Wieczny ogień

Z przykrością stwierdzam, że jakiekolwiek pismo u nas się otworzy, nic prócz afery Rywina nie można znaleźć - wielkie fotografie, cygaro i tak dalej. Taka koncentracja na krajowych śmieciach powoduje, że traci się miejsce potrzebne na szpaltach na problemy znacznie ważniejsze, światowe.

26.01.2003

Czyta się kilka minut

Nawet kiedy Kohl, po wielkich awanturach, utracił swój partyjny stolec, w związku z dwoma milionami marek, których pochodzenia nie chciał wyjawić, nie robiono w Niemczech około tego aż takiego hałasu. Nie wiem, czy to jest zwyczajne polowanie na newsy, czy też coś jeszcze za tym się kry-je. Zwłaszcza że podaje się w wątpliwość nawet oczywistości. Przecież to, co Michnik nagrał - jest nagrane...

Tymczasem wojnę amerykańsko-iracką chyba jednak mieć będziemy. Myślę, że Amerykanie dadzą sobie radę z Saddamem - pod egidą Narodów Zjednoczonych czy nie - bo prezydent jest człowiekiem upartym; powiedziałbym, że ma on więcej uporu niż rozumu. Nie wiadomo tylko, co będzie potem. Uruchomienie gniewu arabskiego, który i tak płonie jasnym antyamerykańskim płomieniem, wydaje się wysoce ryzykowne. Przetasowywanie spraw światowych jest w ogóle operacją niebezpieczną, ponieważ nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. Polityka doskonale odpowiada znanej regule „z deszczu pod rynnę”. Jak się jakieś nieszczęście usunie, zaraz się inne na tym miejscu wykluwają.

Miałem w przeszłości okazję zaznajomić się, chociaż dosyć luźno, z obecnym szefem inspektorów ONZ w Iraku panem Hansem Blixem - jego syn uczył się wraz z moim w wiedeńskiej International Ameri-can School. Gdy wybuchła straszna afera czarnobylska, ówcześni władcy Sowietów wozili Blixa wokół ruin reaktora i przekonali go, że jedynie sześć osób straciło na skutek katastrofy życie. Napisałem wtedy do „Kultury” Giedroycia artykuł, w którym to wyśmiałem: owszem, zginęli tylko ci, którzy bezpośrednio byli zaangażowani w usuwanie skutków eksplozji, natomiast długotrwałe działanie radioaktywności, które powoduje na przykład raka tarczycy, rozciąga się na dziesiątki lat. Dzisiaj amerykańskie pismo „Science” podaje, że istotniezapadalność na raka tarczycy i mne nowotwory na tych terenach, zwłaszcza wśród dzieci, znacznie wzrosła. I po tym wszystkim pan Blix, dziś już 74-letni, cieszy się doskonałą opinią i jako wybitny rzeczoznawca przebywa w Iraku.

Tymczasem Kim młodszy, wyjątkowo oślizgła kreatura, zdjął wszystkie urządzenia kontrolne z północnokoreańskich reaktorów. Chiny odrzekły się od prób mediacji, bo ich stosunki z Koreą Kima bardzo się popsuły. Rosja również jest dość niechętna awanturom, które urządza Kim. Naturę ma on dosyć zwyrodniałą; pławi się w rozkoszach, kiedy jego naród umiera z głodu.

Plan zajechania w bok polityce Stanów Zjednoczonych wykoncypowany został przez Kima z prawdziwie azjatycką chytrością. Gdyby wojownicze okrzyki Phenianu przeszły w fazę, o której Clausewitz mówił, że jest przedłużeniem polityki innymi środkami, Amerykanie nie mieliby najmniejszych trudności, by Koreę Północną nakryć atomową czapką. Jednak szkody kolateralne, czyli ofiary wśród niewinnej ludności, byłyby straszliwe, i to jest główny powściąg, który udaremnia Amerykanom działania inne aniżeli dyplomatyczne - o czym łotr Kim doskonale wie.

Korea Północna najwyraźniej chce wyszantażować po pierwsze jakieś porozumienie z Ameryką, a po drugie większą ilość oleju opałowego. Stanowisko amerykańskie - że pod szantażem nie będzie się zawierać żadnych umów - wydaje mi się rozsądne. Korea Północna nie może zresztą bezpośrednio zagrozić Stanom Zjednoczonym, bowiem najdalszy zasięg jej rakiet ostatniej generacji to mniej więcej Alaska. Koreańczycy dwukrotnie za to już naruszyli przestrzeń powietrzną Japonii, co Japończyków, nastawionych dziś bardzo pokojowo, dosyć zdenerwowało.

U nas dalej toczy się afera z biopaliwami, niesmaczna i bardzo niedemokratycznieprzeprowadzana. Im kto się mniej zna na działaniu dodatków do paliwa, tym więcej gada; już Stańczyk twierdził, że wszyscy w Polsce są lekarzami. Triumfuje brak kompetencji i niepohamowane gadulstwo, każdy pragnie choć na chwilę pojawić jako osoba publiczna. Dobrze, że prezydent ustawy o biopaliwach nie podpisał, bo nawet jej autorzy przyznawali, że jest ona bublem, choć zapewniali, że jakoś się ją w biegu zmieni. Dziwi mnie tylko bierność społeczeństwa: mamy w kraju 11 milionów aut, z tego 8milionów zagrożonych tą zupą, którą mają nam do baków wlewać - i mimo to musimy liczyć na ostatnią linię obrony w postaci prezydenckiego weta.

Sięgnąłem niedawno po książkę Karola Zbyszewskiego „Niemcewicz od przodu i tyłu”. Po raz pierwszy czytałem ją jeszcze przed wojną, wydała mi się wtedy dziełem przede wszystkim humorystycznym. Czytając ją dzisiaj stwierdziłem, że potajemne nici grzybni politycznej ciągną się od schyłku XVIII wieku w kierunku współczesnej Rzeczypospolitej i atmosfera ówczesna była jakoś koszmarnie podobna.

Najrozsądniejszą rzeczą, jaką można w tej chwili zrobić w Polsce, to jest zupełnie nie angażować się w lekturę pism. Nie mam na myśli „Tygodnika”, ale zrezygnowałem na przykład z nabywania sobotniego wydania „Rzeczpospolitej” z dodatkiem „Plus-Minus”, bo nie ma w nim po prostu nic. Jakby pomór jakiś padł na kulturę i pisarstwo polityczne.

Z gazet, które czytam, najlepiej odzwierciedla sytuację bieżącą „International Herald Tribune”. Kiedy natomiast przychodzi do mnie dwumiesięcznik „Foreign Affairs”, okazuje się całkowicie zdezaktualizowany przez sam upływ czasu; zmiany polityczne zachodzą zbyt szybko. Nasz świat ma najwyraźniej taką przeklętą własność, że nie może w nim być chwili spokoju: jak w jednym miejscu pożar zgaśnie, w innym pojawia się ogień. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 4/2003