Więzienne listy Gai i Jacka

Jacek Kuroń (Warszawa, areszt na Rakowieckiej, 21 marca 1965): Maleńka. No więc pierwszy list. Jak tu jest? No, trudno powiedzieć, że dobrze, ale w każdym razie można żyć. Jem (na koszt państwa), śpię (w państwowej pościeli), palę (sąsiedzi z celi mają papierosy) no i oczywiście prowadzę bardzo miłe konwersacje z funkcjonariuszami państwowymi. Traktujmy tę historię jak mój urlop. (...) Może powiesz Maćkowi [5-letniemu wówczas synowi Kuroniów - KB], że jestem w wojsku. Obiecuję, że po powrocie opowiem mu długą i ciekawą historię o dalekich podróżach.

Jacek Kuroń pierwszy raz trafił za kraty 20 marca 1965 r. po napisaniu z Karolem Modzelewskim “Listu otwartego do członków PZPR", w którym przeanalizowali konflikt między klasą robotniczą a partyjną biurokracją w PRL i zgłosili postulat ustroju opartego na samorządach pracowniczych. W sumie w PRL-owskich więzieniach spędził 7 lat (nie licząc zatrzymań na 48 godzin). Kwartalnik KARTA (3) publikuje fragmenty więziennej korespondencji Kuronia i jego żony Gai - wybrano je z 435 listów (przechodzących przez cenzurę) i grypsów, które Kuroń złożył w Archiwum Opozycji Fundacji Karta.

Jacek (28 marca 1965): “Tutaj cała sztuka polega na tym, aby żyć czasem teraźniejszym - papierosem, śniadaniem, partią domina. Jak dotąd, udaje mi się ta sztuka (...). Na razie musisz się starać jak najrzadziej myśleć o mnie, jak najmniej czekać".

Gaja (7 czerwca 1965): “Jacek, jest ciężko, bardzo ciężko bez Ciebie, ale dobrze. Nie chciałabym, żeby było inaczej, bo trzeba przecież czuć się człowiekiem, żeby być szczęśliwym. I chyba wybraliśmy prawidłowo, bez uniku i dla nas obojga będzie to jakimś zwycięstwem (...). Przecież doczekamy końca tej sprawy, a potem różnych innych spraw i będziemy się bogacić w przeżycia i wspólne decyzje. Oby zawsze uczciwe; boję się na samą myśl, że mogłoby być inaczej".

Jacek (4 lipca 1965): “Kiedy dostaniesz ten list, będzie już po sprawie i będziemy wiedzieć, jaki wymiar ma nasze czekanie. (...) Początkowo nastawiałem się tylko na to, żeby przetrwać więzienie. Ty kazałaś mi nastawić się na to, żeby jak najwięcej skorzystać (...) Jeśli chodzi o Twoje następne polecenie - gimnastykę, to wykonuję je niezwykle skrupulatnie. Cztery razy dziennie wykonuję wszystkie ćwiczenia, które mi kiedyś poleciłaś (wdechy, nożyce, pompki, skłony - może zalecisz coś więcej)?".

19 lipca 1965 Kuroń został skazany na 3 lata więzienia.

Jacek (25 lipca 1965): “Wczoraj uświadomiłem sobie, że to już dziesięć lat. Dziesięć lat kocham Ciebie. (...) To już dziesięć lat, więc co znaczy dla nas te trochę rozłąki".

Jacek (8 sierpnia 1965): “Mam trzydzieści lat ciekawego życia za sobą, Ciebie i co najmniej drugie tyle nie mniej ciekawego życia przed sobą (...) Zauważ, jak bardzo wypełniasz moje życie, każda sprawa, która stanowi w nim jakąś wartość, łączy się przede wszystkim z Tobą. To chyba jest właśnie recepta na miłość".

Gaja (10 kwietnia 1967): “Zostało nam 11 miesięcy i 9 dni, co oznacza 11 widzeń i listów dwukrotnie więcej i myślę sobie, co mi ogromnie pomaga, że każdy miesiąc: kwiecień, maj, czerwiec będzie ostatnim kwietniem, majem..."

W maju 1967 r. Kuroń wyszedł warunkowo na wolność. W marcu 1968 r. został ponownie aresztowany jako inspirator protestów studenckich - w styczniu 1969 skazano go na 3 i pół roku. Przedterminowo zwolniony we wrześniu 1971 r. W czerwcu 1976 r., kiedy ruszyła akcja pomocy robotnikom represjonowanym po strajkach w Radomiu i Ursusie, dostał wezwanie na szkolenie wojskowe do Białegostoku.

