Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Michaelita oskarżony o nadużycia seksualne dokonane na nieletnich na Dominikanie i w Polsce, został przeniesiony do stanu świeckiego. Informacje te potwierdził rzecznik michaelitów ks. Tadeusz Musz.
Obecnie już były zakonnik został przeniesiony do stanu świeckiego na własną prośbę, którą wystosował do Kongregacji Nauki Wiary dwa miesiące temu. Odpowiedź w formie dekretu przenoszącego do stanu świeckiego przyszła 27 lutego. Ale aby nabrała mocy prawnej, musiała zostać przyjęta przez ks. Wojciecha G.. Niedawno została ona mu dostarczona do aresztu. W chwili jej podpisania Wojciech G. przestał być zakonnikiem.
Na pytanie o komentarz, ks. Musz odpowiedział: – Dla zakonu każda rzecz związana z tym tematem jest bardzo bolesna.
Skazany na 7 lat
Wojciech G. został skazany przez wołomiński sąd na siedem lat pozbawienia wolności. Były duchowny wniósł o dobrowolne poddanie się karze za molestowanie nieletnich na Dominikanie i w Polsce. Ma on też zapłacić zadośćuczynienie ośmiu pokrzywdzonym - w sumie 155 tys. Sąd zakazał też Wojciechowi G. zbliżania się do pokrzywdzonych oraz pracy z młodzieżą na okres 15 lat. Oskarżony nie został doprowadzony w środę do sądu; przebywa on w areszcie.
Uzasadnienie wyroku utajniono.
Komentarz Michała Kelma:
Sprawiedliwości stało się zadość
Dziś Sąd rejonowy w Wołominie skazał na 7 lat pozbawienia wolności Wojciecha G., byłego zakonnika, oskarżonego o 10 przestępstw na tle seksualnym: Prokuratura zarzuciła Wojciechowi G., dopuszczenie się współżycia seksualnego z osobą, która nie ukończyła 15 roku życia, szereg czynów kwalifikowanych jako tzw. inne czynności seksualne, posiadanie pornografii z udziałem dzieci oraz nielegalne posiadanie broni.
Zakończenie tego postępowania wyrokiem, który w tej formie zapewne się uprawomocni (zgodnie z prawem po siedmiu dniach), to sukces Prokuratury, tym istotniejszy, że do popełnienia części czynów doszło na dalekiej Dominikanie. To także czytelny sygnał, że nowoczesne metody śledcze i zdobycze kryminalistyki nie pozwalają sprawcom czuć się bezpiecznie.
To także sukces zakonu michaelitów: wszyscy pamiętamy wywiad w TVP z Wojciechem G., w którym występując w koloratce, deklarował swoją niewinność. Przekonanie takiego człowieka do złożenia wniosku o laicyzację, bywa bardzo trudne, o czym sam wielokrotnie się przekonałem. Z pewnością do tego sposobu odejścia ze stanu duchownego ktoś musiał Wojciecha G. namówić, przekonać i pewnie uczynił to jeden z jego współbraci. Nie sposób nie dostrzec również bardzo sprawnego przeprowadzenia procedur kościelnych, co zadaje kłam forsowanym przez niektóre media opiniom, iż sprawy te charakteryzują się przewlekłością postępowania w Watykanie.
Charakter tej sprawy pokazuje, jak trudne jest wykrywanie skłonności pedofilskich u kandydatów na duchownych: pierwsze z zarzucanych czynów zostały popełnione przez oskarżonego w niedługim czasie po otrzymaniu święceń kapłańskich, co wskazuje na to, iż osoby odpowiedzialne za formację nie dostrzegły pedofila w alumnie Wojciechu G. Nie stawiam formatorom zarzutu, podkreślam tylko, jak wiele krzywdy i bólu może oszczędzić dzieciom skuteczna formacja, w ramach której dostrzeże się takie, a nie inne preferencje kandydata do kapłaństwa i usunie go z seminarium. Troska o pogłębianie wiedzy na temat pedofilii powinna ciągle towarzyszyć osobom odpowiedzialnym za formację przyszłych duchownych.
Sam wymiar kary jest wynikiem konsensusu zawartego pomiędzy oskarżonym, Prokuraturą i co najważniejsze – pokrzywdzonymi. Zapewne pojawią się głosy, że wobec możliwości orzeczenia kary 15 lat pozbawienia wolności w tej sprawie, 7 lat to zbyt mało, a oskarżony jest traktowany zbyt łagodnie i korzysta z jakiejś formy uprzywilejowania. Przestrzegam przed takim stawianiem sprawy, bowiem skoro pokrzywdzeni, działający racjonalnie, bo wsparci przez profesjonalnych pełnomocników, wyrazili zgodę na taki wymiar kary, to znaczy, iż jest on słuszny. To właśnie pokrzywdzeni posiadają najważniejsze moralne prawo do oceny wymiaru kary, a skoro go nie kwestionują, warto uszanować ich wolę. Nie wolno zapominać, że udział w procesie i ponowne składanie zeznań oznacza zazwyczaj retraumatyzację u ofiar, należy zatem uczynić wszystko, aby chęć słusznej odpłaty za wyrządzone zło, nie przysłoniła nadrzędnej wartości jaką jest życie i zdrowie pokrzywdzonych.
Sąd orzekł również na podstawie art. 39 pkt 2 a kpk zakaz prowadzenia działalności związanej z wychowaniem, leczeniem, edukacją małoletnich lub opieką nad nimi na okres 15 lat – to maksymalny czas na jaki pozwala polskie prawo, niemniej należało by rozważyć nowelizację kodeksu karnego, tak, by wobec tzw. pedofilów preferencyjnych można było orzekać taki zakaz dożywotnio. Zasądzona na rzecz pokrzywdzonych kwota zadośćuczynienia na pewno nie przywróci im zdrowia, ale stanowi realną wartość tym samym nie można jej uznać za rażąco niską.
Pozostaje mieć nadzieję, że nie zawiedzie system penitencjarny i doprowadzi do resocjalizacji oskarżonego – tak, aby nie skrzywdził już żadnego dziecka.