławiać życie wieczne, od którego pochodzi wszelkie inne życie. Od niego otrzymuje życie, stosownie do swojej miary, każda istota, która w jakiś sposób ma udział w życiu". Przypominają mi się słowa ks. Jana Zieji: “Każde życie jest czci godne, a życie ludzkie jest święte".

Chrystus mówi o Ojcu niebieskim, który dba o pożywienie dla ptaków w powietrzu i o piękno lilii. Pan Jezus jednak nie jest wegetarianinem, spożywa na przykład baranka, nie mówiąc już o rybach. Ktoś opowiadał mi o młodym Amerykaninie, który przeszedł na buddyzm pod wrażeniem następującego zdarzenia. Szedł odwiedzić jakiegoś mnicha i kiedy zbliżał się do pustelni, mnich zaczął mu dawać rozpaczliwe znaki, żeby się zatrzymał. Okazało się, że mógł na ścieżce rozdeptać jakiegoś małego żuczka. Każde życie jest czci godne. To zrobiło na tym młodym człowieku piorunujące wrażenie.

- Punktem wyjścia do rozważań o nienaruszalności ludzkiego życia jest w encyklice historia Kaina i Abla. Właściwie dlaczego Bóg pozwolił na tę zbrodnię?

- A dlaczego Pan Bóg dopuszcza złe czyny ludzkie?

- Nie wiem.

- Ja też nie wiem. Bóg obdarza człowieka zaufaniem, dając mu wolność wyboru między dobrem a złem. Kain wybiera zło. Co robi Bóg? Nie odtrąca Kaina i podejmuje z nim rozmowę, może spodziewając się skruchy. Kain, zapytany o Abla, arogancko odpowiada: “Czyż jestem stróżem brata mego?". “Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi" - mówi na to Bóg i karze Kaina, wypędzając go do kraju Nod. Ale jednocześnie okazuje Kainowi miłosierdzie. Morderca otrzymuje “znak rozpoznawczy", który będzie go bronić przed tymi, którzy chcieliby go zabić. Bóg zabójstwa nie karze zabójstwem. Kain ma możliwość nawrócenia, nie jest pozbawiony osobowej godności. Taki jest chyba moralny sens tej opowieści.

Papież przywołuje wiele starotestamentowych tekstów mówiących o wielkości ludzkiego życia, jego świętości i obronie, ale niemal nie wspomina o tym, jak na rozkaz Boga i w Jego imię dokonywano rzezi podbitych ludów: dorosłych, dzieci, i nawet zwierząt. Ostrożnie stwierdza, że “w Starym Testamencie wrażliwość na wartość życia, choć już tak wyraźna, nie ma jeszcze subtelności wyrażonej w Kazaniu na Górze". Z pewnością słowo “bliźni" było zawężone do współwyznawców. W każdym razie wspomniany ks. Zieja w swoim brewiarzu powykreślał te okropne fragmenty, podobnie jak i psalmy złorzeczące. Powiedział mi kiedyś, że tymi tekstami nie potrafi się modlić.

- Nie ma wątpliwości, że większość z nas potępia morderstwa, tortury, niewolnictwo, handel kobietami, prostytucję, nieludzkie warunki pracy, deportacje... Ale Papież wylicza także inne zbrodnie przeciwko życiu, nie podlegające tak jednoznacznej ocenie: przerywanie ciąży, eutanazję, samobójstwo, badania genetyczne. Co więcej, sprzeciwia się nie tylko ich akceptacji, ale też próbom ich niekaralności. Skąd Kościół wie, kiedy zaczyna się życie człowieka?

- Nawet jeśli teologowie, jak św. Tomasz, pod wpływem ówczesnych teorii przyrodniczych spekulowali na ten temat, to Kościół się w te spory nie angażował. Od chwili poczęcia nie ma takiego momentu, w którym by nastąpiła jakościowa zmiana, “uczłowieczenie". Każde ustalenie jest tu arbitralne. Zresztą kwestionowanie “człowieczeństwa od poczęcia" otwiera drogę do dalszych przesunięć. Pokusa jest ogromna, choćby dlatego, że wchodzi tu w grę “materiał do przeszczepów". Mało kto wie, że na Kubie “hoduje się" - w łonach zatrudnionych w tym celu i zapłodnionych kobiet - embriony tylko po to, żeby ciążę przerwać i produkować leki na nieuleczalne do tej pory choroby. Nie dla biednych Kubańczyków zresztą, ale dla kosztownych klinik, gdzie leczą się bogaci pacjenci z zagranicy. Przeciw tym praktykom protestowali lekarze kubańscy; Kościół, przynajmniej publicznie, nie zabrał głosu.

