Żeby się nie wyróżniać

Od kilku miesięcy w archidiecezji warszawskiej można przyjmować Komunię św. na rękę - zadecydował kard. Józef Glemp. To stan formalny. Sprawdziliśmy, czy list Prymasa przyniósł jakąś zmianę.

07.08.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

- Zdecydowana większość przystępuje do Komunii jak dotychczas - mówi ks. Bogdan Bartołd, rektor stołecznego kościoła św. Anny. - Po śmierci Jana Pawła II przeżywaliśmy oblężenie; z Komunią wychodziliśmy daleko na Plac Zamkowy. Ale przypadki przyjmowania Hostii na rękę są sporadyczne. Na tysiąc osób może kilka. Czasem nikt.

- Od odczytania listu Prymasa nikt nie chciał przyjąć Komunii św. na rękę - twierdzi jeden z kapucynów. - Jest prawo, ale tylko na papierku.

Dłonie w krzyż

Niedzielne przedpołudnie, Żoliborz.

Z kościoła wychodzą tłumy. Nauczycielka w średnim wieku pamięta, że parę tygodni temu czytali jakiś list. Rozbawiły ją drobiazgowe opisy, jak złożyć ręce - w łódeczkę czy coś podobnego. Sama ani razu nie przyjmowała Komunii na rękę. Nie, nie ma nic przeciwko temu. Po prostu nie ma to aż takiego znaczenia, żeby zmieniła nawyki.

- Pozwolenie to jedno. Tyle że nie ma reakcji wiernych - mówi kapucyn. Ale decyzję Prymasa księża oceniają dobrze.

O. Adam Piecuch, paulin: - Jest odgórna wypowiedź. To już nie działa na zasadzie wyjątku. Przedtem mogły pojawić się pytania: skoro ktoś ma prawo, dlaczego nie wszyscy?

Zdaniem ks. Bartołda, dokument warto było wydać ze względu na obcokrajowców. - Odprawiamy Msze zamawiane przez zagranicznych turystów. Mieliśmy dylemat: trzeba było stosować się do prawa, ale gdy podchodziła grupa np. Włochów, udzielałem im Komunii na rękę.

Dylematy jednak nie zniknęły. Bo Warszawa jest podzielona na dwie diecezje: warszawską z kard. Glempem i warszawsko-praską z abp. Sławojem Leszkiem Głodziem. Teoretycznie na drugim brzegu Wisły nie wolno przyjmować Komunii na rękę. Tymczasem przy pobieżnym słuchaniu niektórzy uznali list Prymasa jako obowiązujący w całym kraju.

Czy list kard. Glempa - odczytany raz, a w niektórych kościołach tylko wywieszony w gablocie - można uznać za skuteczne zaproszenie do nowego sposobu przyjmowania Ciała Pańskiego? O.Piecuch: - Prymas musiałby napisać traktat. Kardynał liczył, że ludzie zostaną przygotowani.

Paulin wspomina, jak ćwierć wieku temu w Częstochowie poprosił biskupa o pozwolenie na udzielanie Komunii pod dwiema postaciami. Zezwolenie dostał, ale z zastrzeżeniem: - Tylko dla ludzi uformowanych i katechizowanych w tym kierunku. Podobne ustalenia przydałyby się i dziś - twierdzi.

O konieczności uprzedniego przygotowania świadczyć może w liście Prymasa jedynie fragment o tym, że wierny przyjmujący Komunię na rękę powinien być bierzmowany. Trudno jednak uznać, że każdy bierzmowany jest na tyle dojrzały, aby godnie przyjmować Hostię na dłoń.

U warszawskich dominikanów o. Marcin Lisak - wiceprezes KAI - zachęcał, aby każdy “odnalazł najbardziej odpowiadającą jego duchowości formę przystępowania do Komunii". Jego zdaniem, przyjmowanie Komunii na rękę okaże się dla niektórych drogą do “świadomego przeżywania Eucharystii".

