Zabytki nie są polityczne

Ponad 20 członków Społecznego Komitetu Ochrony Zabytków Krakowa dowiedziało się od prezydenta RP, że zostali odwołani w rocznicowym trzydziestym roku istnienia tej instytucji.

23.09.2008

Czyta się kilka minut

Pojawił się niepokój, czy nie jest to początek końca całego Komitetu (niektórzy pozostali członkowie deklarują już rezygnację), wśród głosów oburzenia powraca zdanie, że powód odwołania (niezłożenie oświadczenia lustracyjnego) to afront wobec szanowanego grona działaczy społecznych, w którym znalazł się m.in. prof. Jacek Woźniakowski - wybitny historyk sztuki i pierwszy prezydent Krakowa w demokratycznej Polsce. Równie ważne jest to, że chodzi o grono sprawne i skuteczne, któremu miasto zawdzięcza widoczną zmianę.

II wojna światowa obeszła się z Krakowem łagodnie. Zagrożeniem okazał się komunizm: nielicząca się z ekologią industrializacja, zniszczenie tradycyjnych stosunków własnościowych. Wszystko to doprowadziło do degradacji.

I oto w 1978 r. Kraków znalazł się na pierwszej, liczącej jedynie 12 pozycji Liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, zaś Karol Wojtyła został papieżem. Nieoczekiwanie miasto odzyskało międzynarodowe znaczenie. Konsekwencją było powołanie Społecznego Komitetu Ochrony Zabytków Krakowa.

W jego skład weszło 176 członków, wśród których oprócz funkcjonariuszy partyjnych i dyrektorów zakładów przemysłowych znaleźli się nieliczni przedstawiciele kultury i nauki. Na czele stanął Henryk Jabłoński. W myśl hasła "Kraków - narodu obowiązek" województwa, miasta, zakłady brały pod opiekę jakiś zabytek. Oczywiście wspomagano raczej to, co świeckie, niż to, co sakralne.

W 1990 r. zmieniła się struktura - w skład SKOZK weszli uczeni, intelektualiści, architekci, konserwatorzy, dziennikarze, duchowni... Przewodnictwo objął Stanisław Lem, a po nim Tadeusz Chrzanowski, historyk sztuki związany z "TP". Dziś funkcję tę pełni prof. Franciszek Ziejka, były rektor UJ, zaś cały SKOZK liczy 116 członków. Patronat nad Komitetem obejmowali kolejno: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Lech Kaczyński. Prezydent RP powołuje skład SKOZK i pośredniczy w przekazywaniu środków przeznaczonych na odnowę zabytków Krakowa (to osobna pozycja w budżecie państwa). Komitet podejmuje się dystrybucji funduszy i kontroli prac. Członkostwo jest dożywotnie, chyba że daną osobę odwoła Prezydent.

Efekty? Już w połowie lat 90. poziom odnowy Krakowa przekroczył procentowo poziom jego degradacji. Na Plantach oglądać można rocznicową wystawę fotograficzną: warto porównać całkiem niedawny stan krakowskich zabytków z tym, jak wyglądają dzisiaj. Nie tylko tych najważniejszych. Komitet przyczynił się np. do przywrócenia świetności eklektycznemu, przypominającemu francuskie pałace budynkowi Uniwersytetu Ekonomicznego. Trzeba tu było zrobić dosłownie wszystko, począwszy od odwilgocenia, odgrzybienia i wymiany pokrycia dachu. SKOZK przeznaczył na ten cel sumę 6.493.657 zł.

A Zespół Szkół Mechanicznych - jeden z najwybitniejszych przykładów krakowskiej architektury początku XX w.? A Filharmonia, manierystyczny Pałac Górków albo Instytut Muzykologii UJ w neorenesansowym Pałacu Pusłowskich? Wymieniać można by w nieskończoność.

Oczywiście zdarzają się kontrowersje. Np. ostatnio senator Janusz Sepioł (architekt i historyk sztuki) skrytykował sposób odrestaurowania Pałacu Erazma Ciołka, w którym znalazło pomieszczenie Muzeum Narodowe. Ten spór, aczkolwiek żywy, miał jednak charakter merytoryczny, a nie personalno--polityczny.

