Zamiast goryczy

O pożytkach z uczenia się słychać znacznie więcej niż o przyjemnościach płynących z uczenia innych. Tych zaś jest wiele.

10.02.2006

Czyta się kilka minut

Przyjemne jest uznanie i podziw w oczach czy słowach uczniów. Miło też widzieć owoce swojej pracy, zwłaszcza jeśli wykonana została porządnie, a skutki są zauważalne. Psychologia rozwojowa utrzymuje, że rozwijamy się ciągle, do późnej starości, i zwraca uwagę, że dzielenie się uzbieraną wiedzą - pozyskaną od nauczycieli i wypracowaną samemu - jest sposobem rozwiązywania problemów rozwojowych drugiej połowy życia. Alternatywa to samotność i rozpacz. Jednak największą przyjemnością, jaką daje uczenie, jest szansa poznania poglądów innych ludzi, najczęściej sporo młodszych. Trzeba nieco trudu, żeby te często zaskakujące opinie przemyśleć - ale samo myślenie też stanowi źródło przyjemności.

Kiedy pytam studentów medycyny, co ich zdaniem określa normalność życia seksualnego człowieka, blisko trzecia ich część odwołuje się do standardów wyznaczanych przez społeczeństwo. Nie ma się czemu dziwić. Wiemy przecież, jak wielka jest potrzeba przystosowania (zwłaszcza jeśli rozumieć przystosowanie jako poczucie przynależności do grupy społecznej). Jest też prawdopodobne, że studenci, mówiąc o społecznej naturze normy, włączają w to, co społeczne, także kształtującą społeczeństwo tradycję kulturową i wpływ religii.

Jedna trzecia młodych medyków poszukuje kryteriów normy w biologii. Podporządkowanie normy seksualnej możliwości prokreacji wypływa w oczywisty sposób z właściwego im, biologicznego ujęcia zagadnienia. Co więcej, nie jest w sprzeczności z rolą, jaką seksualności wyznaczają religie i społeczeństwo, nawet gdy deklaruje ono areligijność. Inne wskazywane przez biologię funkcje seksualności - przyjemność czy więź - podnoszone są przez nich niezwykle rzadko.

Tyle statystyka: większość medyków opowiada się za przystosowaniem, a w najlepszym przypadku odwołuje się do biologii. Najciekawsze są jednak te wypowiedzi, które zdają się wynikać z osobistego poszukiwania podstaw określania normy. Bywają wśród nich takie, które jawią się jako zupełnie niedorzeczne, chociaż być może otworzą w przyszłości nowe drogi myślenia o człowieku. Są i takie, które okazują się nie tyle efektem własnych poszukiwań, ile wynikają z przyjęcia jakiejś określonej, najczęściej fundamentalnej racji. Te wskazują zawsze jedną, jedyną drogę; tak zakreślona norma jest raczej idealizowanym wzorem zachowania, nieosiągalnym dla przeciętnego człowieka.

Nieliczni, a szkoda, młodzi ludzie nadają uczuciom najwyższą rangę i sądzą, że to wzajemna miłość dwojga jest jedynym wyznacznikiem normalności zachowań seksualnych. Jeszcze inna, mała grupa studentów poszukuje kryteriów normalności w zgodności zachowań z normami moralnymi. A te przedstawiają się dla nich, co ciekawe, różnorodnie. Jedni podnoszą znaczenie wzajemnej akceptacji, co pozwala dostrzec znaczenie nadawane szacunkowi dla drugiego człowieka. Niektórzy idą dalej i mówią wprost o tym, że nie można mówić o normalności zachowania, jeśli ogranicza się nim wolność drugiej osoby. Podobnie można rozumieć podnoszenie nienormalności takich zachowań, które w dążeniu do własnej przyjemności jednoznacznie krzywdzą innych.

Myślenie o poglądach moich studentów na temat seksu pozwala mi na ostrożny optymizm. Dobrze jest wiedzieć, że obok wielu podążających utartymi ścieżkami czy też podpierających się fundamentalizmem są i tacy, którzy odważają się na samodzielność myślenia. Tacy, dla których ważne są miłość, szacunek, wolność. To chyba prawda, że obcowanie z młodymi ludźmi oraz refleksja nad tym, co się od nich usłyszy, pomaga uniknąć zgorzknienia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2006