Wybory w Rosji to spektakl. Do roli „tego drugiego” właśnie zatrudniono nowego aktora. Kim jest Władisław Dawankow?

Kremlowscy inżynierowie dusz właśnie wyeliminowali Borysa Nadieżdina z kampanii prezydenckiej. Jego następca wie, że nie może wyrosnąć wyżej niż buty Putina.
w cyklu Rosyjska Ruletka

15.02.2024

Czyta się kilka minut

Władisław Dawankow w drodze do Państwowej Komisji Wyborczej, by zarejestrować swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich w Rosji. Moskwa, 25.12.2023 / fot. Alexander Zemlianichenko/Associated Press/East News
Władisław Dawankow w drodze do Centralnej Komisji Wyborczej, by zarejestrować swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich w Rosji. Moskwa, 25 grudnia 2023 r. / Fot. Alexander Zemlianichenko / Associated Press / East News

Najpierw kilka słów o epizodzie z Borysem Nadieżdinem. Można założyć, że odpowiedzialni za przeprowadzenie „wyborów” urzędnicy Kremla dopuścili na wstępnym etapie polityka spoza grupy trzymającej władzę, aby uwiarygodnić przekaz o rzeczywistej alternatywie dla Putina. Bez akceptacji ludzi zawiadujących przygotowaniami do marcowego spektaklu nikt nie może się samodzielnie wspiąć na scenę. 

Na samym początku kampanii przekonała się o tym regionalna aktywistka i dziennikarka Jekatierina Duncowa. Po tym jak wygłosiła kilka słów krytyki pod adresem Putina i jego agresywnej polityki, ujęła się za niesłusznie skazanymi opozycjonistami i oznajmiła, że jest przeciwko wojnie, została wezwana do prokuratury, a konto, na którym chciała gromadzić pieniądze na kampanię, zostało zablokowane. Już w grudniu 2023 r. Centralna Komisja Wyborcza (CKW) oznajmiła, że złożone przez Duncową dokumenty zawierają liczne błędy, i odmówiła zgody na rejestrację, nie dopuszczając jej tym samym nawet do zbierania podpisów. Prokremlowskie tuby propagandowe hałaśliwie obszczekały Duncową, a posądzenie jej (bez żadnych dowodów) o korzystanie z pomocy finansowej emigracyjnego opozycjonisty i miliardera Michaiła Chodorkowskiego ostatecznie przypieczętowało los śmiałej kandydatki. I Duncowa zniknęła ze sceny. Jak pisałam w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego”, Nadieżdinowi pozwolono na odegranie większej roli.

Nadieżdin wszedł do gry miękko, bez ostrych wypowiedzi. Ale nawet niekonfrontacyjne sformułowania dotyczące chęci zakończenia wojny w Ukrainie czy uwolnienia opozycjonistów siedzących w łagrach wystarczyły, by zaktywizować tę część elektoratu, która nie chce głosować na Putina. Pod sztabami Nadieżdina ustawiły się długie kolejki ludzi pragnących złożyć podpis na listach poparcia (na marginesie: kolejek pod sztabami Putina nikt na oczy nie widział; do CKW przywieziono pudła zawierające podobno 2 mln podpisów, niektórzy spekulowali, że pudła były puste).

Bez ryzyka

Zdjęcia kolejek „za Nadieżdina” trafiły nie tylko do rosyjskich, ale i światowych mediów i ożywiły zainteresowanie nudnym oficjalnym przedstawieniem. Popularność polityka rosła, on sam z każdym dniem się rozkręcał – m.in. udzielał wywiadów, w których opowiadał się za zakończeniem wojny. Zebrał ponad 200 tys. podpisów w całym kraju. Do rejestracji w charakterze kandydata wystarczy 100 tys. i tyle ich złożono. Przy dopuszczalnym limicie 5 proc. nieważnych podpisów CKW zakwestionowała 15 proc., czasem pod mocno naciąganymi powodami. Np. literówka w nazwie miasta Rostów nad Domem (zamiast Donem) wystarczyła, aby taki podpis wyeliminować.

Klamka zapadła: Nadieżdin nie wystartuje. Decydenci odpowiedzialni za bezkolizyjny przebieg „wyborów” wolą nie ryzykować – ranking niszowego polityka zaczął zbyt szybko i zbyt niepokojąco rosnąć. Zamawiane przez jego sztab sondaże dawały mu nawet 10 proc. poparcia. Pozostali kandydaci nie stanowią zagrożenia dla założonych w planie 80 proc. dla Putina.

Nadieżdin przyjął decyzję Komisji spokojnie, zapowiedział dalsze kroki prawne: odwołanie do sądu i przejście całej procedury odwoławczej, choć oczywiście nic to nie zmieni. Co teraz zrobi polityk? Obserwatorzy podpowiadają, że powinien założyć własną partię, wystartować w wyborach do Dumy lub przynajmniej zaistnieć w regionalnych legislaturach. Czy taki projekt będzie po myśli Kremla – czas pokaże. Na razie widać, że eksperyment z dopuszczeniem do zbierania podpisów okazał się dla kremlowskich urzędników nieudany i być może Nadieżdin zostanie „uspokojony”.