W tym roku SKOZK, dysponując 44 milionami zł, chciałby uratować 109 zabytków. W kolejce czekają następne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Wybrane teksty dostępne przed wydaniem w kiosku
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2008

Podobne artykuły

Obraz tygodnia
Od 25 czerwca do 3 lipca trwa 15. Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie. Dedykowany jest pamięci zmarłego w 2003 r. wielkiego przyjaciela Festiwalu Rafaela F. Scharfa, o którym Jan Błoński pisał: “przyjął na siebie rolę strażnika żydowskiej i krakowskiej pamięci: rolę ostatniego świadka, który pragnie uchować żydowską i krakowską szczególność". Janusz Makuch, dyrektor Festiwalu: “Festiwal zyskał w świecie miano najciekawszego tego rodzaju spotkania. Dla wielu muzyków żydowskich ze świata granie na Kazimierzu to nobilitacja. W przypadku kantorów decyduje jeszcze jeden aspekt - religijny. Artyści, których zapraszam, to nie są anonimowi ludzie, którym obojętne jest, gdzie i dla kogo grają. (...) Większość z nich żyje na co dzień tym, co robi. Większość z nich zasługuje na to szczególne miano, które w języku żydowskim brzmi mensch, czyli po prostu człowiek". W programie m. in. koncerty kantorów, klezmerów z Charkowa i klezmerek z Nowego Jorku, klezmerski punk rock, orkiestra symfoniczna z Mostaru, a także wystawa Ryszarda Horowitza, spotkanie z Ewą Kuryluk, projekcje filmowe.
LPR i sztuka krytyczna. W Łodzi trwa drastyczna kampania uliczna przeciw liberalizacji ustawy o aborcji: na kilkunastu dużych plakatach widnieją fotografie usuniętego płodu, zmasakrowanej głowy dziecka, lekarza, który dokonał aborcji. “Nawet w obecnym wyścigu w mediach ku coraz bardziej brutalnym i drastycznym obrazom, nawet wobec powszechnej eskalacji wizualnej przemocy są to plakaty wyjątkowo brutalne - pisze Dorota Jarecka". Akcję popiera LPR-owski wiceprezydent Łodzi. “Gdzie tu logika? Przecież LPR ledwie kilka tygodni temu chciała zakazać młodzieży i dzieciom wstępu na wystawy sztuki najnowszej w Zachęcie i Zamku Ujazdowskim w Warszawie. Powód? Sztuka wykorzystująca nagość, ukazująca »obdarcie ze skóry intymności człowieka« może urażać delikatną wrażliwość dziecka. Tymczasem plakaty w Łodzi pokazują coś gorszego niż seks czy niewinne genitalia. I obrażają coś więcej niż uczucia religijne. Gwałcą prawo do przebywania w przestrzeni, którą nie na darmo nazywa się publiczną". Wielu łodzian czuje oburzenie; czy zatem powinno się zakazać wystawy? Nie, podobnie jak nie wolno skazywać Doroty Nieznalskiej za bluźnierstwo. Organizatorzy łódzkiej kampanii posługują się nie tylko chwytami reklamowymi, ale i językiem sztuki krytycznej: Kozyry, Libery, Żebrowskiej, którzy korzystają z drastycznych wyobrażeń śmierci i fizjologii. Kampanię komentuje w tym numerze Józefa Hennelowa.
Rozbój telewizyjny. “Wyborcza" o “nowych daninach dla TVP": telewizja publiczna oprócz wpływów z abonamentu RTV żąda od operatorów kablówek i platform cyfrowych opłat za retransmisje swoich programów. Operatorzy płacić nie chcą, ale jeśli będą zmuszeni - koszta spadną na ich klientów, którzy dwukrotnie zapłacą abonament za oglądanie programów TVP. “Telewizja publiczna czerpie duże pieniądze z reklam - komentuje “GW". - Zupełnie jak nadawca komercyjny. Żąda opłat od operatorów kablowych i platform satelitarnych. Zupełnie jak nadawca komercyjny. Co więc odróżnia telewizję publiczną od komercyjnej?". Naiwnym wydawało się, że misja; ale niedawno “Rzeczpospolita" uderzyła na alarm: Jedynka od września ogranicza liczbę premier teatralnych do jednej lub dwóch miesięcznie, bo jak twierdzi Piotr Dejmek, wicedyrektor TVP 1 ds. kultury: nie ma co pokazywać. “Nie będziemy zapełniać programu kiepskimi pozycjami. Jeśli będą dobre przedstawienia - zaprezentujemy je". “Ich jakość zależy w dużej mierze od kierownictwa Teatru Telewizji" - przypomina jednak reżyser Feliks Falk. “Teatr Telewizji został ograniczony do roli listka figowego tzw. misji kulturalnej, w rzeczywistości stał się samotną wyspą na morzu głupoty" - dodaje Jerzy Koenig, wieloletni dyrektor tego Teatru, a Maciej Englert dorzuca: “TVP staje się mieszanką rozrywki, teleturniejów, harlequina i gazety opisującej dokonania polityków. W Teatrze rozwijali się aktorzy, z myślą o nich powstawała dramaturgia, której teraz nie będzie. Marginalizacja Teatru Telewizji nasili procesy odrywania się Polaków od korzeni kultury narodowej i tradycji europejskiej. Zaczniemy tworzyć opierając się na obcych tzw. formatach. Nie niszczmy tego, co było i jest ewenementem na skalę światową".