Zdrowie i pobożność

Wbrew doniesieniom konserwatywnych mediów na uniwersytecie w Bergen nie udowodniono, że bezpieczniej jest przyjmować komunię do ust niż na rękę. Skąd się wzięło całe zamieszanie?

28.06.2021

Czyta się kilka minut

Komunia udzielana na rękę w kościele Matki Boskiej Jasnogórskiej na Widzewie w Łodzi. / Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Komunia udzielana na rękę w kościele Matki Boskiej Jasnogórskiej na Widzewie w Łodzi. / Marcin Stępień / Agencja Gazeta

Po zniesieniu dyspens wraz z wiernymi powraca do polskiego Kościoła spór o sposób przyjmowania komunii. W połowie czerwca konserwatywne media katolickie – m.in. „Nasz Dziennik”, Radio Maryja, a nawet świeckie „Do Rzeczy”, powołując się na wyniki badań naukowych prowadzonych na Wydziale Nauk Biologicznych norweskiego uniwersytetu w Bergen, ogłosiły, że komunia przyjmowana do ust i w postawie klęczącej jest najbezpieczniejsza. Informacja ta jest powielana na Facebooku, forach internetowych, a także w niektórych parafiach. Nietypowe jak na zsekularyzowaną Norwegię badania naukowe i zaskakujący ich wynik skłania do wykonania manewru „sprawdzam”.

Czy to przełom?

Konserwatywne anglojęzyczne media katolickie, promujące ryt łaciński i często krytyczne wobec praktyk wprowadzonych przez Sobór Watykański II, np. churchmilitant.com i gloria.tv, piszą o przełomowym studium o bezpieczeństwie przyjmowania komunii do ust, ale nie prezentują go jako pracy wydziału uniwersyteckiego. Precyzyjnie wskazują źródło, którym jest opublikowany pod koniec maja artykuł dr. Sergeya Budaeva, ekologa behawioralnego zajmującego się ewolucją zachowań ryb pod pływem presji środowiskowych na Wydziale Nauk Biologicznych uniwersytetu w Bergen. Napisany został siedem miesięcy wcześniej.

Lektura artykułu potwierdza, że jest to rozważanie teoretyczne, nawiązujące do istniejącej już literatury z zakresu zdrowia publicznego i teologii. Nie stanowi relacji z aktualnie prowadzonych badań empirycznych (bo takich nie ma) i nie należy tak go prezentować. Tekst Budaeva nosi tytuł „Safety and Reverence: How Roman Catholic Liturgy Can Respond to the ­COVID-19 Pandemic” („Bezpieczeństwo i pobożność: liturgia Kościoła rzymskokatolickiego w odpowiedzi na pandemię COVID-19”) i można go znaleźć w najnowszym numerze czasopisma naukowego „Journal of Religion and ­Health”.

Tezy artykułu nie odnoszą się jedynie do sposobu przyjmowania komunii. Nie jest to rdzeń tekstu. Celem, jaki przyjął autor, było wskazanie różnorodnych sposobów minimalizacji ryzyka epidemicznego dla uczestników mszy, a przede wszystkim dla sprawującego liturgię księdza. Jego bezpieczeństwo przyjmuje jako priorytetowe, gdyż „jeśli będzie zainfekowany (lub z objawami, czego należy unikać na wszystkie sposoby), stanowi wówczas ryzyko dla całej kongregacji”.

Rozwiązania takie jak odprawianie mszy bez koncelebry, bez ministrantów czy posługi osób świeckich, z księdzem zwróconym przodem do ołtarza mają zmniejszać ryzyko dla sprawującego liturgię. Autor proponuje utrzymanie ich także po zakończeniu pandemii, uznając je za odpowiednio nabożne i bezpieczniejsze, także w przypadku grypy sezonowej czy ospy wietrznej. Jak zaznacza, w dawnych czasach praktyki te chroniły wiernych przed chorobami, gdy nie było szczepionek i nowoczesnych osiągnięć medycyny.

Tekst można odczytywać jako afirmację liturgii trydenckiej, ale autor zaprzecza w swoim mailu, że ją preferuje. Uczęszcza zwykle na msze w obrządku zwykłym, ale niektóre praktyki nadzwyczajnego rytu rzymskiego uznaje obecnie za korzystne dla zdrowia ­publicznego, gdyż zapewniają dystans.