Owszem, toczy się dyskusja, od którego momentu można mówić o człowieku, ale wobec braku pewności warto przypomnieć to, co powiedział Jacek Kuroń: Jeżeli masz wątpliwości, czy za murem jest człowiek, a rzucasz tam granat, odpowiadasz za zabicie człowieka.

- Skoro jest to tak oczywiste dla Księdza, to dlaczego nie jest oczywiste dla wszystkich?

- Sądzę, że najważniejszym źródłem różnic jest sposób pojmowania, kim jest człowiek. Jeśli jest najwyższym szczeblem ewolucji i kropka, wtedy kryteria decyzji będą czysto biologiczne. Na przykład fakt, że płód jest upośledzony, wystarczy do decyzji o zabiciu go.

Akceptacja przerywania ciąży jest symptomem kryzysu moralnego. Banalizacja aborcji osiągnęła apogeum w Związku Radzieckim. Tam kobiety dokonywały jej po kilkanaście razy. W PRL-u także często pierwszym pytaniem ginekologa skierowanym do kobiety w ciąży było (cytuję dosłownie z opowieści jednej z matek, które tego doświadczyły): “I co, przerywamy?". Pierwsze słowa!

  • Naród bez przyszłości

- Czy Kościół dopuszcza w ogóle możliwość aborcji?

- Nie, Kościół nigdy nie może uznać za moralnie dopuszczalne działania mającego na celu zabicie niewinnej osoby.

- A jeśli z medycznego punktu widzenia przerwanie ciąży może uratować życie kobiety?

- Powiem to, co odpowiedziała mi lekarka ginekolog na podobne pytanie: są to wątpliwości teoretyczne. Praktycznie lekarz ratuje - powinien ratować - i dziecko, i matkę. Czasem wie, że szanse są znikome, ale robi wszystko, co możliwe. Znam dzieci, które - według ocen lekarzy - nie mogły się urodzić, znam matki, które miały zapłacić życiem za urodzenie dziecka.

- Polska ustawa, jedna z najsurowszych w Europie, dopuszcza aborcję, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu.

- Czym innym jest prawo cywilne, czym innym prawo moralne. Czasem ochrona poczętego dziecka wymaga od matki decyzji heroicznej. Czy prawo, za pomocą sankcji, może zmuszać do heroizmu? Myślenie chrześcijańskie jest takie: gwałt jest potworną zbrodnią, ale poczęte w jego wyniku dziecko nic tu nie zawiniło. Nie można w konsekwencji jednej zbrodni popełniać drugiej.

- Takie stanowisko spotyka się z bardzo ostrą krytyką właściwie od zawsze. Ale wątpliwości nasiliły się, gdy Jan Paweł II w czasie wojny w b. Jugosławii prosił o uratowanie nienarodzonych dzieci, które poczęły się w wyniku wojennych gwałtów. Prosił o pomoc w “przekształcenie aktu przemocy w akt miłości". Czy Papież nie wymagał zbyt dużo od tych biednych kobiet?

- Cóż, Jan Paweł II upomniał się o nie narodzonych, przeciwko którym była opinia publiczna. Upomniał się i o kobiety, prosząc o pomoc i wsparcie dla nich. Łatwo oskarżać go o brak zrozumienia. Ale co wtedy zrobiła społeczność międzynarodowa? Czy ktoś zaproponował, że te niechciane dzieci przyjmie i otoczy opieką? Wezwanie, by przekształcić akt przemocy w akt miłości, było wezwaniem nie tyle do zgwałconych kobiet, co do wszystkich ludzi, którzy mogli im pomóc.

