Zjednoczeni, oburzeni

Moja bardzo skromna obserwacja - skromna, bowiem jestem zdania, że inna w Polsce nie jest już możliwa - jest taka: absolutnie każdą toczoną publicznie dyskusję uruchamia mózgowy ośrodek odpowiedzialny za prokreację oburzenia.

01.03.2011

Czyta się kilka minut

Gdy silnie oburzeni rozejrzymy się wokół, zauważymy że oburzenie jest dziś jedynym silnikiem kręcącym rozmową o czymkolwiek. Najczęściej mamy do czynienia z oburzeniem najwyższym. Oburzenie umiarkowane jest stanem mniej modnym, ale permanentnym do tego stopnia, że dziwię się, jakim cudem w tym kraju wciąż działają urzędy, jeżdżą tramwaje, dlaczego mimo wyniszczającego stanu oburzenia dozorcy odśnieżają, a oburzeni policjanci mają siłę pałować niesfornisiów. Jak to się dzieje, że w Rzeczypospolitej Oburzonych ludzie są jeszcze w stanie pić wódkę, tańcować i kłaść się ze sobą do łóżek? Nie rozumiem, bo mnie oburzenie wyniszcza i unieruchamia. Nie jestem w stanie odśnieżać ani urzędować. Oburzony zaledwie umiarkowanie, nie myślę o rzeczach przyjemnych ani pożytecznych. Myślę wciąż o sprawach oburzających. Gdy zaś wpadam w oburzenie najwyższe, gdy zauważam, że jest to najwyższy poziom oburzenia, staję przed lustrem, by sobie na to popatrzeć.

A jest na co. W stanie oburzenia najwyższego wyglądam jak Kaczyński, jak Błaszczak, jak Pitera, Niesiołowski, jak Isakowicz-Zaleski, wyglądam jak Krasnodębski, Pospieszalski, Środa, by nie powiedzieć Macierewicz, Wildstein, Wencel czy Fedyszak-Radziejowska. Naraz.

Walczę z tym. Podnoszę sobie powieki, robię ryjek, to znów szczerzę się szczerze, to maskowacieję. I nic. Oburzenie mi wraca, zachowuje ono formę gumową, nie znika i odradza się. Walczę, opowiadam sam sobie dowcipy, przyprawiam nos z kartonu, myślę na siłę o rzeczach na pozór pięknych, ba!, frywolnych i na ich finiszu konstatuję zawsze, że to oburzające, że za moje wysiłki powinienem stanąć przed Sądem Ostatecznym, po prostu.

Moje lektury permanentnie i odruchowo mnie oburzają. Gdy trafiam na lekturę nieoburzającą, czuję się znudzony, zdradzony i zawiedziony do tego stopnia, że się oburzam. Zaczynam traktować oburzenie jako stan podstawowy i niezbędny. Tak będzie już zawsze? Kłopotliwe pytanie jest takie, czymże bylibyśmy, gdyby nie wszechobecne oburzenie? Czymże Polska nasza byłaby, gdybyśmy oburzenie odpuścili? Popatrzmy.

Zacznijmy od przypadku niby niszowego, ale reprezentatywnego. Od podróży "Damy z Łasiczką". Oburzające są te plany i zamiary, ale powiedzmy sobie szczerze: bardzo mało ludzi wie, o co konkretnie chodzi (co jest szczególnie oburzające). Czy chodzi o podróże jakiejś damy? (oburzające), o dolę nieludzko wożonego zwierzęcia? (skrajnie oburzające). Sam obraz jest szerzej i oburzająco nieznany. Rzecz jasna oburza dziś wymawianie i publikowanie nazwiska autora tego dzieła, który najpewniej był homoseksualistą. Oburzające, bowiem promowanie homoseksualizmu jest akurat tematem elementarnym, jednym z dwóch, trzech najgorętszych tematów polskiej polityki i publicystyki...

Całość tekstu - już w kioskach

Zapraszamy do najnowszego numeru "Tygodnika Powszechnego" i do , gdzie znajdą Państwo całość artykułu. "TP" czeka w kioskach już od środy!

Na stronie internetowej cały tekst opublikujemy za tydzień, we środę po ukazaniu się kolejnego numeru.

© ® Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2011