Wieczny Bóg Wydarzenia

Odpowiedź ks. Tomasza Węcławskiego na tekst Pawła Lisickiego sprawia wrażenie, że to Lisicki, który zarzuca Rahnerowi (i w konsekwencji Węcławskiemu) odejście od chrześcijańskiego pojęcia Boga, nie reprezentuje wiary chrześcijańskiej. Że przedstawił jedynie “pewną powszechnie, przez wiele religii i kultur podzielaną intuicję" o Bogu, którą niektórzy myśliciele chrześcijańscy włączyli w swoje systemy. Nie jest to chyba aż takie proste.

11.09.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 365646|prawo|1---To, o czym mówi Paweł Lisicki, nie jest pozachrześcijańskim pojęciem Boga. I nie jest czymś, co wprawdzie znalazło miejsce w doktrynie katolickiej, ale się w niej znaleźć nie musiało. Jak widać, w gruncie rzeczy nie jest to spór o stosunek do myśli Karla Rahnera, choć w tej sprawie starli się najpierw obaj adwersarze. To spór o pojęcie Boga, a ja czuję się zaniepokojony potraktowaniem w nim Pawła Lisickiego. Pozwalam sobie włączyć się w dyskusję, ponieważ sądzę, że trzeba w niej powiedzieć coś ważnego w obronie nie tyle eseisty “Frondy", ile obrazu Boga, który on reprezentuje. Sam myślę o Bogu podobnie jak Lisicki i chyba się nie mylę sądząc, że tak też myśli o Nim bardzo wielu ludzi, i to nie tylko “prostych i nieuczonych katolików", ale także wielkich świadków wiary i myślicieli dawnych i nowych czasów. Czy to nie jest element wiary Kościoła? I czy nie słusznie czujemy się zaniepokojeni, kiedy pojawia się w tej sprawie niejasność?

Zostawmy więc Rahnera i zapytajmy, co w dotychczasowym sporze powiedziano o Bogu.

Albo - albo?

W odniesieniu do samego pojęcia Boga sedno sporu między Lisickim a Węcławskim można w dużym uproszczeniu sprowadzić do postaci pewnego “albo - albo": albo Bóg “Wydarzenia", jak mówi ks. Węcławski, a więc historii i tym samym ludzkiego doświadczenia, zawsze “przeżyciowego", a to znaczy również względnego, niepewnego, wydanego na łaskę i niełaskę różnego rozumienia i mniej lub bardziej udanych interpretacji, albo Bóg wieczny, doskonały, ostatecznie pewny i piękny sam w sobie, którego ludzie wprawdzie poznają nie bez wielkiego wysiłku, który jednak w swojej istocie i tajemnicy istnieje zupełnie niezależnie od tego, co o nim sądzi jakikolwiek człowiek. Wiem, że upraszczam, ale tak odczytałem rozbieżność głosów obu polemistów. Ta rozbieżność jest przecież faktem. Stąd moje pytanie: czy w ogóle da się utrzymać taką alternatywę? Myślę, że nie. Być może nie chcą jej obaj polemiści. Ale żeby się upewnić, zapytajmy najpierw o sąd autorytetu większego niż te, które pojawiły się w omawianej dyskusji.

Co mówi Katechizm

Trzeba zdawać sobie sprawę z miejsca i roli pojęcia Boga, na które zwrócił uwagę Lisicki, w wierze i nauczaniu Kościoła. Sięgam do tego, co “Katechizm Kościoła Katolickiego" mówi o “Wierze w Boga", rozpoczynając objaśnienie Credo (KKK, 199-231). Obok zwięzłego przypomnienia biblijnej nauki o Bogu widzę tam także powtórzenie słów Katechizmu Rzymskiego, wydanego po Soborze Trydenckim: “Całą mocą wierzymy i bez zastrzeżenia wyznajemy, że jeden tylko jest prawdziwy Bóg, wieczny, nieskończony, niezmienny, niepojęty, wszechmocny i niewymowny, Ojciec i Syn, i Duch Święty: trzy Osoby, ale jedna istota, jedna substancja, czyli natura, całkowicie prosta" (KKK, 202). Biblijne i “filozoficzne" myślenie o Bogu nie tworzą tu alternatywy, ale pojawiają się obok siebie w tym samym wykładzie. Wprawdzie “Katechizm" nie jest od komentowania współczesnych sporów, ale uspokoiłem się, znajdując w nim potwierdzenie mojego przekonania w tej sprawie.

