Za co idziemy do nieba?

Odpowiedź na to pytanie czerpaliśmy od dzieciństwa z tzw. sześciu prawd wiary, których uczyliśmy się w ramach przyswajania katechizmu. Prawda o tym, że "Pan Bóg za dobro wynagradza, a za zło karze była prosta i nie pozostawiała złudzeń. Dobrzy idą do nieba, źli do piekła. Kryterium negatywne określające, kto pójdzie do piekła, było jasne: ten, kto umiera w stanie grzechu ciężkiego, zwanego też śmiertelnym. Czyżby cała reszta szła prosto do nieba? Wtedy nagle pojawiało się pojęcie dobrych uczynków, którymi trzeba było na niebo zasłużyć. Mało kto pamiętał, że jest jeszcze owa łaska, która "jest do zbawienia koniecznie potrzebna.

25.01.2008

Czyta się kilka minut

Eschatologia katolicka nie należy do najłatwiejszych i w jej wyjaśnianiu bardzo łatwo o uproszczenia. Kolejną próbę wyjaśnienia "rzeczy ostatecznych" podjął ostatnio Benedykt XVI w encyklice "Spe salvi". "Nie możemy (...) - używając klasycznej terminologii - »zasłużyć« sobie na niebo przez nasze dzieła" - pisze Papież. Innymi słowy, nasze dobre uczynki same w sobie nie mają mocy zasługującej i to nie dzięki nim - jak to się zwykło mówić - "idziemy do nieba". Niebo - czytamy dalej - "jest zawsze czymś więcej, niż to, na co zasługujemy, tak jak to, że jesteśmy kochani, nigdy nie jest czymś, na co »zasłużyliśmy«, ale zawsze darem". Niezasłużony dar, jakim jest niebo, Papież nie waha się nazwać "wartością dodatkową", akcentując przez to, że nagroda nieba nie jest wypadkową naszych dobrych działań.

Nasze życie nie jest jednak dla naszej wiecznej przyszłości bez znaczenia, gdyż "zawsze pozostaje prawdą, że nasz sposób postępowania nie jest obojętny dla Boga". I tutaj właśnie jest miejsce na nadzieję, bo "nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa". Wszelki brud został już przecież "wypalony w Męce Chrystusa", a "Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas".

Za co więc idziemy do nieba? Ano za nic. Idziemy tam tylko z Jego łaski, na którą winniśmy życiem swoim odpowiedzieć. Nie wiem, czy koncepcja życia jako "odpowiedzi" łatwiejsza jest od koncepcji "zasługi". Zasłużyć życiem się nie da, ale czy da się wystarczająco godnie odpowiedzieć? Tak czy inaczej bez łaski się nie da. Ona jest do nieba "koniecznie potrzebna".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2008