"...z drzazgi smolnéj..."

Wracam do domu, a tu - koperta zatknięta w drzwi, zaadresowana znajomym pismem. Niegdysiejszy kolporter drugiego obiegu i redaktor podziemnych czasopism, teraz - Ważny Pan koło pięćdziesiątki, przygotował dawnym zwyczajem zestaw kserokopii. Ostatnio widzieliśmy się w pamiętną sobotę 27 listopada 2004 - z pomarańczową wstążeczką w klapie wpadł na pogawędkę, ale skończyło się wspólnym oglądaniem telewizji i wznoszeniem toastów za pomarańczowy Kijów. My umiemy tylko czytać książki i obalać dyktatury - zacytował zapatrzony w ekran.

06.02.2005

Czyta się kilka minut

Skopiowane teksty pochodzą z “Więzi" (numer z października 1996): Bogumiła Berdychowska i Ola Hnatiuk piszą o poezji i losie Wasyla Stusa. Jest też kserokopia numeru 117 (styczeń 1988) pisma członków i sympatyków NSZZ “Solidarność" w Poznaniu, “Obserwator Wielkopolski". Na ostatniej stroniczce - wiersze i krótka nota biograficzna:

“WASYL STUS - ur. 1938 w obwodzie winnickim na Ukrainie. Najwybitniejszy poeta ukraiński II poł. naszego wieku. Ukończył Instytut Pedagogiczny. Zajmował się krytyką literacką i tłumaczeniem poezji. W 1964 rozpoczął pracę jako aspirant w Instytucie Literatury Akademii Nauk USSR, skąd w następnym roku został wyrzucony za udział w zebraniu protestacyjnym przeciwko aresztowaniu wybitnych przedstawicieli inteligencji ukraińskiej. Od 1966 prześladowany, nie może znaleźć stałej pracy. Kolejna fala aresztowań na Ukrainie w 1972 dosięga także i Stusa. Za niezależność myśli i działalność polityczną skazano go na pięć lat obozu i trzy lata zsyłki. W trudnych warunkach obozowych nie zaprzestaje działalności poetyckiej. Jego wiersze (około 600) i tłumaczenia z Goethego, Rilkego, Kiplinga niszczy KGB. Stus podejmuje głodówki, pisze listy protestacyjne, domaga się zwrotu wierszy i pozwolenia na twórczość poetycką, za co spotykają go coraz surowsze represje. Przechodzi wiele cierpień, zostaje kaleką (...) Wielokrotnie w tym stanie skazywano go na karcer, pozbawiano jedzenia, paczek, listów. Na Kołymie, gdzie odbywał zesłanie, został zmuszony do pracy w kopalni złota. W 1978 roku powiadamia władze sowieckie, iż zrzeka się obywatelstwa ZSRR, gdyż, jak twierdzi, nie chce być niewolnikiem państwa, w którym poniża się godność narodową i zakazuje twórczości. W 1979 roku wstępuje do Ukraińskiej Grupy Helsińskiej. KGB aresztuje go w 1980 roku ponownie. Otrzymuje 8 lat obozu pracy i 7 lat zesłania. Mimo katastrofalnego stanu zdrowia i nieustających represji, pozostaje nieugięty i konsekwentny w walce o prawa człowieka. 4 XI 1985 roku umiera w permskim obozie nr 36, zwanym obozem śmierci. Na grobie widnieje tylko numer ewidencyjny. Władze sowieckie odrzuciły prośbę żony Stusa o przewiezienie prochów poety na Ukrainę, obawiając się powstania miejsca kultu narodowego. Od 1966 roku Stus jest twórcą zakazanym w ZSRR. Ocalałe wiersze publikowano na Zachodzie w kolejności tomów: »Zymowi derewa« (1970), »Swicza w swiczadi« (1977), »Palimpsesty« (1986)".

Lektura tekstów z “Więzi" przynosi dalsze wiadomości. “Na zdjęciach z tamtych lat widzimy wysokiego, przystojnego młodego człowieka o wydatnych kościach policzkowych, z mocno zarysowaną szczęką, szerokimi ustami i oczami, w których zuchwałość przeplata się z pewnością siebie" - pisze pani Berdychowska, zastanawiając się, czy to nie właśnie podjęcie pracy nauczyciela języka ukraińskiego w kraju poddanym sowietyzacji, rusyfikacji i wynarodowieniu stało się pierwszym krokiem Wasyla Stusa na jego drodze buntu i walki.