Jacek (Białystok, 7 sierpnia 1976): “Tak okrutnie mi Ciebie brak, tak okrutnie. Zwykle trzymam się za mordę i nie pozwalam sobie, ale teraz trochę puściło".

W maju 1977 r. znowu trafił do aresztu w związku z akcją protestacyjną po śmierci współpracownika opozycji Stanisława Pyjasa. Gaja w tym czasie prowadziła działający od początku Komitetu Obrony Robotników w ich mieszkaniu punkt kontaktowy KOR.

Jacek (areszt na Rakowieckiej, 22 marca 1977): “Znowu listy z daleka, więzienie, wojsko, więzienie i to ma być ten los, który wybrałem. No dobrze, wybrałem sobie, ale z jakiej racji Tobie. (...) Ja to więzienie przeżyję: godnie i dobrze. Mam w tym względzie niezłą rutynę (...) Kiedy wrócę skończą się nasze rozstania raz na zawsze. Nie chcę, nie chcę i już. Tak wygląda moje postanowienie".

W lipcu 1977 r. Kuronia zwolniono na mocy amnestii. 20 sierpnia 1980 r. - kiedy trwały strajki na Wybrzeżu - kolejny raz został aresztowany. Na wolność wyszedł w wyniku Porozumień Sierpniowych. 13 grudnia 1981 r. został internowany. Trzy dni później za kraty trafiła Gaja. Internowano również ich syna.

Gaja (Olszynka Grochowska, 8 stycznia 1982): “Fakt, że jestem internowana, ma z mojego punktu widzenia tylko ten minus, że nie mogę mieć widzenia z Tobą i z Maćkiem oraz że nie mogę troszczyć się o Wasze paczki żywnościowe. (...) Zawsze bałeś się myśli, że kiedyś siądę. Dziś, mając za sobą trzy tygodnie, stwierdzam, że wytrzymam długo".

Gaja (gryps, Łódź, 15 czerwca): “Ku mojemu zaskoczeniu wylądowałam na łóżku szpitalnym z kroplówką w żyle. (...) Marka [Edelmana] zaniepokoił mój kaszel i dla spokoju własnego sumienia wstawił pod RTG (...) Nagle się zakotłowało, lekarka-radiolog uznała, że zdjęcie popsute, zrobiono następne, potem jeszcze dwa i nie było dla mnie ratunku. Mam obustronne zapalenie płuc z zaciekami na całych płatach, ze zrostami (pewnie trwające już 3-4 miesiące) na tle infekcji gruźliczej bądź wirusowej... Ta słabość, z którą walczyłam w Darłówku (a zaczęło się od transportu Gołdap-Darłówek), to było choróbsko, którego tamtejszy lekarz nie leczył, bo nie raczył wziąć słuchawek do ręki (...). Jedno jest pewne, na to się nie umiera. Więc się nie zamartwiaj".

Jacek: gryps, 7-8 lipca 1982): “Kiedy Ciebie boli, bo kiedy cierpisz, to ja chromolę ojczyznę, wszystkie idee. (...) No i co ja mam robić do cholery? [Władze zaproponowały Kuroniowi wyjazd z żoną na leczenie na Zachód] Podpisałbym współpracę z SB, ale wtedy Tobie bym zrobił krzywdę. Może byś mnie nawet wyrzuciła. Dziewczyny wolą ułanów niż księgowych...".

Jacek (21 listopada 1982): “Coś, córeczko najdroższa, pokręciłaś. Bo piszesz naprzód, że zdrowiejesz powoli, ale systematycznie. Następnie, że tego Twojego zdrowienia nie uwzględnia prześwietlenie, które «ani drgnie». A następnie, że na podstawie prześwietlenia różni koledzy Marka obawiali się, że umrzesz (...). W pierwszej chwili myślałem, że mnie to sparaliżuje ze strachu. Uprzytomniłem sobie jednak, że gdyby tak to było, jak Ci się napisało, Marek powiedziałby Ci, że na podstawie Twego «obrazka» sądząc - umrzesz. A tego on powiedzieć nie mógł. Ergo coś, Kochanie moje, w tym liście pokręciłaś - dzięki Bogu. (...) Fakt, że Marek opowiada Ci o tym, co było, nim «niebezpieczeństwo minęło», już mnie ucieszył na długie zimowe wieczory".

Ostatniego listu Gaja już nie przeczytała. 22 listopada Jacek został przewieziony z więzienia do szpitala w Łodzi, w którym leżała. Spędzili razem cały dzień, ale wieczorem Jacka odwiedziono z powrotem do więzienia. W nocy 23 listopada 1982 r. Grażyna Kuroń zmarła.

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2005