Wielkopostna mandala

Czy w Wielkim Poście może być miejsce na refleksję nad inną religią, dyskusję nad odmiennym rodzajem duchowości, a nawet uczestnictwo w obcym kulturowo rytuale? Ależ czemu nie.

07.03.2009

Czyta się kilka minut

Wielkopostna mandala - usypana w Krakowie przez tybetańskich mnichów goszczących w Krakowie w ramach projektu "Czas na Tybet" /fot. Bartek Dobroch /
Wielkopostna mandala - usypana w Krakowie przez tybetańskich mnichów goszczących w Krakowie w ramach projektu "Czas na Tybet" /fot. Bartek Dobroch /

Przez ponad tydzień kilku tybetańskich mnichów przebywało w Krakowie. Gościli ich Benedyktyni w klasztorze w Tyńcu. To była pierwsza taka wizyta w niemal tysiącletniej historii opactwa. Do Polski mnisi z klasztoru Gaden w południowych Indiach przybyli w ramach projektu "Czas na Tybet", którego pomysłodawcami są artystka Justyna Jan-Krukowska i Gendun Yonten, doktor medycyny tybetańskiej, mieszkający na co dzień i praktykujący zawód w Niemczech. W Benedyńskim Instytucie Kultury można było zobaczyć wystawę jego zdjęć przywiezionych z Tybetu. Doktor Gendun Yonten miał to szczęście, którego większość tybetańskich uchodźców oraz ich dzieci, urodzonych, tak jak on, w Indiach, nigdy nie zazna: z niemieckim paszportem mógł podróżować w celach naukowych i biznesowych do Chin, odwiedzając przy okazji i poznając swoją tybetańską ojczyznę.

W Tyńcu odbyło się sympozjum naukowe poświęcone kulturze tybetańskiej. Były wykłady doktora Yontena i lamy z klasztoru Gaden na temat medycyny tybetańskiej oraz tradycyjnych przedmiotów sakralnych i rytualnych. Słuchali ich także z zainteresowaniem Benedyktyni z opatem o. Bernardem Sawickim OSB na czele. Ale najważniejsze działo się potem. Rolę się odmieniły, Benedyktyni udali się do kościoła na wieczorne nabożeństwo, a buddyjscy mnisi zasiedli w ławkach słuchając benedyktyńskich modlitw i chorałów. Siedzieli tak w swoich czerwonych szatach, z ogolonymi głowami, jakby wsłuchani w słowa modlitw, pieśni, których nie mogli przecież rozumieć, ale może gdzieś głęboko starali się odczuć ich duchową moc. A może w ich skupienie nad katolickim nabożeństwem było jedynie wyraz szacunku wobec naszej tradycji religijnej. Wokół nich siedziały starsze kobiety w beretach, których czerwone i bordowe barwy korespondowały z kolorem mnisich szat przybyszów ze Wschodu. Magia?

Mnisi opuszczali klasztor codziennie o poranku i wracali do niego wieczorem. W Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha sypali mandalę. Symbol Kosmosu i czystego umysłu rysowany na planie koła i zdobiony różnymi odcieniami piasku. Zaczęli sypać we Środę Popielcową, gdy w kościele na Dębnikach, w Katedrze na Wawelu, w opactwie w Tyńcu i wszystkich kościołach po obu brzegach Wisły, księża posypywali wiernym głowy popiołem. U nas rozpoczynał się Wielki Post, oni tego dnia 25 lutego mieli według swojego kalendarza świętować nadejście Losaru, tybetańskiego Nowego Roku. Wyjątkowo postny był ten Nowy Rok, ze względu na następującą po nim 50. rocznicę stłumionego w Lhasie 10 marca 1959 r. powstania oraz pamięć o ofiarach chińskiej okupacji, także tych poniesionych przez Tybetańczyków rok temu podczas marcowych protestów. Tybetańczycy na emigracji apelowali o ogłoszenie Nowego Roku Dniem Żałoby. Tradycyjny okres hucznego, radosnego świętowania, jak w naszym karnawale, zastąpił czas ciszy i refleksji.

A w Krakowie tybetański Nowy Rok spotkał się z Wielkim Postem i przybrał jego wyraz twarzy. Mnisi z Gaden w skupieniu przez trzy dni za pomocą własnych palców, sznurków oraz specjalnych pipet układali misterną symetryczną mozaikę figur geometrycznych i wzorów z kwiatem lotosu w samym centrum okręgu, najważniejszym symbolem tradycji tybetańskiego buddyzmu. Wszystko po to, aby w niedzielę podczas rytualnej ceremonii prowadzący ją lama zniszczył efekt wielogodzinnej pracy. Najpierw burząc niezmąconą harmonię piaskowej mandali kilkoma pociągnięciami palca przez jej średnicę, a następnie niszcząc piękny kolorowy wzór miękkim włosiem małej miotełki. Bezładną kupkę kolorowego piasku zgarnął do szklanego naczynia, z którym mnisi udali się nad brzeg Wisły. Tam powoli, płynnym ruchem, lama Tenzin Namdak wysypał zawartość do wody jako symbol nietrwałości i przemijalności wszystkich rzeczy i zjawisk. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, dźwięczała jeszcze pewnie w uszach wielu widzów tej ceremonii popielcowa formuła. Piasek niesiony z nurtem miał przynieść miastu i ludziom szczęście, był także rodzajem błogosławieństwa. Podobnie w znaku krzyża rysowanego popiołem na czole i słowach Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię było także błogosławieństwo i świadectwo nadziei.

Dwa rytuały, symboliczne manifestacje, różniące się wprawdzie w szczegółach swoich odniesień, ale w ogólnej warstwie przypominające o tym samym: o kruchości, czy biorąc pod uwagę naturę wykorzystywanych substancji, sypkości naszej egzystencji, tymczasowości i przemijalności życia, spotkały się niemal w jednym czasie w Krakowie nad Wisłą.

Popiół i piach wprawdzie innymi słowami, ale niemal jednocześnie wypowiedziały zgodną myśl, w swoim sypkim duchu międzyreligijnego dialogu.

Jaka piękna parabola.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej