Punkt odniesienia

WIrlandzkiej Galerii Narodowej otwarto wystawę "Malarstwo polskie. Od symbolizmu do sztuki nowoczesnej. Poważny przegląd twórczości zlat 1880-1939 pozwala zobaczyć, jak opowiadamy onaszej sztuce innym. Amoże raczej osobie, opolskim doświadczeniu historycznym, otym, co dzisiaj uważamy za ważne igodne pokazania.

31.10.2007

Czyta się kilka minut

Witold Wojtkiewicz "Ucieczka (Porwanie królewny)", z cyklu "Z dziecięcych póz" (1908) / Muzeum Narodowe w Warszawie /
Witold Wojtkiewicz "Ucieczka (Porwanie królewny)", z cyklu "Z dziecięcych póz" (1908) / Muzeum Narodowe w Warszawie /

W okresie Młodej Polski, a następnie w II Rzeczypospolitej tkwią korzenie naszej nowoczesności. Nadal toczymy rozpoczęte wtedy spory: o kształt polskości, o funkcje sztuki i miejsce artysty. Wystawa zorganizowana we współpracy z warszawskim Muzeum Narodowym i Instytutem Adama Mickiewicza opiera się przede wszystkim na zbiorach stołecznego muzeum, ale ekspozycję uzupełniono o obiekty z innych polskich ośrodków.

Pokazano dzieła sztandarowe, jak "Dziwny ogród" Józefa Mehoffera czy "Nec mergitur" Ferdynanda Ruszczyca, ale nie zabrakło też prac mało znanych a ciekawych, jak choćby pięć niewielkich obrazków Konrada Krzyżanowskiego z cyklu "Widoki z Istebnej". To małe odkrycie w Dublinie.

Kostiumy Stańczyka

Czy można znaleźć jeden klucz do tak różnej sztuki? Twórcy wystawy w Dublinie próbują nas o tym przekonać. Wspólnym mianownikiem okazuje się symbolizm, rozumiany jako pewien sposób obrazowania, uciekanie do języka znaków i symboli.

Takie ujęcie dalece wykracza poza tradycyjne uznawanie symbolizmu jako jednego z nurtów w sztuce Młodej Polski. Tu nie jest on przypisany ani jednej opcji stylistycznej, ani jednej generacji artystycznej. Twórcy wystawy przekonują, że właśnie do symbolizmu musiały odnosić się kolejne pokolenia artystów.

Na ekspozycji można odnaleźć większość kierunków artystycznych z lat 1880-1939: od naturalizmu i impresjonizmu po kubizm, konstruktywizm, nadrealizm. Przez tak długi czas zmieniało się także znaczenie symbolizmu. Bywał utożsamiany ze współczesnością, by u progu niepodległej Polski stać się balastem, reliktem. Do łask wraca w latach 30. - wraz z napięciami targającymi ówczesną Europę.

Wystawa próbuje opowiedzieć o rozterkach, będących udziałem kolejnych pokoleń artystów, o rozdarciu między zobowiązaniami wobec wspólnoty a chęcią tworzenia sztuki wyzwolonej od rozmaitych zależności. O sporach między sztuką czystą a zaangażowaniem społecznym.

Dublińska ekspozycja jest też próbą pokazania pogmatwanych relacji między tradycją a nowoczesnością. Nieprzypadkowo otwiera ją "Stańczyk" Jana Matejki, płótno podstawowe dla polskiej mitologii narodowej - zestawiony z dziełami jego następców, u których powtarza się figura królewskiego błazna. U Leona Wyczółkowskiego jest on aktorem w teatrze kukiełek, postacią tragiczną, acz pozbawioną wielkości. U Kazimierza Stabrowskiego chodzi jedynie o przebranie, które na bal maskowy przywdziewa atrakcyjny amant. Stańczyk staje się kostiumem młodopolskiego strojnisia.

Nowoczesność pozorna

Pierwsza część wystawy opowiada o metamorfozach młodopolskiego symbolizmu: od płócien Jacka Malczewskiego, epatujących odniesieniami do mitologii, po świat lalek i klaunów Witolda Wojtkiewicza. Szczególne miejsce na wystawie zajął pejzaż, nie tylko zaludniony przez fauny Jacka Malczewskiego, lecz także pozornie zwyczajny i pozbawiony skrywanych odniesień, jak wspaniałe "Stare jabłonie" Ferdynanda Ruszczyca. A jednak nawet to płótno pełne jest tajemniczej aury.

Jeżeli dodać do tego płótna Józefa Pankiewicza, Władysława Ślewińskiego czy Wojciecha Weissa, to przyznać trzeba, że w Dublinie pokazano interesującą panoramę sztuki polskiej przełomu wieków, chociaż mogą dziwić pewne pominięcia. Wymienię tylko jedno nazwisko: Stanisław Wyspiański.

