Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Był 17 września, 50 lat temu. Już od pewnego czasu młodzi pracownicy naukowi i studenci z Krakowa chodzili na górskie wycieczki z ks. Karolem Wojtyłą, czyli “Wujkiem". Tym razem dziesięcioro spośród nich, przywędrowawszy wieczorem z Babiej Góry do Klikuszowej, podjęło nocną wspinaczkę na Turbacz. Spali w szałasie na sianie. Rano, jak zawsze, Msza święta. Odprawiał ją “Wujek" różnie: w przypadkowych kaplicach i kościołach, czasem w izbach, gdzie nocowali, ale tu był tylko szałas. Za ołtarz posłużyła deska we drzwiach podparta kopką siana - i pierwszy raz, na tyle lat przed soborem, liturgia twarzą do zgromadzonych, choć jeszcze łacińska. Przechodzący górale przyłączyli się do modlitwy.
Niemal dokładnie w pięćdziesięciolecie tamtej Mszy, 13 września br., na tym samym miejscu świętowano jubileusz pontyfikatu “Wujka". Szałasu już nie ma, ale powstał pomnik: szałasowe wrota z ołtarzem, papieski krzyż, głaz upamiętniający tamten dzień. Dokoła ołtarza żyjący jeszcze uczestnicy tamtej wyprawy i ich rodziny, wielu ludzi z podobnych wypraw (upamiętnionych w książce “Zapis drogi"), przyjaciele ze środowisk akademickich, twórczych, zaproszeni pielgrzymi, przygodni turyści. A także i przede wszystkim: pracownicy schroniska na Turbaczu, goprowcy, górale, regionalni działacze. Bo ów jubileuszowy Turbacz to zasługa grupy ofiarnych ludzi z Krakowa i regionu. Wszystko tu było darem: miejsce na hali, projekt i wykonanie pomnika, oprawa uroczystości. A także terenowy transport dla wszystkich, którzy dziś już sami nie zdobyliby Turbacza. Koncelebrowali Mszę św. kapłani z Krakowa i Gorców, wśród nich ks. Kazimierz Krakowczyk, opiekun Kaplicy Pasterskiej na Turbaczu. W kazaniu i modlitwach wspominano ks. Józefa Tischnera. Bp Stanisław Dziwisz nadesłał z Watykanu błogosławieństwo Ojca Świętego. Bliskość Słowacji i obecnego właśnie na niej Jana Pawła II wyczuwalna była pod szczytem gorczańskim dosłownie na wyciągnięcie ręki.