Jak? Kapłan kremlowskiej propagandy Władimir Sołowjow w swoim programie telewizyjnym niby żartem powiedział: „Trzeba publicznie podziękować Borysowi Nadieżdinowi za to, że przekazał CKW listę przeciwników władzy, agentów wpływu, wrogów ludu, współpracowników służb Ukrainy, pozostałych jeszcze zwolenników Nawalnego. Teraz organy będą się temu przyglądać”. Politolog Igor Jakowienko tak ocenił tę sytuację: „Najpierw pomyślałem, że to niemożliwe, że tak nie może się stać. Przecież i tak rosyjskie władze mają dokładną ewidencję obywateli. Ale potem przypomniałem sobie przykład Białorusi: tam podpis złożony na listach poparcia dla Swiatłany Cichanouskiej stał się po sfałszowanych wyborach powodem prześladowań, ludzie trafili za to do więzienia”. Nawet jeśli podpis „za Nadieżdina” nie stanie się powodem aresztowań, to może być narzędziem zastraszenia tej części elektoratu, która pokazała, że nie chce Putina.

Władisław drugi

Kto zajmie opuszczone przez Nadieżdina miejsce „tego drugiego”? 10 lutego związana z Kremlem sondażownia WCIOM opublikowała pierwszy ranking kandydatów: listę otwiera Władimir Putin z 75-procentowym poparciem, na drugim miejscu znajduje się Władisław Dawankow z partii Nowi Ludzie z 5-procentowym poparciem, dwie pozostałe pozycje zajęli bezbarwni koncesjonowani kandydaci z ramienia Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (Leonid Słucki) i Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (Nikołaj Charitonow) – po 4 procent.

Nazwisko Dawankow nie było dotychczas obecne na politycznej giełdzie. To jeden z członków kierownictwa partii Nowi Ludzie, ulepionej na polityczne zamówienie przed „wyborami” do Dumy w 2021 r. Miała ona przyciągnąć do urn tych obywateli, którzy nie mogą już patrzeć na wiecznie okupujących swoje kanapy ludzi z koncesjonowanej opozycji. Na czele postawiono sprawdzonego towarzysza z kremlowskiego projektu Ogólnorosyjski Front Narodowy, Aleksieja Nieczajewa. Projekt się powiódł – partia przekroczyła próg wyborczy i zdobyła kilkanaście mandatów… i nic nie zmieniła – Nowi Ludzie wtopili się w układ, postawili swoją kanapę w wygodnych przedpokojach władzy i tyle. Są lojalni, poparli agresję na Ukrainę, choć nie są prymusami w Z-patriotycznych inicjatywach.

Z tej magmy wychynął Władisław Dawankow. Po utrąceniu Nadieżdina stał się dla części niechętnego wojnie elektoratu kandydatem możliwym do zaakceptowania, stąd zapewne nieoczekiwany wzrost jego notowań do 5 proc. (wcześniej w sondażu pracowni Russian Field dawano mu 1 proc.).

Zwolennicy Nawalnego o Dawankowie: „taki sam zbrodniarz jak Putin”

Przeciwko kandydaturze Dawankowa wypowiedział się przedstawiciel grupy Nawalnego (działającej za granicą): „Dawankow to krymnaszysta, który głosował za aneksją, niczym nie różni się od Putina, taki sam zbrodniarz wojenny”. Sam Nawalny, więziony w łagrze za kręgiem polarnym i z rzadka mający sposobność kontaktu ze światem zewnętrznym, wpadł na pomysł, aby 17 marca, gdy ma się odbyć głosowanie, ludzie przybyli pod lokale wyborcze w samo południe i w ten sposób wyrazili sprzeciw wobec spektaklu „wyborów Putina” i uzurpacji przez niego władzy. Teraz politolodzy mają pożywkę do komentarzy: czy to coś da, czy to ma sens, czy ktokolwiek posłucha tego wezwania itd.

Co dziś dzieje się w Rosji? Czy ten kraj da się zrozumieć? Jaka przyszłość go czeka? Co czwartek zapraszamy do autorskiego serwisu Anny Łabuszewskiej, ekspertki ds. rosyjskich.

Wróćmy do Dawankowa. Ma 39 lat. To nie jest z punktu widzenia Kremla walor. Zanim wystartowała kampania wyborcza, mówiono, że preferowani są kandydaci starsi, aby na ich tle Putin nie wyglądał jak dziaders. Chociaż i tak wygląda. Jedyną kampanią polityczną, którą do tej pory Dawankow prowadził, były wybory mera Moskwy w 2023 r., zdobył wtedy 5 proc. głosów. Od 2021 r. jest deputowanym do Dumy Państwowej. Zanim został wiceprzewodniczącym partii Nowi Ludzie, udzielał się w kremlowskich inicjatywach wspomagania biznesu (m.in. rozdawał kremlowskie granty), w karierze pomagał mu stryj, Aleksandr Dawankow, potentat w branży kosmetycznej. Koledzy mówią o nim: umie zarabiać pieniądze i dobrze wypada, gdy trzeba zrobić prezentację. Otacza się swoimi podopiecznymi z kremlowskich projektów, którzy są biegli w PowerPoincie. I też dobrze wypadają.

Podczas spotkań z wyborcami obiecuje się zająć programami socjalnymi, jak żywienie uczniów w szkołach czy podniesienie jakości usług komunalnych (tematy dobre w kampanii do rady dzielnicy, a nie kampanii prezydenckiej), oraz mechanizacją rolnictwa, innowacjami, informatyzacją i robotyzacją. O wojnie wypowiada się ostrożnie, ani na jotę nie wychodzi poza wyznaczone ramy.

Jak piszą komentatorzy, rywale Putina nie mogą wyrosnąć ponad poziom jego obuwia. Władisław Dawankow też wie, że jeśli chce wziąć udział w rosyjskich „wyborach”, musi skakać odpowiednio nisko.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej