Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przychodzi w życiu taka chwila, w której człowiek, zwierzę myślące, zaczyna świadomie lub podświadomie zaglądać za drugą stronę sceny. Coraz częściej pyta, czy aby na pewno tam jest życie? Gdy nabywa przekonania co do jego istnienia, zadaje sobie pytanie, jak tam dojść. W co się uposażyć, jak zabezpieczyć, jakie mapy i bagaże zabrać, aby szczęśliwie przejść na drugą stronę? Jako zabezpieczenie psychiczne kolekcjonuje wtedy swoje dobre uczynki, przelicza, niczym mityczne monety dla Charona, szczęśliwie niewykorzystane okazje do grzechu. "Nie kradłem, nie zabiłem, nie cudzołożyłem, nie oszukiwałem...". Ale jak udowadnia Ewangelia, takie odpowiedzi wcale nie gwarantują pogody ducha i osiągnięcia zbawienia.
Bogaty młodzieniec. Przeczytałem o nim chyba wszystkie możliwe komentarze i z trudem mi się o nim pisze. Ciągle mam przed oczami jego smutne oczy. Odkąd go poznałem wiele lat temu, coraz częściej siebie w nim odkrywam. Nie miałbym chyba tylko tej śmiałości stwierdzenia: "wszystkiego tego przestrzegałem...". Podobnie jak Bezimienny Młodzieniec, czuję ciężar odpowiedzialności za odpowiedź, jakiej co dnia udzielam Mistrzowi z Nazaretu na jego wezwanie: "Jeśli chcesz być doskonały...". Nie myślę w tym kontekście o sprawach najwyższej wagi. Wszak wielkich wyrzeczeń podejmujemy się na ogół chętniej i z większą hojnością. Idzie mi raczej o to bolesne odrywanie się od spraw małych, od drobiazgów, które kolekcjonujemy przez całe życie. Wszyscy przecież lubimy zbierać rzeczy, skrzętnie składając w małym pudełeczku emocji to, co wydaje się nam tak drogocenne. Nasze ziemskie sposoby zabezpieczenia się na przyszłość. Nasze małe ziemskie skarby.
Jezus nie potępił młodzieńca za jego przywiązanie do rzeczy przemijalnych. Skarbów dobrych uczynków względem rodziców, materialnego bogactwa, unikania zła. On tylko zwrócił uwagę, że nie wystarczy żyć tak, by jedynie nie szkodzić sobie i bliźnim. Trzeba też w życiu zbierać inne skarby. Złożone z tego, co rozdaje się ludziom spotykanym na ścieżkach naszego życia. Ostatecznie to właśnie te rozdane skarby oraz dar Boga, mimo zebranych pudeł naszej niemocy i mocy, wciągną nas do życia wiecznego, jak te objuczone wielbłądy przez ucho igielne.