Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dzieje się tak głównie za sprawą Andrzeja Turowskiego, wielkiego znawcy tej twórczości i autora dwóch poświęconych artyście publikacji - “Malewicz w Warszawie" i “Supremus Malewicza".
Tytuł pierwszej może okazać się zwodniczy. To kompletna i wyczerpująca monografia artysty (500 stron). Wizyta w Warszawie, która miała miejsce w marcu 1927, staje się dla Turowskiego pretekstem do niemal detektywistycznej pracy.
Wielkie znaczenie ma dla badacza wygląd i zawartość wystawy, która odbyła się wtedy w sali Polskiego Klubu Artystycznego, na pierwszym piętrze Hotelu Polonia. Ta retrospektywa pokazywała wszystkie etapy malarskiego rozwoju Malewicza w dążeniu do osiągnięcia suprematystycznej pełni abstrakcyjnego uwolnienia. Turowski udowadnia, że była to przemyślana, w pełni autorska prezentacja dokonań Malewicza i pierwszy krok w podboju Europy.
Kierunek był prosty: Warszawa, Berlin, Paryż. Po opuszczeniu Warszawy Malewicz jedzie do Berlina. Ma tam wystawę, ale nagle wezwany zostaje do Sowietów. Nigdzie już nie wyjedzie. Do wystawy w Paryżu dojdzie dopiero w 1957 r. w Galerii Denise René. Jej tytuł będzie nieco mylący: “Prekursorzy sztuki abstrakcyjnej w Polsce".
Zatem Warszawa jako pierwszy cel. Na pewno nie najważniejszy, ale potrzebny. Ze względu na polskie, czy właściwie polsko-ruskie korzenie artysty, ale także na sporą grupę polskich twórców, przychylnie lub wręcz entuzjastycznie nastawionych do artystycznych dokonań Malewicza. Urodzony w Kijowie artysta, w domu mówił po polsku, potem nauczył się ukraińskiego, a w końcu i rosyjskiego, w którym pisał. Jednak specyfiką pisarstwa, a najpewniej i mowy Malewicza, było pomieszanie tych języków i w jakimś sensie niekompletna władza nad nimi.
Turowski, wychodząc od pobytu Malewicza w Warszawie, rekonstruuje wszystko, co mogło się łączyć z tą najważniejszą artystyczną wizytą dwudziestolecia międzywojennego. Zaczyna od odnalezienia i udowodnienia polskich korzeni, drobiazgowo odtwarza zarówno przebieg wizyty, jak i wygląd wystawy. Potem omawia ekspozycje w Berlinie (1927) i Paryżu (1957). Wreszcie daje charakterystykę całej twórczości Kazimierza Malewicza i kończy przypomnieniem aktu ikonoklastycznego, gdy 4 stycznia 1997 Aleksander Brener za pomocą zielonej farby w sprayu namalował znak $ na powierzchni “Białego krzyża na białym tle" ze zbiorów amsterdamskiego Stedelijk Museum.
***
“Supremus Malewicza", choć ma charakter i wygląd samodzielnej książki, w istocie został pomyślany jako katalog niedawnej wystawy jednego obrazu tego malarza w warszawskim Muzeum Narodowym. “Suprematyzm. Kompozycja bezprzedmiotowa" (1916, olej na płótnie, 80 x 80 cm) ze zbiorów Muzeum Sztuk Pięknych w Jekaterynburgu był w stolicy przez dwadzieścia dni. Andrzej Turowski uzupełnił to dzieło czterema pracami polskich artystów: Henryka Berlewiego, Katarzyny Kobro, Henryka Stażewskiego i Władysława Strzemińskiego, kilku zdjęciami i tekstami, tworząc niezwykle piękną wystawę.
Katalog stanowi wyśmienite wprowadzenie w dzieło i myśl Kazimierza Malewicza. Szczególnie cenny wydaje się słownik zatytułowany “A, B, C ... Malewicza". Spotykają się tu takie hasła, jak choćby tylko “Barwa", “Bezprzedmiotowość", “Biel", “Bóg".
Ostatecznym dopełnieniem bardzo już pogłębionej wiedzy na temat Malewicza są prawie kompletne “Wiersze i teksty" twórcy suprematyzmu w wyborze i opracowaniu Adama Pomorskiego. Także on, wraz z Agnieszką Lubomirą Piotrowską, jest autorem przekładów. Te teksty są bardzo trudne do tłumaczenia, choćby przez języków pomieszanie. Może lepiej byłoby zatytułować ten zbiór “Programy i proroctwa". Niezbyt łatwo przedzierać się przez te wizyjne, lecz chwilami szalenie konkretne teksty. Malewicz nie lubił przeszłości, wolał przyszłość, pisał więc: “Dużo się mówi o genialności wszystkiego, co stare, tak, jest genialne, bo oderwane od czasu. I genialne, bo stanowi zarys przyszłości. Ale my też jesteśmy nie mniej genialni. Nasz telefon, telegraf, linie komunikacyjne, nasz kubizm, futuryzm - genialność naszego czasu" (11 czerwca 1918).
I tak oto nasza wiedza na temat twórczości i życia Kazimierza Malewicza w jednej niemal chwili staje się kompletna. W znacznej mierze zawdzięczamy to projektowi “Warszawa - Moskwa 1900 - 2000", powstającemu w ramach działalności Instytutu Adama Mickiewicza, którego koordynatorem jest niestrudzony Piotr Nowicki, zaprzysięgły rusofil i zwolennik nieodmienny autentycznego zbliżenia między naszymi narodami.