- A jak odpowiedzieć tym, którzy pytają, dlaczego kobieta ma urodzić nieuleczalnie chore dziecko?

- A dlaczego nie zabijać takich “uszkodzonych" dzieci zaraz po urodzeniu? W końcu jaka to różnica? Przepraszam za brutalność, ale takie myślenie prowadzi do rzeczy groźnych. Najpierw będziemy eliminować (przed urodzeniem albo i po) dzieci z porażeniem mózgowym, potem dzieci kalekie, a potem dzieci, które mają za długi nos. Myśmy to już przerabiali. Hitlerowcy mordowali pacjentów szpitali psychiatrycznych. Czy z tego powodu, że ktoś ma się urodzić kaleką, wolno go eliminować? A jeśli ktoś stanie się kaleką w dorosłym życiu, zachoruje na alzheimera i niejako straci tożsamość? Że jednak jest różnica między narodzonym a nienarodzonym? Jaka? Nie ma żadnej. Papież mówi wyraźnie, że taka postawa jest akceptowana tylko przez ludzi o specyficznej mentalności, odrzucającej ułomność, kalectwo, chorobę. Stąd już niedaleko do wyznawania ideologii czystości rasy.

- A jaki był zamysł Boga, aby stwarzać dzieci z porażeniem mózgowym?

- Nie wiem. Wiem natomiast, że zamysł Boga sięga daleko poza życie doczesne. Zresztą znam rodzinę, która adoptowała dziecko upośledzone. I wniosło ono w jej życie wiele radości. Oczywiście: czasem to jest trudne, nawet dramatyczne, któreś z małżonków nie wytrzymuje napięcia, rodzina się rozpada. Zwykle wtedy, gdy jest zostawiona sama sobie. Mój przyjaciel, któremu urodziła się córeczka z zespołem Downa, mówił mi, że od jej urodzenia prawie wszyscy znajomi przestali ich odwiedzać. Ogromnie im pomogło to, że odkryli “muminków", wspólnotę “Arki" Jeana Vaniera. Bywa i tak, że czasem wielkie nieszczęście może stać się źródłem dobra.

- Dla Polaków Papież jest największym moralnym autorytetem. Jednak w tej jednej sprawie papieskie nauczanie rozmija się z poglądami części społeczeństwa. W czasie siódmej pielgrzymki do Polski (w 1997 r.) Jan Paweł II przywoływał w Kaliszu słowa Matki Teresy: “Jeśli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymywać ciebie i mnie, byśmy się wzajemnie nie pozabijali?". I już od siebie dodawał: “Naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości. Wierzcie mi, że nie było łatwo mi to powiedzieć". Dlaczego Papież miał trudności z wypowiedzeniem słów, w które przecież tak głęboko wierzy?

- On nigdy nie ulegał pokusie mówienia rzeczy łatwych i przyjemnych, jednak w tym przypadku zdawał sobie sprawę z wagi oskarżenia. To było bardzo przejmujące, gdy Papież - zdawałoby się - pewny swego wpływu na Polaków, nagle odwołał się do autorytetu Matki Teresy. Jakby chciał powiedzieć: jeśli mnie nie chcecie słuchać, posłuchajcie jej.

- Każdy, kto dokona aborcji, podlega ekskomunice?

- Tak - “kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej z samego prawa", czytamy w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego. Kto “powoduje"? Kobieta, nakłaniający ją do tego mężczyzna, lekarz, personel medyczny i pielęgniarki, kierownicy danej instytucji... W przypadku liberalnego ustawodawstwa te wszystkie osoby powinny mieć zapewnioną możliwość odmowy uczestnictwa w działaniach przeciwnych życiu.

- Czy ekskomunikując, Kościół wyklucza ze swojej wspólnoty?

- No nie, nie ze wspólnoty jako takiej. Wyklucza natomiast ze wspólnoty sakramentalnej - to znaczy nie można przystępować do Komunii, dopóki nie otrzyma się rozgrzeszenia, zwolnienia z ekskomuniki. Kościół nie może stawiać człowieka w sytuacji bez wyjścia, bo Pan Bóg nie stawia człowieka w takiej sytuacji. Procedura rozgrzeszenia jest określona przez prawo kanoniczne; wiadomo, kto może zdjąć z człowieka tę karę, rozgrzeszyć.

