Z potrzeby serca

Potrzebujemy rocznic, by w codziennym pośpiechu zatrzymać się na chwilę i przypomnieć sobie o tym, co ważne. Przede wszystkim o ludziach, którzy nie szukali poklasku, tylko cicho, mądrze i wytrwale budowali to, co najważniejsze, czyli więzy międzyludzkie. Takim człowiekiem był Stefan Świszczowski.

01.08.2006

Czyta się kilka minut

Stefan Świszczowski /
Stefan Świszczowski /

"Nie będzie przyszłości,

jeśli nie będziemy pamiętać o przeszłości".

(Primo Levi)

Umarł przedwcześnie i nagle ponad rok temu. Niedawno przyznano mu pośmiertnie dyplom honorowy dla Polaków szczególnie zasłużonych w ratowaniu żydowskiego dziedzictwa kulturowego. Był współtwórcą krakowskiego Marszu Pamięci, który co roku w rocznicę likwidacji krakowskiego getta wyrusza z Placu Zgody do dawnego obozu w Płaszowie. Dziś, kiedy ten Marsz nie tylko wpisał się - miejmy nadzieję, trwale - w kalendarz krakowskich obchodów, ale stał się też wzorem dla innych miejscowości w Polsce, niewielu pamięta, że jego istnienie było kiedyś zagrożone. I właśnie mądry upór Stefana, jego wytrwałość w dążeniu do dobrego celu, przyczyniły się do uratowania Marszu.

Współtworzył koncepcję marszu ludzi, którzy pamiętają o zagładzie prawie jednej czwartej ówczesnej liczby mieszkańców miasta, wspólnego marszu Polaków i Żydów. Co roku mobilizował współorganizatorów do działania, swoim uporem zarażał innych. Teraz w marszach pamięci i innych podobnych inicjatywach uczestniczą coraz częściej nauczyciele i uczniowie, potwierdzając tym samym ich ogromną wartość edukacyjną i pedagogiczną.

Krakowski Marsz nie był jedyną formą upamiętniania historii polsko-żydowskich losów, w jakiej uczestniczył Stefan. Jego praca "To byli nasi Żydzi", dokumentująca historię ratowania żydowskiej rodziny przez rodzinę polską w czasie wojny, otrzymała w roku 1999 nagrodę miasta Płońska. Przygotowywał też dokumentację innych przypadków ukrywania i ratowania Żydów przez Polaków, korespondując z ludźmi rozrzuconymi po całym świecie i wędrując, znów uparcie i wytrwale, po wsiach i miasteczkach polskich w poszukiwaniu świadków. Przyczynił się do przyznania medalów "Sprawiedliwy wśród Narodów świata" szeregu osobom w Polsce. Poświęcał uwagę zarówno tragedii Zagłady, jak i bohaterstwu tych naszych rodaków, którzy ryzykując życie własne i rodziny, ukrywali i ratowali Żydów.

Znał bardzo dobrze zarówno historię krakowskiego getta, jak i historię bolesnych polskich losów wojennych i powojennych. Uwrażliwiły go zapewne na tę tematykę dzieje najbliższej rodziny: ojciec (także Stefan, znany konserwator krakowskich zabytków, autor książki o historii krakowskiego Kazimierza) przeszedł Oświęcim, matka zaangażowana była w działalność AK i więziono ją w czasach stalinowskich. Znajomość historii łączył z empatią, ze współodczuwaniem. Wiedzą i empatią umiał dzielić się z młodszym pokoleniem, społecznie współpracując z jednym z krakowskich liceów. Działał też w Stowarzyszeniu Krakowski Klub Dialogu (Bernarda Offena) i pełnił funkcję prezesa Towarzystwa Przyjaźni Polska-Izrael.

Najważniejsza chyba jednak była jego umiejętność patrzenia sercem i otwartość na inne kultury, nie tylko żydowską, i na drugiego człowieka, nie tylko innego etnicznie. Opracował program komputerowy dla dzieci niepełnosprawnych, a potem cierpliwie, godzinami uczył te dzieci w jednym z gimnazjów. Dobroć jest zawsze najważniejsza, a ona właśnie cechowała tego mądrego i skromnego krakowianina najbardziej. Przemiłą cechą Stefana było też jego znakomite poczucie humoru i dystansu ironicznego do samego siebie.

Człowiek empatii, człowiek dialogu, współtwórca ważnego zwyczaju, jakim stał się Marsz Pamięci, Stefan Świszczowski był przykładem tak potrzebnej postawy obywatelskiej budowania tego, co Anglicy nazywają grassroots initiatives, inicjatyw wspólnotowych, które wyzwalają w ludziach to, co dobre. Z zawodu inżynier i informatyk, umiał budować nie tylko konstrukcje materialne, ale i mosty międzyludzkie. To szczególnie ważne u nas; jak zauważył Norwid, potrafimy być wspaniałym narodem, gorzej z byciem dobrą społecznością.

Dzisiaj, w atmosferze małostkowej mściwości, urażonych kompleksów, rozliczeń, które niszczą, a nie budują, i zamykania się na innego, bardzo potrzeba nam takich właśnie ludzi jak Stefan. Ludzi działających z potrzeby serca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006