Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PKP Intercity bije rekordy. Spółka najpierw ogłosiła, że w 2022 r. przewiozła 59 mln pasażerów (o 10 mln więcej niż w najlepszym dotychczas 2019 r.), ale już dwa dni później poinformowała o kolejnej podwyżce cen biletów. Najmocniej odczują ją pasażerowie pociągów ekspresowych i EIP (pendolino) – za przejazd zapłacą ponad 17 proc. więcej. Od 11 stycznia za podróż do Warszawy z Gdańska, Krakowa czy Katowic zapłacimy 199 zł. Wzrosną opłaty za przewóz roweru i psa.
Kolej tłumaczy podwyżkę rekordowymi cenami energii oraz inflacją, ale prawda jest bardziej złożona. PKP Intercity ma faktyczny monopol na przewozy dalekobieżne w Polsce, co nie sprzyja obniżaniu cen. Zupełnie inaczej jest np. w Czechach, gdzie za przejazd z Ostrawy do Pragi (356 km) najwyższa cena biletu (bez promocji) to ok. 110 zł. Drugim aspektem jest polityka państwa, dzięki której mamy jedne z wyższych opłat za korzystanie z torów w Europie, ale jednocześnie utrzymujemy ogromną sieć bezpłatnych autostrad (zwanych u nas drogami ekspresowymi). Na prawie rok zniesiono VAT na paliwa, ale dalekobieżnych pociągów nie objęły żadne ulgi w ramach tarczy antyinflacyjnej.
Szkoda, że państwo, w którym ludzie ewidentnie chcą jeździć pociągami (najmniej emisyjnym środkiem transportu), jest tak mocno skoncentrowane na samochodach. Dla porównania: w Niemczech właśnie wprowadzono miesięczny bilet na transport publiczny w całym kraju za 49 euro. To niewiele więcej niż jeden przejazd Warszawa–Kraków. ©℗