- Kto?

- W przypadku, o którym mówimy, rozgrzeszenia może udzielić biskup lub upoważniony do tego kapłan. Nie będę tu tłumaczył wszystkich prawnych subtelności. W każdym razie rzecz należy przedstawić spowiednikowi.

- Czy zgwałcona kobieta, która przerwie ciążę, także podlega ekskomunice?

- Na pewno nie podlega karom ten, kto “naruszył zakaz z ignorancji niezawinionej". Sytuacja tych kobiet jest straszna, ich stan, jak można się domyślać, również. Decyzja przerwania takiej ciąży może im się wydawać czymś oczywistym... Nie, nie sądzę, by jakikolwiek kanonista tak interpretował prawo, żeby do ich nieszczęść dodawać jeszcze ekskomunikę.

W “Evangelium vitae" Papież zwraca się do wszystkich kobiet ze słowami otuchy i przebaczenia. Nie tylko do tych, które dokonały aborcji w dramatycznych okolicznościach, ale i do tych, które zrobiły to w sytuacjach - nazwijmy to umownie - “normalnych". Nawet jeśli to, co zrobiły, jest niegodziwe, nie oznacza to, że są potępione na wieki. Papież przypomina o miłosierdziu Boga i możliwości pojednania. Także pojednania z dzieckiem, które teraz żyje w Bogu.

Aborcja z natury rzeczy jest przeżyciem traumatycznym i dobrze, by brali to pod uwagę zwolennicy liberalizacji prawa. Ileż razy byłem świadkiem dramatycznych wyznań starych kobiet, czasem na łożu śmierci, które po wielu latach tłumienia w sobie poczucia winy nie były w stanie uwolnić się od koszmaru tych wspomnień... Głosząc na ten temat kazania, staram się unikać drastycznych sformułowań, typu “matki-trumny". Przecież nie chodzi o dręczenie ludzi wspomnieniem tego, czego już cofnąć się nie da, ale o skierowanie ich wzroku ku Bożemu Miłosierdziu. Nie ma takiego grzechu, który nie został odkupiony przez Chrystusa, nie ma człowieka, dla którego by nie było miłosierdzia, jeśli się nawraca, żałuje, pokutuje.

- Kolejnym argumentem, jaki przywołują zwolennicy liberalizacji ustawy, jest sytuacja społeczna kobiet. Mają już dzieci, nawet kilkoro, żyją w nędzy, z zasiłku, który nie starcza na nic, dzieci głodują. Pada argument: po co rodzić kolejne? Nie mówiąc już o samotnych matkach, które często nawet nie mają gdzie się podziać, bo katolicka skądinąd rodzina po prostu wypędziła je z domu.

- Matka Teresa prosiła, żeby zamiast zabijać, przynosić jej te “nadliczbowe" dzieci. Tu jest wyraźny kontrast między tekstem papieskim a tekstami zwolenników aborcji. Dużą część encykliki Papież poświęca różnym formom pomocy rodzinie, przypomina o adopcji. Zwraca się na przykład do nas - tak, do nas! - z propozycją adopcji “na odległość": przyjmujemy odpowiedzialność za wychowanie ubogiego dziecka, ale nie wyrywamy go z jego naturalnego środowiska.

- A czy Kościół w wystarczającym stopniu pomaga samotnym matkom?

- Co to znaczy “w wystarczającym stopniu"? Sam Kościół nie rozwiąże problemu biedy. To jest także obowiązek państwa. W czasach PRL-u kard. Wojtyła ogłosił list pasterski o świętości życia i szacunku dla życia poczętego. Zapewnił, że każdej samotnej matce, która nie ma warunków na przyjęcie dziecka, on, ich biskup, zapewni pomoc. Cenzura nie pozwoliła tego listu wydrukować w “Tygodniku" i zdjęła artykuł, który wtedy o tym napisałem. Kardynał nie wycofał się z pomysłu, stworzył sieć domów dla samotnych matek, a w kościołach kazał ustawić puszki, do których można było wrzucać datki na ten cel. Takich domów założonych staraniem Kościoła jest w Polsce sporo.