W większości kościołów próżno jednak szukać katechez lub chociażby komentarzy w czasie homilii: - List odczytano jak setki innych, gdy większość ludzi nie słucha już po pięciu minutach - twierdzi rozmówczyni z Żoliborza. - Ksiądz nie skomentował go ani słowem.

U paulinów przy Długiej gromadzi się najwięcej w Polsce wspólnot neokatechumenalnych. W nich od dawna przyjmuje się Komunię na rękę. Opiekunowie tych grup sprzeciwiają się traktowaniu ich praktyk jak liturgicznego nowinkarstwa: - Teraz robi się plebiscyt, kto za, a kto przeciw, a zapominamy o uzasadnieniach, jakie dawali Ojcowie Kościoła - uważa o. Adam Piecuch. - Wejść w prawdę krzyża nie oznacza nic zewnętrznego, lecz krzyż mojego życia. Hostia przyjmowana na rękę, a właściwie na dłonie złożone w krzyż - objawia tę prawdę. Czy ktoś ludziom o tym mówi?

Ks. Bartołd: - Gdybyśmy zauważyli liczniejszą grupę przystępujących do Komunii na rękę, można by pomyśleć o katechezach. Odczytanie listu to za mało, niewielu chyba rozumie bogatą symbolikę gestu. Ale skoro nie ma gremialnego zainteresowania, czy katechezy coś by zmieniły?

Adoracja czy profanacja

Pierwszy piątek miesiąca, kościół na Mokotowie. Marcin Sowiński, student związany z duszpasterstwem akademickim, mówi, że raz przyjął Komunię na rękę.

Z ciekawości. Podczas debaty w telewizji usłyszał, że dla kogoś moment trzymania Ciała Pańskiego w dłoniach był adoracją, jakiej nie doświadczył nigdy w życiu. Teraz Marcin zastanawia się: może coś w tym jest? A może tylko emocje, a gdy się przyzwyczaimy, nie będzie już robiło wrażenia. Nie jest pewien. Na razie pozostanie przy tradycyjnej formie.

- Nie jest łatwo zmieniać kilkunastoletnie przyzwyczajenia - mówi nauczycielka. - Może to infantylne, ale nie wyobrażam sobie, żebym nagle miała wyciągnąć ręce, podczas gdy wszyscy otwierają usta. To działa na zasadzie owczego pędu. Jeden patrzy kątem oka na drugiego. Jeżeli coraz więcej ludzi przyjmowałoby Komunię na rękę, inni zrobiliby tak samo. Żeby się nie wyróżniać.

O. Piecuch wspomina: - Czterdzieści lat temu odprawiałem Mszę św. z abp. Ignacym Tokarczukiem, wtedy profesorem KUL. To była moja pierwsza Msza po polsku. Gdy ludzie usłyszeli “W imię Ojca i Syna", a potem “Pan z wami", na znak protestu wyszli z kościoła. Wszyscy. Zostaliśmy sami. Człowiek wcale nie musi rozumieć: tamte ryty były dla niego kultowe właśnie, dlatego że ich nie rozumiał. Ci sami ludzie przychodzili potem z radością na Mszę po polsku.

Czy w przypadku Komunii na rękę będzie podobnie? - Czasy są inne. Ludzie, Bogu dzięki, mają większe wymagania - mówi paulin. - Nie mam wątpliwości, że ci zbuntowani i ci obojętni przyjdą przyjąć Komunię na rękę. To samo było z odnowieniem innych rytów sakramentalnych. Dziś ludzie są zadowoleni, że do małżeństwa się ich przygotowuje, a nie jak kiedyś - za kwadrans ślub.

Krytycy przyjmowania Komunii na rękę ostrzegali, że praktyka ta sprzyja profanacjom: wypluwaniu Hostii, zabieraniu komunikantów do domu czy nawet wyrzucaniu do kosza na śmieci. Faktycznie, zdarzają się takie incydenty. Tyle że bez względu na formę przyjmowania Eucharystii. Duszpasterze widzą inny problem: - Jeśli przyjmujący Komunię ma właściwie ułożone dłonie, na moje oko jest członkiem neokatechumenatu - mówi rektor kościoła św. Anny.

