Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
O betlejemskiej stajence, sianie, gwieździe, zupie grzybowej i uszkach w barszczu. O prezentach, opłatkach, choinkach i pasterkach. Więcej: zapomnijmy o grocie betlejemskiej i Trzech Królach, a nawet o mszach, innych sakramentach oraz nabożeństwach. Poprośmy też teologów, innych uczonych w Piśmie i prawie, a także kaznodziejów, aby na chwilę zamilkli. Odłóżmy na półkę uczone księgi traktujące o wcieleniu Syna Bożego i tajemnicy Trójcy Przenajświętszej. Spróbujmy, na ile to tylko możliwe, wyzbyć się wszystkiego, co składa się na Boże Narodzenie. Czy wolno nam tak zrobić? Co po czymś takim pozostanie nam z tego święta?
Ignacy z Loyoli radzi, by medytując nad określonym wydarzeniem, zacząć od ustalenia czasu i miejsca – kiedy i gdzie się ono dokonało. Spróbujmy w ten sposób podejść do narodzin Jezusa. Po odsunięciu na bok okoliczności towarzyszących narodzeniu Jezusa pozostanie On sam, czyli istota rzeczy: człowiek o imieniu Jeszua – „Pan Jest Ratunkiem”. Następnie, radzi Ignacy, wyobraźmy sobie siebie stojących przed Jezusem. Najpierw jako dzieckiem, potem młodzieńcem i dojrzałym mężczyzną, wreszcie – jako umierającym skazańcem. Smutne? A to przecież najradośniejsze święta w roku! To prawda, ale prawdą jest również, że chrześcijanie wschodniej tradycji mają odwagę nazywać Narodzenie Pańskie Paschą Zimową, Zimową Wielkanocą.
Oczywiście, jest pożyteczne i miłe zapalić w wigilijny wieczór świeczki na choince, przełamać się opłatkiem, a przedtem odbyć spowiedź, przystąpić do komunii. Niemniej to wszystko nie upoważnia nas jeszcze do tego, by następnie, powtarzając za Czesławem Miłoszem, „szczebiotać o słodkim dzieciątku Jezus na sianku”. Nie chcąc przymilnie „paplać” o Jezusie, trzeba pójść za radą Ignacego i spojrzeć w oczy Jezusowi – ale temu dorosłemu. Jak tego dokonać, skoro Jezus jest niewidzialny?
Nie od dziś wiadomo, że twarzą Jezusa jest twarz człowieka. Konkretnego człowieka. Każdego, bez wyjątku, człowieka. Dlatego w święta Narodzenia Pańskiego najprawdziwsze Nazaret i Betlejem, Jeruzalem i Golgotę, odnajdujemy nie tylko – i nie przede wszystkim – na mapie i w historii, ale tu i teraz: w nas, ludziach, w naszej brzydocie i pięknie. Gdzie więc jest ta gwiazda, która nas tam zaprowadzi? Posłuchajmy jeszcze raz poety: „Człowiek ma zbliżać się z szacunkiem i drżeniem / Do najgłębszego arcanum, miłosnego związku mężczyzny i kobiety, / W nim jest zawarta również niepojętość / Miłości Stwórcy do stworzenia. / Nieszczęściem ludzi dwudziestego wieku jest niepamięć: / Zmienili świętość Pieśni nad pieśniami w seksualną zabawę”.
Arcanum – tajemnica. Wieki rozszyfrowywały tajemnicę Betlejem. Idźmy tą drogą. I zajmijmy się naszym Betlejem, pierwszą datą naszego życiorysu, dopisując do daty urodzin dziewięć miesięcy.