  • Zachowania przyzwoite

- Papież mówi, że aborcja i eutanazja są zbrodniami, których nie zalegalizuje żadna ustawa. Jeśli taka ustawa obowiązuje, nie tylko nie jest wiążąca dla sumienia, ale stawia człowieka wobec powinności przeciwstawienia się jej. W jaki sposób? I czy nie jest to pogwałcenie zasady rozdziału Kościoła od państwa?

- Sprzeciw sumienia jest formą znaną w cywilizowanym świecie. Po prostu: lekarze i inne zaangażowane w te czynności osoby mają prawo i obowiązek odmówić działań przeciwko życiu. Nie ma to nic wspólnego z rozdziałem Kościoła od państwa. Kościół swoim wiernym przypomina: nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż... Jak tkwić w strukturach, które są nastawione na zło, wymuszają je instytucjonalnie?

- A czy lekarz ma również prawo odmówić kobiecie badań prenatalnych? Takie przypadki się zdarzają, choć z encykliki wynika, że Papież nie sprzeciwia się badaniom.

- Kościół uznaje wartość prenatalnych badań diagnostycznych. Muszą one jednak spełniać dwa warunki: nie mogą nadmiernie zagrażać dziecku i nie mogą mieć celów eugenicznych, to znaczy być prowadzone po to, by zapobiegać narodzeniu dzieci dotkniętych jakąś anomalią.

- Papież zaleca odmowę uczestnictwa w działaniach moralnie złych, przyznając równocześnie, że decyzje takie mogą wymagać wielu wyrzeczeń, na przykład rezygnacji z osiągniętej pozycji zawodowej. Dla wielu z nas może to być szalenie trudne...

- Już w pierwszym roku kapłaństwa, w Grudziądzu, poznałem lekarza, który taką cenę zapłacił. Znakomity położnik, cieszył się w mieście dużym szacunkiem. Odmówił wykonywania “zabiegów" i został wyrzucony ze szpitala.

Wiara raczej wyjątkowo stawia nas przed tak trudnymi decyzjami i dlatego zapominamy, że należą one do istoty chrześcijaństwa. Lubimy chrześcijaństwo łatwe. Nasze wybory dotyczą zwykle zachowań “przyzwoitych": przebaczyć kłótliwej krewnej, przezwyciężyć błogie lenistwo weekendu i pójść na Mszę. Dopiero kiedy stajemy przed koniecznością wyboru, w którym głównym argumentem jest wiara, wielu z nas wpada w panikę albo po prostu się łamie.

- Jak Ksiądz ocenia przypadki odmowy modlitwy za zwolenników aborcji i tych, którzy publicznie deklarowali, że ją wykonują?

- W Polsce mamy rozmaite tradycje, m.in. odmowy pogrzebu jako środka karnego... Moim zdaniem, człowiek zawsze potrzebuje modlitwy Kościoła. Pierwszy pogrzeb, jaki prowadziłem, był pogrzebem mojego szkolnego kolegi, samobójcy. A wtedy samobójcom odmawiało się kościelnego pogrzebu. W takich sytuacjach chodzi o to, żeby nie stwarzać pozorów, że Kościół pochwala grzech. Ale to już kwestia sposobu sprawowania obrzędu, homilii. Inna sprawa, że czasem ktoś przez całe życie manifestuje swój dystans czy wrogość do Kościoła, a rodzina za wszelką cenę chce zapewnić mu katolicki pogrzeb. Jest to jakiś gwałt na godności tego człowieka. Należy więc unikać sytuacji, które stwarzają wrażenie, że albo Kościół kogoś sobie pośmiertnie i wbrew jego woli “zaanektował", albo że w Kościele wszystko można za pieniądze załatwić. Sam takiej sytuacji nigdy nie przeżyłem i nie widzę nic złego w modlitwie - także tej, którą jest liturgia Mszy żałobnej i pogrzebu - za człowieka, który nie był w zgodzie z Kościołem. Wielu takich ludzi chowałem.