Kolejnym był z pewnością udział w kijowskim ruchu szestydiesiatników, początkowo oddanym tylko sprawie poszerzania wolności słowa i odbudowywaniu zniszczonej kultury ukraińskiej, później, naturalną rzeczy koleją, coraz wyraźniej przeobrażającym się w ruch o charakterze wolnościowym i narodowym. Już w roku 1965 czekały szestydiesiatników masowe aresztowania. O tych aresztowaniach poinformował Iwan Dziuba na premierze filmu Paradżanowa “Cienie zapomnianych przodków". Porządkowi zepchnęli go ze sceny, wtedy Wasyl Stus zerwał się z okrzykiem: “Kto jest przeciw tyranii, proszę wstać!". Połowa sali natychmiast wstała.

Wyrzucony z Instytutu, nie mogąc znaleźć stałej pracy, Wasyl Stus publikował w drugim obiegu. Pisał do władz list za listem w obronie aresztowanych i prześladowanych. Oczywiście z jedynym możliwym skutkiem.

W styczniu 1972 roku, na fali kolejnych masowych aresztowań, został zatrzymany i on. W trakcie śledztwa usiłowano złamać opór poety, grożąc mu spaleniem w jego obecności jego wierszy. Od tej pory prześladowała go wizja płonących rękopisów. Kagiebiści skonfiskowali wszystkie jego utwory literackie. “Cała moja twórczość - poety, krytyka, tłumacza, prozaika - została postawiona poza prawem; cały mój piętnastoletni dorobek skonfiskowano i zapewne w większości już zniszczono" - pisał do prezydium Rady Najwyższej ZSRR. A w liście do Pen Clubu: “Pomóżcie mi uratować moje wiersze od ognia".

Wypuszczony po odbyciu kary na wolność w roku 1979, zostaje Wasyl Stus aresztowany już w roku następnym i otrzymuje wyrok dwukrotnie cięższy niż uprzednio. Wedle tego postanowienia miałby wyjść na wolność w roku 1995. Gdyby był przeżył, pewnie by wyszedł wcześniej, doczekawszy niepodległości Ukrainy, ale był zbyt twardy, by przeżyć. W Dubrowłagu powiedział do pułkownika Drotenki: - Tak, tak, każdy ma do spełnienia w życiu jakieś zadanie! Naszą sprawą - płonąć na stosach, a waszą - te stosy układać i ogień rozniecać!

“Gorejąc" pisał z rozpaczą:

Gdzie spojrzeć - zduszono żale

wyrżnięto wołania.

Przy wieczornym stole -

moich rodziców wspomnienia

zgorzkniałe. O tej porze

poczerniałe w męce

lamentują matki nasze

załamują ręce.

Jeszcze nasze nieszczęścia zbyt małe?

Jeszcze nie dosyć cierpienia.

Wokół - zaduszone żale,

zdławione wspomnienia.

W swoim obozowym dzienniku zanotował: “Chyba od samego Kijowa śledzę wydarzenia w Polsce. Niech żyją rycerze wolności! (...) W totalitarnym świecie nie ma innego narodu, który by z takim oddaniem bronił swoich ludzkich i narodowych praw. Polska daje Ukrainie przykład. Psychologicznie my, Ukraińcy, jesteśmy bardzo bliscy, może najbliżsi Polakom, ale nie ma u nas rzeczy podstawowej: świętego patriotyzmu, który konsoliduje Polaków".

Gdyby dożył roku 2004, pewnie nieco by zmienił zdanie o Polakach. Ale zobaczyłby ognie wolności płonące na Majdanie, chłopców walących z determinacją w beczki jak w tarabany, płaczące ze wzruszenia stare kobiety i wieśniaków ocierających rękawem oczy; zobaczyłby odważny, młody, radosny i zdyscyplinowany tłum, ożywiony jedną myślą o wolności; morze pomarańczowych jak płomienie flag i wstążek, i Juszczenkę wygrywającego wolne wybory.

Może zresztą to widzi? A jeśli nie, to i tak jest duchem obecny na Ukrainie. Jego rękopisy nie spłonęły - przetrwały w różnych skrytkach. Teraz w Kijowie zostaną pewnie wydane zbiory jego dzieł, a dzieci będą się o Wasylu Stusie uczyć w szkołach - po ukraińsku. To właśnie zostało “na dnie popiołu".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2005