Wyznanie małej wiary

Przyznam szczerze, że niejednokrotnie nic nie potrafię powiedzieć, gdy ludzie dotknięci życiowymi burzami pytają, dlaczego Bóg śpi i nic go nie obchodzi, że człowiek cierpi miażdżony złem.

19.06.2006

Czyta się kilka minut

W ostatnim czasie byłem bezradny wobec kobiety, która płakała porzucona przez męża. Nie pocieszyłem rodziców, którym lekarz zakomunikował, że nie będą mieli dzieci. Nie obiecałem też poprawy losu rodzinie, w której drugie z rodziców straciło pracę. Wszyscy pytali: "Dlaczego Bóg dopuszcza takie sytuacje? Gdzie On jest? Dlaczego na to wszystko pozwala?". Jeszcze trudniej w takich sytuacjach stawiać wymagania. Przekonywać do wierności małżonkowi, który zdradził, zniechęcać do zapłodnienia in vitro, mimo że to jedyna szansa na dziecko, dowodzić, że nieuczciwe metody zarabiania pieniędzy zawsze niszczą człowieka, nawet jeśli są jedynym sposobem utrzymania rodziny.

Mam wrażenie, że słowa, które skierował Jezus do apostołów po uciszeniu burzy, dziś trafiają do mnie w liczbie pojedynczej: "Dlaczego bojaźliwy jesteś? Jakże ci brak wiary". Może powinienem wierzyć, że skoro na słowo Jezusa "wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza", a Jahwe "bramą zamknął morze, gdy wyszło z łona wzburzone", to ma moc uciszyć również burzę, która narasta w sercu człowieka dotkniętego nieszczęściem. Podziwiam Jana Pawła II, który opisując bestialskie dwudziestowieczne totalitaryzmy, pisze, że Bóg wyznaczył im miarę czasu, w której mogły istnieć. Nie potrafię wobec takiej wiary stawiać pytania, dlaczego to skondensowane okrucieństwo, które zmiażdżyło tyle istnień ludzkich i tylu ludzi odwiodło od Boga, mogło w ogóle zaistnieć.

Dziś, milcząc wobec ludzkiego nieszczęścia, wierzę zaledwie, że Bóg kiedyś odpowie na wszystkie pytania i zamilkną burze w ludzkich sercach. Wierzę, że kiedyś przytuli każdego nieszczęśnika ogarniętego zamętem i wyciszy wszystkie pytania pełną bezpieczeństwa miłością. Wierzę, że dotknie każdego człowieka takim pokojem, że już o nic nie będzie chciał pytać. Tylko że dziś jestem małej wiary, bo nie potrafię odpowiadać na ludzkie pytania. Jestem bojaźliwy, bo nie obiecuję wiecznego pokoju, gdy słyszę, że niebo jest nieuchwytne, a ziemia boleśnie konkretna, milczę, gdy słyszę, że życie jest jedno i wyraźniejsza jest doczesna niż eschatologiczna nadzieja.

Tak trudno mi uwierzyć, że rozszalałe morze jest zaledwie znakiem żywiołu tego świata, który zwala na człowieka nieszczęście, i może zostać uciszone jednym słowem. Tak trudno mi uwierzyć, że Stwórca nieba i ziemi ma moc uciszyć burze, które szaleją w sercach zmiażdżonych losem i wołających do milczącego Boga. Czytam, że "to, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe", a tak trudno mi uwierzyć, że już dziś Jezus czyni człowieka nowym stworzeniem, "które żyje nie dla siebie".

Nie wiem, czy to, że nie budzę Jezusa, nie zamęczam go moim nieustannym wołaniem, licząc, że kiedyś sam poradzi sobie z człowieczym bólem, jest wyrazem mojego lenistwa czy zawierzenia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2006