Więzienne wizje

Spotkania sztuki dawnej i współczesnej są potrzebne i pożądane z wielu powodów. Sztuka zmieniając się, trwa, zdobywając kolejne obszary.

21.08.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Wystawa według pomysłu Hanny Wróblewskiej to nieczęsty nad Wisłą przykład prezentacji na najwyższym poziomie, gdzie o lepsze walczą wizja kuratora i świetna realizacja plastyczna, autorstwa Jarosława Kozakiewicza. Ta całość ma wielką siłę przekonywania.

W celi jak na scenie

Panoptykon, którego pomysłodawcą był Eremy Bentham, to rodzaj architektonicznej utopii w czystej, nie dającej się spełnić formie. Miała to być budowla na planie centralnym z wieńcem pomieszczeń obiegających umieszczoną pośrodku wieżę strażniczą. Jeden strażnik mógłby kontrolować wszystkie pomieszczenia.

Zasada panoptykonu mogła zostać zastosowana zarówno do budowli więziennych, jak i szpitalnych czy fabrycznych - wszędzie tam, gdzie wymagany jest nieustanny dozór. Wystawienie na nieustanny ogląd przywołuje skojarzenia z teatrem. Więzień niemal natychmiast staje się aktorem, zaś cela - rodzajem żałosnej, miniaturowej sceny. Niejednokrotnie dochodzi na niej do wielu okrutnych zdarzeń, dziś łatwo utrwalanych dzięki kamerom wideo.

Role miejsc usankcjonowanych wiekowymi doświadczeniami ulegają jednak zamianom. Dwa lata temu, podczas wrocławskiego festiwalu Dialog, grupa teatralna z Brazylii pokazała w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Wołowie drastyczne w swym naturalizmie przedstawienie z udziałem więźniów. Na efekty tego eksperymentu nie trzeba było zbyt długo czekać: rok później doszło tu do buntu. Czyżby sztuka miała aż tak sprawcze działanie?

Więzienie jako kaprys

Więzienia, zanim jeszcze stały się przedmiotem poważnego namysłu architektonicznego, zyskały już niezwykłe, wizyjne spełnienie plastyczne - “Carceri" Giovanniego Batistty Piranesiego. ,,Więzienia" powstały na początku lat 40. XVIII wieku, u samego początku jego długiej drogi artystycznej. Zrealizował je tuż po trzech pierwszych cyklach, których tematem były architektura i perspektywa, rzymskie widoki i budowle triumfalne. W tym czasie stworzył też kilka grotesek. Wszystko to natychmiast wyznaczyło nieogarnialne umiejętności młodego artysty.

Był wenecjaninem, o czym często się zapomina, bo w jego pracach najczęściej pojawia się Rzym. Jednak to właśnie sztuka Wenecji, a zwłaszcza jej grafika, wywarły na młodym architekcie wielkie wrażenie. “Jego prace są syntezą dokonań Marieschiego, Canala, Belotta i Tiepola" - pisała Jolanta Talbierska. Najwięcej zawdzięcza grafikom ostatniego z wymienionych tu twórców z serii “Scherzi di fantazia" i “Capricci". Nie chodzi o związki formalne, a jedynie o oswobodzenie wyobraźni, która w przypadku Piranesiego podążała w kompletnie innych kierunkach niż u Tiepola. Artysta uczył się również scenografii, prawdopodobnie u Francesca Bibieny, a to już widać ponad wszelką wątpliwość, bo najważniejszym zadaniem tej sztuki jest mylenie naszych zmysłów.

U Piranesiego, podobnie jak u Tiepola, trudno wskazać konkretne miejsca inspiracji czy jednoznacznych odniesień. Jednak w wielokrotnych skrętach przestrzeni można odnaleźć motyw Ponte Rialto, kolumn z Piazza di San Marco czy spiralnych schodów z Contarini del Bovolo.

“Carceri" najlepiej mieszczą się w gatunku nazywanym capriccio. Po polsku określa się go jako kaprys, a to budzi dość nieszczęśliwe skojarzenia z rozkapryszeniem. Tymczasem w dziejach sztuki capriccio, począwszy od XVI w. robiło fantastyczną karierę, by największą doskonałość osiągnąć z końcem XVIII wieku, w graficznych cyklach Goyi, ze słynnymi “Caprichos" na czele.

W Zachęcie pierwsza sala z “Carceri" Piranesiego robi znakomite wrażenie: wydobywane z ciemności precyzyjnym, punktowym światłem, same w sobie ciemne, pojawiają się tajemniczo i sugestywnie, wciągając nas w imaginacyjny świat opresji. Nie ma scen drastycznych, opresyjna staje się sama przestrzeń. Załamywana po wielekroć, wydaje się męcząca poprzez swoją niepoznawalność, skomplikowanie i nieogarnialność. Postaci ludzkie pojawiają się rzadko i nie niosą ze sobą szczególnie istotnych znaczeń.

Akwaforty można poprawiać. Piranesi po dwudziestu latach od chwili ukończenia cyklu znacząco go poprawił. Prace zyskały na posępności i bardzo ściemniały, straciły też sporo z charakteru architektonicznego capriccio. Przybyło narzędzi tortur, więzienność w codziennym rozumieniu została wzmocniona. Widać i świat stał się bardziej posępny.

Projekt przyszłości

W następnej sali wątpliwości, co do charakteru warszawskiej wystawy, znikają zupełnie. Piętrzące się ku górze żelazne prycze - pomysł Mony Hatoum, Libanki mieszkającej w Londynie - mają świetną rzeźbiarską formę, ale zarazem odpowiednią dozę niepokoju. To “Kwatery" z 1996 r. Łatwo o pytanie, jak wysoko mogą się piąć owe prycze. W jakimś sensie blisko im do uciekających perspektywicznych przestrzeni Piranesiego. Jednak jeszcze bliżej do więziennej celi. Sprawiają wrażenie, jakby stamtąd właściwie zostały sprowadzone.

Obok pokazywany jest film Haruna Farocki’ego (2000). Powstał z użyciem kamer więziennych. Opowiada o podjęciu decyzji o zaprzestaniu strzelania do więźniów uczestniczących w bójce - do niedawna było to obowiązującą praktyką. Ważnym tematem jest tu również współczesna wszechobecność kamer. I znów stajemy się przypadkowymi aktorami, chwilowymi głównymi bohaterami najczęściej nieistotnych rejestracji wideo.

Jarosław Kozakiewicz pokazał kolejną więzienną utopię inspirowaną benthamowskim panoptykonem, tym razem w wersji wideo. To jest projekt przyszłości. Idealne więzienie orbituje wokół Ziemi, ma kształt obręczy i wewnętrzną strukturę plastra miodu. Dociera doń światło i obraz naszej planety. Jak napisał autor w komentarzu towarzyszącym projekcji, “zarówno widok Ziemi, jak i brak grawitacji, miały się przyczyniać do odnowy moralnej więźniów". Jednak na skutek rozwoju technologii i opanowania przez roboty “procesów replikacyjnych i ewolucyjnych" “zapanował powszechny ład", a “budowa więzienia stała się bezcelowa".

Socjologia architektury

O zniewoleniu, ale nie o więzieniu opowiada filmowa praca Austriaka Markusa Schwinwalda “Krucjata dziecięca" (2004). Grupa dzieci podąża w takt pieśni Beniamina Brittena za dziwną, wielką marionetą o zmieniającej się twarzy. Ich ubranka przypominają modę z lat 30. lub 40. Przechodzą przez miasto - austriackie lub niemieckie. Pieśń trwa, grupa, coraz liczniejsza, oddala się od miasta.

Behrouz Mehri w fotograficznej instalacji “Irak dzisiaj" (2004) odwołuje się do największego więziennego skandalu początków XXI w., do Abu Ghraib. Pokazywany jest także materiał powstały przy okazji realizacji filmu Artura Żmijewskiego “Początek", przygotowanego na tegoroczne weneckie Biennale (pisałem o nim w ,,TP" 26/05). Eksperyment Zimbardo, do którego odwołał się Żmijewski, znów stał się aktualny - i to właśnie w związku z aferą w irackim więzieniu, gdzie role winnych i niewinnych uległy gwałtownym zamianom.

Bezpośrednio do kwestii architektury więziennej odnoszą się projekty Rema Koolhaasa, autora przebudowy holenderskiego panoptykonu więziennego Koepel (po holendersku kopuła) w Arnhem. Ważna jest namacalna obecność architektury, która będąc tu wiodącą sztuką, na wystawie pozostaje właściwie nieobecna. Dobrze więc, że sprowadzono makiety Koepel.

Do projektów architektonicznych, makiet, budowli, odnoszą się prace brytyjskiego duetu artystycznego Langlands & Bell. “Architektoniczne makiety, reliefowe plany i nieskazitelnie wykonane modele istniejących budynków" to typowe ich dzieła, które w istocie zajmują się problemami współczesnych społeczeństw. To socjologia przełożona na język form architektonicznych.

Świat na nowo

Znakomitym i zaskakującym dopełnieniem dzieł wystawy jest aranżacja przestrzeni. Nie tylko odpowiednią oprawę dano poszczególnym dziełom, ale jeszcze dopełniono wolną przestrzeń instalacjami więziennymi w charakterze. Główną rolę grają jarzeniówki i druciane siatki. Do tego dochodzą starannie prowadzone olejne lamperie w przykrych kolorach.

Wystawa to rodzaj intelektualnego dyskursu na wyjątkowym wręcz poziomie. Dyskursowi służy dodatkowo zawartość niewielkiego formatem katalogu towarzyszącego wystawie. Znajdziemy w nim pierwszy przekład na język polski tekstu Aldousa Huxleya “Więzienia", poświęconego cyklowi Piranesiego. Wybitne walory poznawcze ma również rozprawa Gabrieli Świtek pt. “Aneks do księgi V. O zasadach projektowania więzień".

Margueritte Yourcenar, autorka znakomitego eseju pt. “Czarny mózg Piranesiego" napisała: “Cokolwiek by nie myślał autor »Carceri« o ich metafizycznych niemal implikacjach, wśród wypowiedzi Piranesiego znajdujemy zdanie, rzucone niemalże dla żartu i wskazujące wyraźnie, że zdawał sobie sprawę z demonicznych cech własnego geniuszu: »Potrzebuję wielkich idei i myślę, że gdyby kazano mi zaprojektować świat na nowo, miałbym szaleńczą odwagę podjąć się tego zadania«".

“Panoptykon. Architektura i teatr więzienia"; Kurator: Hanna Wróblewska; projekt ekspozycji: Jarosław Kozakiewicz; Zachęta Narodowa Galeria Sztuki 28.06 - 28.08. 2005.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2005