Druga część wystawy - zatytułowana "Spotkania pokoleń" - pokazuje postępującą w pierwszych dekadach XX wieku rebelię antysymboliczną, czas poszukiwań, w których ważnym punktem była negacja symbolistycznych nawyków rodziców, odejście od sztuki obciążonej patriotycznymi obowiązkami i zanurzonej w literackie odniesienia.

Takie dyskusje toczono czasem w obrębie jednej rodziny, jak w przypadku Malczewskich czy Witkiewiczów. Jednak spotkanie różnych pokoleń artystów pokazuje trwałość określonych motywów czy wątków, powielanie schematów ikonograficznych, które okazały się trwalsze niż ideowe czy stylistyczne spory. Można tu raczej mówić o kontynuacji niż o zerwaniu, nie wspominając już o rewolucji. Nowoczesność często okazuje się bardzo pozorna.

To najciekawszy fragment wystawy. Rzadko dotąd ważono się na pewne zestawienia. Czasami, jak w przypadku pejzaży Józefa Chełmońskiego oraz Jacka i Rafała Malczewskich, dzięki temu zabiegowi widać powtarzalność chwytów malarskich - mimo że dzieło pierwszego z wymienionych pochodzi z 1889 r., a ostatniego z 1938 r.

Umieszczenie obok siebie "Z rozkazu padyszacha" czołowego polskiego akademika Franciszka Żmurki i formistycznego "Aktu z kotem" Tytusa Czyżewskiego pokazuje powielanie wzorów, ale również grę, którą podjął ten drugi z klasycznym motywem ikonograficznym.

Powrót symbolu

Ostatnią część wystawy poświęcono sztuce powstającej w II Rzeczypospolitej. To, jak podkreślają twórcy wystawy, był skok w nowoczesność. Dominuje tu twórczość naszych nowoczesnych - od prób kubistycznych Tytusa Czyżewskiego czy poszukiwań Leona Chwistka po dzieła czołowych przedstawicieli naszej awangardy: Henryka Berlewiego, Henryka Stażewskiego (świetne kartki ze szkicownika) i oczywiście Władysława Strzemińskiego.

Nie była to jedyna próba tworzenia nowej sztuki w nowym kraju. Były inne, nie tak radykalnie odcinające się od tradycji, lecz próbujące ją dostosować. Przypominają o tym obrazy Andrzeja Pronaszki, Eugeniusza Zaka oraz Tamary Łempickiej (jej "Znużenie", chyba wyłącznie ze względu na popularnego odbiorcę, stało się "znakiem" tej wystawy - obraz powielono na plakatach i ozdobiono nim okładkę katalogu).

Czy jednak twórcy tego czasu, nawet tak bardzo awangardowi, zdołali zerwać z symbolizmem? Wystawa próbuje przekonać, że nigdy do tego nie doszło. A u progu lat 30. następuje powrót do sztuki operującej symbolem, metaforą, groteskowym przekształceniem rzeczywistości.

Takie wystawy rzadko są okazją do rewizji wyobrażeń o własnej sztuce. Nie jest to też ich celem, a wystawa w Dublinie nieźle się broni. Jednocześnie trudno znaleźć sposób opowiadania, który byłby zrozumiały dla cudzoziemców nieznających zawiłości naszej historii.

Jednak być może ta właśnie opowieść o Polsce nie będzie dla Irlandczyków całkiem niezrozumiała. Nietrudno zauważyć podobieństwo losów obydwu narodów: peryferyjne położenie w stosunku do głównych centrów artystycznych, funkcjonowanie na obrzeżach imperiów, a przede wszystkim doświadczenie walki o niepodległość i budowania suwerennego państwa.

Wspólne były pytania o powinności artysty wobec sztuki i wobec własnego narodu. Podobne inspiracje, bliskie sobie trasy podróży artystycznych. Wybory, których dokonywała Sarah Purser, wyprawiająca się po nauki do Paryża, Roderic O'Conor, podróżujący śladami Gauguina do Pont-Aven, wreszcie Mainie Jellett, podejmująca studia nad Sekwaną u "umiarkowanych" kubistów André Lotha i Alberta Gleizes'a, nie różnią się wiele od tych, które były udziałem ich polskich rówieśników.

Nie tylko ciekawe, ale też pouczające może być śledzenie polskich i irlandzkich historii, szukanie rozmaitych paraleli. Tym bardziej że za sprawą bieżącej polityki Zielona Wyspa stała się nam tak bliska.

"Malarstwo polskie. Od symbolizmu do sztuki nowoczesnej (1880-1939)", Irlandzka Galeria Narodowa, Dublin, 17 października 2007 - 27 stycznia 2008, koncepcja wystawy: Dorota Folga-Januszewska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2007