Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prześladowania nazwał „niedopuszczalną zbrodnią” i wołał o pomoc dla tych, których się „prześladuje, wypędza z kraju, zabija, ścina tylko dlatego, że są chrześcijanami. Są oni naszymi współczesnymi męczennikami, i są – można rzec – liczniejsi niż w dawnych epokach. Pragnę, by wspólnota międzynarodowa nie przyglądała się biernie i w milczeniu tej niedopuszczalnej zbrodni, która jest niepokojącym łamaniem najbardziej elementarnych praw człowieka. Naprawdę nie chcę, by wspólnota międzynarodowa odwracała od tego wzroku”.
Słów Franciszka słuchało w Niedzielę Wielkanocną 50 tys. ludzi zgromadzonych na placu św. Piotra i miliony telewidzów.
Papież niewątpliwie pozostawał pod wrażeniem terrorystycznego ataku somalijskiej organizacji dżihadystów Al-Szabab na uniwersytecki kampus Garissa (Kenia), w którym śmierć poniosło 147 osób, a napastnicy przed dokonaniem morderstwa zwolnili wyznawców islamu (zob. tekst Pawła Leskiego w dziale Świat).
Jednak papież mówił o wszystkich prześladowaniach chrześcijan: w Korei Płn., Somalii, Iraku, Syrii, Afganistanie, Sudanie, Iranie, Pakistanie, Erytrei, Nigerii – by wymienić 10 krajów, w których, według danych Open Doors (międzywyznaniowa i międzynarodowa organizacja udzielająca pomocy chrześcijanom prześladowanym za wiarę w Jezusa), chrześcijanie są prześladowani najbardziej. Siedem z nich to państwa zamieszkane głównie przez muzułmanów, a na terenie wielu z nich działają zbrojne organizacje islamskich ekstremistów.
Obojętność wobec prześladowań chrześcijan, „odwracanie wzroku”, bierność i milczenie społeczności międzynarodowej, o których mówił Franciszek, oznacza przerażającą samotność prześladowanych. Porównajmy choćby światowe reakcje na zamach na Garissę i na zamach na „Charlie Hebdo”.
W Paryżu, niestety, uśmiercono dziesięciu redaktorów pisma, o którym od dawna było wiadomo, że jest na celowniku terrorystów. W Garissie okrutną śmierć poniosło 147 młodych ludzi. Reakcja opinii światowej była odwrotnie proporcjonalna do wymiarów zbrodni.
Papież mówił o duchowej łączności: dziś pamiętamy o tych, którzy cierpią za wiarę. Z własnych doświadczeń wiemy, jaką wagę ma każdy znak solidarności i czym jest poczucie osamotnienia w niedoli.
Oczywiście odwoływanie się do polskich doświadczeń wymaga zachowania proporcji. Znoszone przez nas szykany, dyskryminacja Kościoła i ludzi wierzących w czasach PRL-u, nawet zamordowanie kilku księży trudno porównywać z terrorem wymienionych wyżej krajów. Wspólna jest niepewność jutra i poczucie stałego zagrożenia. Jednych doprowadzało ono do paranoicznego lęku, drugich prowokowało do tym energiczniejszej, ryzykownej działalności, innych wreszcie, chyba większość, paraliżowało, prowadziło do pilnego przestrzegania wymagań reżimu, aż po współpracę z władzami włącznie. A przecież doprawdy trudno nasze doświadczenia uznać za znoszenie prześladowań.
Apel papieża jest wezwaniem nas wszystkich i społeczności międzynarodowej do otrząśnięcia się z bierności, do nieodwracania wzroku od strasznej rzeczywistości prześladowań. Nie wzywa do zderzenia cywilizacji ani do świętej wojny, która zwykle staje się wojną w bardzo ziemskich interesach państw bogatych. Głos Franciszka jest głosem tych, których głosu nie chcemy słuchać. Stawia przed nami straszny obraz świata, którego ani odwracaniem oczu i zatykaniem uszu, ani wykrętnym językiem dyplomacji się nie zmieni. ©℗