Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zwierzę było do wyleczenia, ale miało przewlekłą chorobę. Gdy odmówiłem, ów duchowny powiedział mi: »Przecież tak powinno się zrobić, bo pies nie ma duszy!«. Na moje pytanie: »Czy ksiądz jest tego pewien?«, obraził się, kazał mi jechać do domu i powiedział, że wezwie innego weterynarza” – pisał tydzień temu w liście do „Tygodnika” weterynarz. Głos naszego czytelnika wywołał liczne reakcje na facebookowym profilu „TP”:
Michał Wieczorek: Duszę ma czy nie ma, nieistotne. Pies miał szansę na wyleczenie, to trzeba było próbować. A jak ktoś chce się zasłonić dogmatyką przed najprostszą pod względem etycznym decyzją, to współczuję takiego rozumienia religijności.
Anna Krystyna Mal: Przez kilkanaście lat chodzenia do kościoła (parafia wiejska) ani razu nie słyszałam, by ksiądz przypomniał wiernym trzymającym swoje psy na metrowych łańcuchach, że należy je traktować z szacunkiem, bo to żywe istoty. A na wsiach psy są traktowane koszmarnie.
Barbara Welik: Pewnie to powierzchowne, ale kiedyś na rekolekcjach był w mojej parafii ksiądz, który opowiadał długo o swoim przeżyciu śmierci klinicznej: jak się zbliżył do Boga i w ogóle o miłości. Aż tu nagle do świątyni wszedł sobie piesek i pomaszerował pod ołtarz. Nic nie robił, nie szczekał, nie brudził, nie pchał się, nie biegł do zakrystii. Ksiądz przerwał kazanie i zakomenderował: „Usuńcie mi to stąd!”. To była jedna z ostatnich mszy, na którą poszłam z własnej woli. Nawet znajome zakonnice były trochę zszokowane.
Antek Woźnica: A ja pamiętam, jak kiedyś wleciał do kościoła w czasie mszy świergolący ptak. Ksiądz skomentował to: „Każde stworzenie po swojemu śpiewa Panu Bogu”.
Joanna Janowska: Przeczytajcie świetny wywód ks. Bonieckiego w „Tygodniku” [chodzi o „TP” 24/2017 – red.] na temat zwierząt i ich miejsca w akcie stworzenia oraz przyszłego naszego spotkania z nimi.