Dyskusja o wątpliwościach

W wielu aspektach dotyczących bezpieczeństwa liturgii Budaev zgadza się z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Nie kwestionuje zasadności używania maseczek, stosowania dystansu społecznego i limitu wiernych w świątyniach, zaniechania śpiewu i nadmiernego poruszania się po kościele podczas nabożeństw. Wszelkie natomiast uzasadnienia większego bezpieczeństwa komunii przyjmowanej na rękę uważa za niejasne. Pisze o ­„fałszywym poczuciu bezpieczeństwa”, co prowokować może „lekkomyślne zachowania księdza lub komunikowanego” i przypadkowe przekazywanie wirusa z rąk do rąk. Nie komentuje zagadnienia redukcji zagrożenia przez dezynfekcję rąk bezpośrednio przed przyjęciem komunii.

Sensownie przedstawia bezpieczeństwo przyjmowania komunikantu w postawie klęczącej i w kolejce. Taka postawa rzeczywiście eliminuje kontakt twarzą w twarz i zmniejsza możliwość zakażenia drogą kropelkową lub przez oddech, zwłaszcza dla księdza. Jednak tezie o większym bezpieczeństwie komunii przyjmowanej do ust brakuje solidnego oparcia empirycznego. Przedstawiony przez Budaeva przegląd literatury fachowej pochodzi z przeszłości bez epidemicznego kontekstu. Przytaczane opracowania Gilla (1988), Hobbsa (1967) oraz Pellerina i Edmonda (2013) dotyczą picia wina ze wspólnego kielicha bez udziału osób chorych, co miało nie zwiększać zachorowalności w normalnych czasach. W jednym z tych tekstów pojawia się zalecenie używania osobnych kielichów.

Autor zakłada, że hostia, będąc materią suchą, podawana do ust niesie mniejsze ryzyko niż wspólne picie wina z kielicha. Nie chcąc zakazów dla osób tak przyjmujących Eucharystię, szacuje ich ryzyko zachorowania na COVID-19 jako niewielkie. Przedstawia idealny model komunii, gdzie język wysunięty jest w odpowiedni sposób, a oddech wstrzymany. Hostia z ręki księdza bezpiecznie trafia na język przyjmującego, tak jakby kontakt palców ze śliną był czymś niespotykanym. W rzeczywistości może wyglądać to inaczej, na co m.in. na tych łamach wielokrotnie zwracał uwagę o. Wacław Oszajca SJ.

W artykule Budaeva kontakt palców kapłana ze śliną jest wzmiankowany tylko przy opisie stresu, jakiego mogą doświadczać niektórzy wierni podczas przyjmowania komunii do ust. Autor nie lekceważy ich obaw ani nie odmawia im prawa do wyboru. Stwierdza nawet, że powinni jako pierwsi otrzymać komunię na rękę. Zachęca osoby przyjmujące komunię do ust do cierpliwego czekania na swoją kolej i wykorzystanie tego czasu na duchowe uzdrowienie. Przestrzega ich przed złudnym poczuciem wyższości wobec tych, którzy robią to inaczej. Jego zdaniem Kościół jako „instytucja boska i ludzka jest dużo większy niż poszczególne grupy ludzi, czy to konserwatyści, czy postępowcy”. Uważa, że różnorodność Kościoła jest cenna, i unika piętnowania którejkolwiek ze stron.

W warstwie teoretycznej tekst Budaeva jest popartą tekstami źródłowymi i dość wyważoną intelektualną dywagacją na temat bezpieczeństwa przedsoborowych praktyk Kościoła katolickiego. Autorowi nie można odmówić umiejętności prowadzenia ciekawego, empatycznego wywodu. Jednak publikacja tekstu w uznanym czasopiśmie naukowym nie jest równoznaczna z przeprowadzeniem empirycznych badań naukowych. Autorskie dzieło jednego człowieka to nie wynik prac zespołu badawczego czy kompleksowy projekt wydziału uniwersyteckiego.

Budaev potwierdza w swoim mailu, że w Bergen nie prowadzono badań empirycznych nad bezpieczeństwem komunii do ust, gdyż trudno byłoby przeprowadzić je na reprezentacyjnej próbie. Odcina się także od magicznego myślenia, wedle którego opłatek po przeistoczeniu nie podlega prawom fizyki i biologii. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2021