A jeżeli ułożenie dłoni nie przypomina łódeczki ani krzyża? Ks. Bartołd: - Nie podejmujemy dyskusji. Pytanie tylko, czy sens ma przyjmowanie Komunii w sposób odarty z symboliki.

- Jeśli rozmawiamy o sakralizacji czy desakralizacji, warto zapytać, czy człowiek bardziej grzeszy rękami - mówi o. Piecuch. - Na Ukrainie słyszałem rozmowę dwóch kobiet. Jedna mówi: “Nie mogę przyjąć Pana Jezusa rękami, bo nimi gnój rozrzucam". Druga na to: “Czym więcej grzeszysz? Ja na twój język nie dałabym Pana Jezusa". Tak rozmawiały niewykształcone kobiety, a wystarczy wziąć wykłady Josepha Ratzingera sprzed trzydziestu lat, gdzie identycznie tłumaczy: językiem często bardziej grzeszymy niż rękami.

W moje ręce

Domcio, bohater “Doliny Issy", postanowił sprowokować Boga do użycia nadprzyrodzonych mocy, np. skarcenia winowajcy piorunem. Bluźnierczy akt odbywał się na niby-ołtarzu: “Na środku chustki bielał okrągły opłatek: ciało Boga. Przystąpiwszy do komunii św. i stąpając ze skrzyżowanymi na piersiach rękami, niósł go na języku i zaraz wypluł zręcznie w chusteczkę. Teraz się przekona. Ujął szydło i obrócił się w dół, ku Bogu. Opuszczał powoli, znów podnosił. Uderzył".

Nie stało się, jak pamiętamy, nic. Domcio zwątpił. Miłoszowy opis wskazuje być może na głębszy problem: Logos sarx egeneto. Słowo stało się ciałem. Greckie sarx u św. Jana należy tłumaczyć dosadniej niż ciało - mięso, coś fizycznego, wręcz fizjologicznego. Owo sarx miało stanowić argument w sporze z doketami negującymi cielesność Chrystusa. W jakim stopniu dotyka nas realność przeistoczenia?

Rozmawiam z inną warszawianką, rozwódką w powtórnym związku. Mówi, że do Komunii przystępowała często. - Sporo rozmyślam, gdy inni idą do ołtarza, a ja od trzech tygodni nie mogę. Czy mi tego brak? Owszem. Gdy mogłam przyjmować Komunię św., nie przywiązywałam do niej większej wagi. Teraz pytam, czy w ogóle wierzyłam, że dokonuje się przeistoczenie? A może podświadomie uważałam Hostię za symbol? Dyskusja, czy przyjmować Komunię na rękę, wydaje mi się sztuczna. Ostatni raz przyjęłam ją właśnie tak. Ze względów higienicznych.

- Realna obecność? - Marcin powtarza pytanie. - Chciałbym powiedzieć, że w to wierzę. Ale czy mogę, skoro nie klękam na widok księdza niosącego wiatyk? Wolę uchylić się od odpowiedzi.

Ks. Bartołd: - Boję się, że to nadmierne spoufalenie może doprowadzić do większej obojętności. W Polsce przyklękamy przed tabernakulum. Na Zachodzie ludzie nawet nie zauważają Najświętszego Sakramentu.

O. Piecuch jest daleki od pesymizmu: - Sześćdziesiąt lat temu do Komunii przystępowało kilkanaście osób na tysiąc. Dziś trudno nie pójść do konfesjonału przed Mszą, bo ludzie się dopominają. Wczoraj udzieliłem Komunii na rękę mężczyźnie. Zachowywał się, jakby dla niego to był zaszczyt. Wierzę, że z czasem postanowienie Prymasa przyniesie dobre skutki. Wielu ludzi odkryje, że On oddaje się w moje ręce.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2005