- Można zrozumieć sprzeciw Kościoła wobec przerywania ciąży, jednak dużo trudniej zrozumieć sprzeciw wobec antykoncepcji. Kościół dopuszcza tylko naturalne metody regulacji poczęć. Skoro jednak je dopuszcza, dlaczego nie akceptuje innych sposobów? Jaka jest różnica między tym, co sztuczne, a tym, co naturalne?

- To szeroki temat, wciąż dyskutowany. Trzymając się pytania i encykliki, o której rozmawiamy, chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić, że według nauczania Kościoła, antykoncepcja i przerywanie ciąży to dwa zasadniczo różne rodzaje zła. Papież wprawdzie nie mówi tego wyraźnie, ale z kontekstu można wnioskować, że antykoncepcja (oczywiście nie chodzi o środki wczesnoporonne) jest złem mniejszym. Niemniej jest to zło. By użyć określenia często używanego przez Jana Pawła II, tkwi ono w tym, że antykoncepcja jest “sprzeczna z pełną prawdą aktu płciowego jako właściwego wyrazu miłości małżeńskiej". Kościół musi być głęboko przekonany o słuszności swego - przecież bardzo niepopularnego - stanowiska, jeśli tak stanowczo przy nim obstaje. Pozostaje też faktem, że wiele małżeństw, ufając nauce Kościoła, postępuje zgodnie z tą nauką. Ponieważ wiele takich par spotkałem, nie mogę bezkrytycznie słuchać twierdzeń, że jest to całkowicie nieżyciowe, niemożliwe, sprzeczne z naturalnymi potrzebami człowieka.

- Kiedy Kościół opracowywał swoją doktrynę w tej sprawie, jeszcze za czasów papieża Pawła VI, większość ekspertów, w tym i teologów, opowiedziała się za dopuszczalnością antykoncepcji. Papież zdecydował inaczej. Czy możliwa jest rewizja nauczania w tej dziedzinie?

- Gwoli ścisłości: mówiąc, że “większość ekspertów, w tym i teologów, opowiedziała się za dopuszczalnością antykoncepcji", musimy sprecyzować, że mowa jest o większości członków powołanej wówczas przez Pawła VI komisji. Cóż, w precyzowaniu zasad moralnych nie decyduje głos większości, ale merytoryczna wnikliwość. Niektóre Episkopaty ogłosiły wówczas własne interpretacje encykliki, w których, o ile pamiętam, nacisk był położony na ocenę wartości moralnej stosowania antykoncepcji przez własne sumienia małżonków. Te interpretacje zostały zakwestionowane przez Stolicę Apostolską.

  • Czy Kościół nie idzie w tych wymaganiach zbyt daleko? Wydaje się, że - jak w wielu innych sprawach - rzeczywiście idzie za daleko. To jest jego - Kościoła - właściwością. Czy jest możliwa rewizja nauczania? Mam wrażenie, że w stanowczości Kościoła jest zawarte wskazanie: właściwych rozwiązań nie znajdzie się na drodze doskonalenia antykoncepcji. Pomóc człowiekowi można w inny sposób, na przykład przez doskonalenie metod naturalnych. Może zresztą nie tylko.
  • Wołanie o miłość

- Czy Ksiądz podpisałby się pod stwierdzeniem, że Panu Bogu nie udała się starość?

- Nie lubię tego powiedzenia, bo nie lubię żartowania z Pana Boga. Zresztą podejrzewam, że ci, co tak mówią, wcale nie mieli zamiaru umierać, kiedy byli młodzi. Starość jest w znacznej mierze skutkiem wykonania polecenia Boga, by czynić sobie ziemię poddaną, czyli by ujarzmiać naturę. Mnóstwo ludzi żyje długo dzięki medycynie, co oznacza, że sam człowiek walczy o starość. Nie wiem, od kiedy się ten etap życia liczy, jeśli w nim już jestem, to przyznam, że - choć ma swoje mankamenty - mnie się podoba.

- Dlaczego Kościół sprzeciwia się eutanazji?

- Z tych samych powodów, dla których sprzeciwia się zabijaniu nie narodzonych dzieci: to Bóg jest panem życia i śmierci. Ale są też racje pozareligijne. Na ogół prośba chorego o skrócenie życia jest wołaniem o miłość. Przyjęcie dopuszczalności eutanazji otwiera pole do kolosalnych nadużyć. Mnóstwo o tym napisano.

- Kościół dopuszcza jednak odłączenie aparatury medycznej podtrzymującej życie. Za moralne uznaje też ulżenie cierpieniu. Dlaczego nie zgadza się, aby człowiek sam zdecydował, że już dalej nie chce cierpieć?

- Tak, to się nazywa “eutanazja bierna". W przypadkach, które nie rokują poprawy, podtrzymywanie procesów biologicznych za pomocą kosztownych technik nie jest obowiązkiem i wolno tego zaprzestać. To zresztą łatwo powiedzieć. Ale... Moim przyjaciołom urodziło się dziecko bez jakichś wewnętrznych organów, niezdolne do samodzielnego życia. Od urodzenia było podłączone do aparatury i ojciec codziennie odwiedzał je w szpitalu. Kiedyś lekarz pokazał mu jakąś rurkę i powiedział, że wystarczy coś tam nacisnąć i dziecko, które i tak nie miało szans na przeżycie, żyć przestanie. I ten lekarz powiedział, że nikt czegoś takiego nigdy nie zrobi. Zamiast pozbywać się kłopotów z nieuleczalnie chorymi, kosztów, przykrego widoku cierpienia, należy im pomóc z godnością i możliwie bez wielkich cierpień dożyć do końca. Stosunek do takich ludzi, do starych czy niepełnosprawnych, jest, moim zdaniem, miarą kultury społeczeństwa. Z takiej właśnie kultury - szacunku dla człowieka “nieużytecznego" - zrodziła się idea hospicjów i medycyna paliatywna, to jest taka, która nie leczy, ale pozwala choremu żyć bez straszliwych cierpień. Znam trochę hospicjum Świętego Łazarza w Krakowie. To jest odpowiedź propagatorom eutanazji. Niestety, u nas pieniądze przyznawane przez państwo na potrzeby hospicjów są co roku mniejsze.

- Nie rozmawiamy o wynaturzeniach, ale o ludziach, którzy nie mogą już żyć z powodu bólu i cierpienia.

- Rozmawiamy o zasadach. Naruszanie ich otwiera drzwi wszystkim możliwym pomysłom. Doświadczenie pokazuje, że żadne zabezpieczenia prawne, żadne oświadczenia na piśmie i tak dalej nie chronią przed wynaturzeniami, zwłaszcza w klimacie konsumizmu. Opisywał lekarz-świadek, jak rodzina prosiła o szybkie uśmiercenie babci, bo mieli już opłacone wakacje i chcieli wyjechać.

- Czasem człowiek choruje tak straszliwie, że nie ma już siły znosić cierpienia. Dlaczego nie pozwolić mu odejść, dlaczego trzeba go skazywać na powtórzenie historii Hioba?

- Kiedy Hiob stawiał Bogu podobne pytania, Bóg mu odpowiedział. “Mowy Jahwe" są ciągiem pytań: “Ja cię będę pytał, a ty mnie objaśnisz" - mówi Jahwe i zaczyna pytać: “Gdzie byłeś, kiedym Ja kładł podwaliny ziemi?". I Hiob zrozumiał: “Oto człowiek jest za słaby, cóż Ci odpowiem? Położę raczej rękę na usta swoje". Nie ma racjonalnej odpowiedzi na pytanie o cierpienie niewinnego. Jest milczenie (“położę raczej rękę na usta swoje") i jest zaufanie. Przypowieść o Hiobie mówi w zasadzie jedno: nie musimy wszystkiego rozumieć, a nasze domysły i wyjaśnienia bywają kiepskie.

Jak już mówiliśmy, Kościół nie twierdzi, że mamy obowiązek zawsze sięgać po nadzwyczajne techniki, żeby za wszelką cenę przedłużać życie chorego. Czym innym jednak jest pozwolić choremu spokojnie umrzeć, a czym innym zabić go - nazywając rzeczy po imieniu. Stary, ciężko chory człowiek nigdy nie miałby pewności, czy lekarz (!) przychodzi go leczyć czy zlikwidować.