Zresztą sięgnąłem po “Katechizm" także dlatego, że pisząc te słowa w niedzielę 21 sierpnia słuchałem równocześnie, jak Benedykt XVI rekomenduje młodzieży zgromadzonej wokół niego w Kolonii właśnie “Katechizm", a także przygotowane na jego podstawie “Kompendium". Podkreśla przy tym, że oba tomy powstały z inicjatywy Jana Pawła II, i nazywa je “cudownym dziełem, w którym w syntezie objaśniona jest wiara stuleci". O “Katechizmie" powiedziano wielokrotnie, że zbiera to, co pewne i trwałe w wierze katolickiej - choć zawiera rzeczy stare i nowe. Tak mówi Jan Paweł II w Konstytucji Apostolskiej “Fidei depositum", którą można znaleźć na początku każdego wydania “Katechizmu". Zapytam więc raz jeszcze, podobnie jak Paweł Lisicki i wielu innych, którzy odnajdują się w takim wykładzie: czy to też jakieś niezrozumienie? Czy rzeczywiście “filozoficzne" pojęcie Boga nie ma żadnego znaczenia dla naszej wiary wobec siły biblijnego języka wiary Izraela?

Wielcy nauczyciele wiary

Biorę do ręki “Summę Teologiczną" św. Tomasza z Akwinu i widzę, że cały jego imponujący wykład zaczyna się od rozwinięcia tego samego pojęcia Boga, które znajduję w katechizmach. Św. Tomasz nie zapomina o biblijnych źródłach wiary: przedstawiając swoich “pięć dróg", jako pierwszego argumentu za istnieniem Boga używa słów z Księgi Wyjścia: “Jestem, który jestem" (Wj 3,14). Ale prawie całą uwagę poświęca objaśnieniu Bożego istnienia i Bożych przymiotów, a nie objaśnieniu wydarzeń ludzkiej historii. Czyżby czynił to niepotrzebnie? Przecież nie muszę odrzucać jego wykładu w imię innego, bardziej dynamicznego języka teologii biblijnej.

Oczywiście rozumiem, że ks. Węcławskiemu nie chodzi o odrzucenie tak istotnych elementów tradycji. Ale na pewno wymaga wytłumaczenia, czy ów “doświadczeniowy" sposób mówienia o Bogu jest w stanie przyjąć także to, co do wiary chrześcijańskiej wniosła wielka klasyczna myśl metafizyczna. Ja takiego objaśnienia na razie nie widzę.

Dodam jeszcze, że jakkolwiek jestem stałym czytelnikiem Biblii, nie rozumiem zdania ks. Węcławskiego, “że przykazania nie są zewnętrznymi w stosunku do ludzi regułami (...), ale Słowami otwierającymi drogę, którą idziemy ku Bogu i na której On się nam objawia". Przykazania zostały przecież dane Mojżeszowi jako zapisane na Tablicach reguły, według których mają postępować ludzie, z którymi Bóg zawarł przymierze, a nie jako “słowa na drogę". Także tu pokazuje się, jak ważne jest jasne postawienie sprawy - a mianowicie: jak Bóg Transcendencji pozwala się poznać w ziemskim doświadczeniu człowieka?

Radość z wiary

Lisicki przywołał kard. Leo Scheffczyka - jednego z tych wielkich teologów, którzy mówią z ducha i serca katolickiej tradycji. Powołam się również na jego słowa, wypowiedziane w 2001 r. podczas Forum Niemieckich Katolików, poświęconego radości płynącej z wiary: “W świetle wiary ujmujemy nie tylko głębszy sens i prawdziwe znaczenie rzeczy ziemskich, tak że możemy je też odpowiednio i właściwie oceniać i słusznie ich używać; otrzymujemy w darze również poznanie tajemniczych rzeczy Bożych. W wierze poznajemy pełnię życia trójjedynego Boga, uczymy się rozumieć, kim jest Jezus Chrystus, co za sprawą jego Śmierci i Zmartwychwstania sprawiło w tym świecie Jego Wcielenie, co więc znaczy w związku z tym jego trwanie w Kościele i w Sakramentach. W tajemnicach Boga, których dotykamy w wierze, rozbłyskuje też sens i cel naszego życia, które nie jest przeznaczone do niczego mniejszego, jak do udziału we wspaniałości trójjedynego Boga i które może w miłości zbliżać się do tego celu".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2005