- A czy nie jest tak, że Kościół nie zgadzając się na eutanazję, jednocześnie odmawia człowiekowi prawa do słabości?

- Kościół niczego nikomu nie odmawia. Mówi jedynie, że życie jest darem Boga i tylko Bóg może życie odebrać. Niejeden raz przychodzili do mnie ludzie załamani, którzy deklarowali gotowość popełnienia samobójstwa. Wiedziałem, że jeśli przyszli z tym do mnie, do księdza, to bardziej wołając o ratunek niż oczekując aprobaty. Wtedy trzeba podać rękę, kawałek drogi przejść razem, pomóc odejść znad skraju przepaści. Papież często nam przypomina, że mamy być świadkami nadziei.

  • Są inne sposoby

- Gdy Kain zabija Abla, Bóg wymierza mu karę, ale nie odbiera życia. Czy w tej historii zawiera się kościelna nauka o karze śmierci? Nauka, która zresztą ewoluowała, bo przez wieki Kościół, również powołując się na Biblię, bronił kary śmierci...

- Stanowisko Kościoła Jan Paweł II sformułował właśnie w tej encyklice. Po opublikowaniu “Evangelium vitae" trzeba było wprowadzić erratę do nowego Katechizmu, dostosowując go do nauczania Papieża. Wcześniej Kościół nie tyle bronił kary śmierci, co dopuszczał jej konieczność. Ponieważ ten tekst jest naprawdę przełomowy, warto go przytoczyć: “Nie powinno się sięgać do najwyższego wymiaru, czyli do odebrania życia przestępcy, poza przypadkami absolutnej konieczności, to znaczy gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa. Dzisiaj jednak, dzięki coraz lepszej organizacji instytucji penitencjarnych, takie przypadki są bardzo rzadkie, a być może nie zdarzają się wcale".

- Czy to oznacza, że Papież mówi wprost: nie wolno stosować kary śmierci?

- Zmierza ku takiej konkluzji. Ujęcie jest jednak ostrożne, nie wyklucza ewentualnej dopuszczalności kary śmierci w konkretnych okolicznościach, choć jednocześnie podaje w wątpliwość zaistnienie takowych. Tak czy inaczej, jest to w nauczaniu Kościoła nowa jakość.

- Gdy Papież opublikował “Evangelium vitae", jak zwykle wybuchła burza. Wiele osób świeckich, ale i teologów uznało encyklikę za nieprzystającą do czasów współczesnych, a Hans Küng napisał, że nie jest to głos dobrego pasterza, ale duchowego dyktatora. Czy Kościół, jaki proponuje Jan Paweł II, jest współczesnemu człowiekowi jeszcze potrzebny?

- Na wolnym rynku współczesnego świata konkurują także idee i religie. Jedne upadają, atrakcyjność innych szybko nuży. W ich miejsce powstają nowe, bardziej atrakcyjne, często religie jednego sezonu. Jednak człowiek potrzebuje jakiejś pewności, stałości domu, do którego można wracać. Papież wie, że takim domem jest wiara w Chrystusa. Tradycja, hierarchia wartości, pewność wiary. Kościół nie stara się zaskoczyć nas nowościami, jest dość odporny na mody, wierzy w odwieczny, ustanowiony przez Stwórcę porządek świata. Wiele już razy okazywało się, że idąc przeciwko prądowi miał rację. Do czego jest potrzebna zwolennikom eutanazji czy aborcji jego aprobata? I tak robią, co chcą. Widać jednak, że ten głos, jak wołanie Jana na puszczy, ma swoją siłę i wagę. Żeby docenić encyklikę “Evangelium vitae", trzeba ją zobaczyć w kontekście kultury naszej epoki, w której “jakość życia" stawia się wyżej niż jego świętość. Jest to prorocki głos Kościoła, a prorocy w swoich środowiskach bynajmniej nie byli lubiani. Wprost przeciwnie.

Powyższa rozmowa jest skróconą wersją rozdziału książki “Zrozumieć Papieża", która ukaże się wkrótce nakładem Znaku.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2003